25.09.2020, 11:15:29
Hittman - Destroy All Humans (2020)
tracklista:
1.Destroy All Humans 07:32
2.Breathe 04:20
3.The Ledge 04:29
4.Code of Honour 05:20
5.Total Amnesia 04:18
6.1000 Souls 04:00
7.Out in the Cold 04:29
8.Love, 'The Assassin' 07:45
rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal
kraj: USA
skład zespołu:
Dirk Kennedy - śpiew
Jim Bacchi - gitara
John Inglima - gitara
Greg Bier - gitara basowa
Joe Fugazi - perkusjaJai Es - perkusja (1, 2, 5)
Kennedy oraz gitarzyści ze starego składu powołali do życia na nowo HITTMAN w roku 2017. Uzupełniona o nową sekcję rytmiczną, w której początkowo znajdował się Jai Es, nagrała nowy album, zaprezentowany przez wytwórnię No Remorse Records we wrześniu 2020.
Te amerykańskie powroty po latach bywają różne, najczęściej nie najlepsze. Nie dotyczy to jednak HITTMAN. Ekipa z nowego Jorku nagrała niezmiernie interesującą płytę z muzyką o różnych inspiracjach w obrębie gatunku traditional heavy metal, a jednocześnie pozbawioną eklektyzmu i rozpoznawalną jako HITTMAN. Bez agresji, bez barowego napinania muskułów i bez chuligańskiego brudu metalowego, cechującego większość grup z USA orientujących się na heavy luz w stylistyce hard rockowej HITTMAN gra elegancki i inteligentny heavy metal. Gra taką muzykę od początku do końca, nawet wtedy, gdy i o stylistykę hard rocka amerykańskiego lekko się ociera w 1000 Souls. HITTMAN gra fenomenalnie i z dużą dawką nowoczesności w po prostu wybornym pod każdym względem Breathe i wcale mnie nie dziwi, że jest to singiel promujący ten album. Świetna melodia główna, porywający refren i gitarzyści grają tu przepięknie. Killer w spokojnym, wyważonym stylu.
Grupa umiejętnie buduje klimat po części epicki, a po części lekko mroczny w rozbudowanych Destroy All Humans i Love, 'The Assassin', przy czym ta pierwsza jest jednak lepsza, może za sprawa potoczystego refrenu i ciekawych zmian tempa oraz lepszych partii solowych gitarzystów. W The Ledge grupa pokazuje, że umie stworzyć utwór o bardzo atrakcyjnej melodii, a równocześnie balansować na granicy grania progresywnego bez łamańców i udziwnień. Wysoka klasa, starannie to zostało przemyślane i zaaranżowane. Dosyć głębokie nawiązania do własnej twórczości i inteligentnego heavy metalu lat 80tych z USA to zagrany w średnim tempie lekko heroiczny Code of Honour z cudownej urody partią łagodniejszą (Kennedy kapitalny!) oraz szybszy, zdecydowany Total Amnesia. Tu się czuje, że to grają Amerykanie i jakie świetnie dopasowane sola! Zniszczenie! I do kompletu jeszcze raz nostalgiczne wspomnienie bardziej melodyjnego heavy metalu z USA z XX wieku w Out in the Cold.
Czas się Dirka Kennedy'ego nie ima. Śpiewa po prostu wyśmienicie, bezbłędnie i beż żadnego wysiłku. Doskonały występ tego wokalisty i słucha się go z prawdziwą przyjemnością. Może nawet jest lepszy niż w roku 1988? Gitarzyści jak za dawnych czasów - wyborna technika i ogromne wyczucie tego co tu grają. Udane partie obu perkusistów i zwiewna, podszyta rockowym feelingiem gra basisty Grega Biera, którego doskonale tu słychać.
Bardzo ciekawe jest brzmienie tego albumu. Lekko sterylne w gitarach, z głośną sekcją rytmiczną w starym amerykańskim stylu i centralnym, lekko wysuniętym głosem wokalisty.
Jeszcze raz podkreślam. Znakomita płyta z heavy metalem pełnym elegancji i przykuwającym uwagę.
Takie powroty się ceni.
ocena: 9/10
new 25.09.2020
Te amerykańskie powroty po latach bywają różne, najczęściej nie najlepsze. Nie dotyczy to jednak HITTMAN. Ekipa z nowego Jorku nagrała niezmiernie interesującą płytę z muzyką o różnych inspiracjach w obrębie gatunku traditional heavy metal, a jednocześnie pozbawioną eklektyzmu i rozpoznawalną jako HITTMAN. Bez agresji, bez barowego napinania muskułów i bez chuligańskiego brudu metalowego, cechującego większość grup z USA orientujących się na heavy luz w stylistyce hard rockowej HