28.06.2018, 16:54:22
X Opus - The Epiphany (2011)
Tracklista:
1. Terrified 05:43
2. On Top of the World 03:56
3. Pharaohs of Lies 06:22
4. I’ll find the Truth 04:19
5. In the Heavens 05:38
6. The Epiphany (Opus Benedictus Interlude) 01:50
7. I Will Fly 07:09
8. Forsaken (Requiem of the Forsaken) 10:39
9. Angels of War 04:56
10. Never Forgotten 06:58
Rok wydania: 2011
Gatunek: neoclassical progressive metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Brian Dixon - śpiew
David Crocker - śpiew
James Williams - gitary, bas, instrumenty klawiszowe
Jesse Gallegos - bas
Corbett Tucker - perkusja
Matthew Bowers - instrumenty klawiszowe
Ocena: 8,2/10
2.06.2011
Tracklista:
1. Terrified 05:43
2. On Top of the World 03:56
3. Pharaohs of Lies 06:22
4. I’ll find the Truth 04:19
5. In the Heavens 05:38
6. The Epiphany (Opus Benedictus Interlude) 01:50
7. I Will Fly 07:09
8. Forsaken (Requiem of the Forsaken) 10:39
9. Angels of War 04:56
10. Never Forgotten 06:58
Rok wydania: 2011
Gatunek: neoclassical progressive metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Brian Dixon - śpiew
David Crocker - śpiew
James Williams - gitary, bas, instrumenty klawiszowe
Jesse Gallegos - bas
Corbett Tucker - perkusja
Matthew Bowers - instrumenty klawiszowe
Grupa X OPUS powstała z inicjatywy bardzo interesującego gitarzysty młodego pokolenia Jamesa Williamsa uważanego w USA za jednego z następców i kontynuatorów gitarowego stylu Yngwie Malmsteena. Początkowo był to projekt jednoosobowy i Williams sam przygotował wszystkie kompozycje oraz w wersjach wstępnych sam zagrał na wszystkich instrumentach. Niebawem stworzył skład z nowych, bliżej nie znanych muzyków, zaprosił także aż dwóch wokalistów i X OPUS zadebiutował w maju 2011 roku nakładem wytwórni Magna Carta Records.
Trudno wyobrazić sobie bardziej amerykańskie podejście do wykorzystania neoklasyki w metalu.
Progresywność SYMPHONY X, dbałość o ekspozycję gitarowego kunsztu typowa dla albumów mistrzów tego instrumentu z USA, wykorzystanie doświadczeń w budowaniu klimatu charakterystycznego dla ARTENSION czy RING OF FIRE. Bardzo to amerykański album. Dwóch wokalistów to pomysł godny uwagi, tym bardziej że obaj prezentują niezłe umiejętności i dobrze się uzupełniają oraz wypadają bardzo dobrze gdy śpiewają jednocześnie.
Otwierający ten album "Terrified" nie jest kompozycyjnie niczym szczególnym i wymienione tu wcześniej zespoły prezentowały podobne chłodne i masywne kompozycje w znacznie lepszym wydaniu ale już równie chłodny i posępny "On Top of the World" z nowoczesnymi klawiszami, harshem przenikającymi się wokalami i ozdobnikami gitarowymi w tle jest znakomity. "Pharaohs of Lies" z chóralnym wstępem niezwykle dostojny w zimnej epickości i oszczędnej grze gitarzysty. Dużo tu malmsteenowskiej i ogólnie skandynawskiej filozofii neoklasyki wspartej motywami orientalnymi. Duszne granie a jednocześnie bogate formalnie. Znakomita kompozycja rozegrana z godną podziwu precyzją. W podobny sposób zagrany i zaaranżowany został także "I Will Fly" gdzie nieco większą rolę pełnią instrumenty klawiszowe wykorzystane w sposób typowy dla ADAGIO. W "I’ll find the Truth" ten posępny chłód trochę został złagodzony bardziej melodyjnym refrenem i może niepotrzebnie ale Williams gra kapitalnie, a jego styl jest bardzo swoisty i przy całej wirtuozerii oszczędny. Wspaniale prezentuje się także w pełnym dramatyzmu powolnym "In the Heavens", gdzie wypada także odnotować wyborny występ obu wokalistów. Solo gitarowe w tym utworze jest niesamowite!
Niestety w "Forsaken" w tych ponad 10 minutach zespół zaprezentował niewiele i idea chłodnego ponurego grania rozpłynęła się nieczytelnych aranżacjach i bardzo mechanicznej perkusji. Ostrzejszy "Angels of War" to najlepsze na płycie powiązanie power metalowych riffów z frapującymi partiami klawiszowymi i mimo pozornego spokoju ten utwór kipi podskórną energią. Na koniec nieco więcej ciepła i melancholii w zdradzającym różne poza metalowe wpływy instrumentalnym "Never Forgotten", gdzie Williams gra przepięknie sam praktycznie opowiadając całą historię.
Nie jest to album dla każdego. Jest chłodny, posępny, wystudiowany i obliczony z matematyczną precyzją. Trochę nierówny, wymagający uwagi, a przede wszystkim autentycznego zainteresowania tego rodzajem muzyki. Nie ma tu miejsca na łatwą przebojowość, na szybkość i prostą energiczność i siłę power metalu.
Poruszając się w wąskich ramach podgatunku ukształtowanego w USA X OPUS nie unikając porównań wychodzi obronną ręką, grając niby podobnie do mistrzów ale jednak zarazem w swoim własnym stylu, przede wszystkim za sprawą specyficznej zdystansowanej i oszczędnej gry lidera.
Trudno wyobrazić sobie bardziej amerykańskie podejście do wykorzystania neoklasyki w metalu.
Progresywność SYMPHONY X, dbałość o ekspozycję gitarowego kunsztu typowa dla albumów mistrzów tego instrumentu z USA, wykorzystanie doświadczeń w budowaniu klimatu charakterystycznego dla ARTENSION czy RING OF FIRE. Bardzo to amerykański album. Dwóch wokalistów to pomysł godny uwagi, tym bardziej że obaj prezentują niezłe umiejętności i dobrze się uzupełniają oraz wypadają bardzo dobrze gdy śpiewają jednocześnie.
Otwierający ten album "Terrified" nie jest kompozycyjnie niczym szczególnym i wymienione tu wcześniej zespoły prezentowały podobne chłodne i masywne kompozycje w znacznie lepszym wydaniu ale już równie chłodny i posępny "On Top of the World" z nowoczesnymi klawiszami, harshem przenikającymi się wokalami i ozdobnikami gitarowymi w tle jest znakomity. "Pharaohs of Lies" z chóralnym wstępem niezwykle dostojny w zimnej epickości i oszczędnej grze gitarzysty. Dużo tu malmsteenowskiej i ogólnie skandynawskiej filozofii neoklasyki wspartej motywami orientalnymi. Duszne granie a jednocześnie bogate formalnie. Znakomita kompozycja rozegrana z godną podziwu precyzją. W podobny sposób zagrany i zaaranżowany został także "I Will Fly" gdzie nieco większą rolę pełnią instrumenty klawiszowe wykorzystane w sposób typowy dla ADAGIO. W "I’ll find the Truth" ten posępny chłód trochę został złagodzony bardziej melodyjnym refrenem i może niepotrzebnie ale Williams gra kapitalnie, a jego styl jest bardzo swoisty i przy całej wirtuozerii oszczędny. Wspaniale prezentuje się także w pełnym dramatyzmu powolnym "In the Heavens", gdzie wypada także odnotować wyborny występ obu wokalistów. Solo gitarowe w tym utworze jest niesamowite!
Niestety w "Forsaken" w tych ponad 10 minutach zespół zaprezentował niewiele i idea chłodnego ponurego grania rozpłynęła się nieczytelnych aranżacjach i bardzo mechanicznej perkusji. Ostrzejszy "Angels of War" to najlepsze na płycie powiązanie power metalowych riffów z frapującymi partiami klawiszowymi i mimo pozornego spokoju ten utwór kipi podskórną energią. Na koniec nieco więcej ciepła i melancholii w zdradzającym różne poza metalowe wpływy instrumentalnym "Never Forgotten", gdzie Williams gra przepięknie sam praktycznie opowiadając całą historię.
Nie jest to album dla każdego. Jest chłodny, posępny, wystudiowany i obliczony z matematyczną precyzją. Trochę nierówny, wymagający uwagi, a przede wszystkim autentycznego zainteresowania tego rodzajem muzyki. Nie ma tu miejsca na łatwą przebojowość, na szybkość i prostą energiczność i siłę power metalu.
Poruszając się w wąskich ramach podgatunku ukształtowanego w USA X OPUS nie unikając porównań wychodzi obronną ręką, grając niby podobnie do mistrzów ale jednak zarazem w swoim własnym stylu, przede wszystkim za sprawą specyficznej zdystansowanej i oszczędnej gry lidera.
Ocena: 8,2/10
2.06.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"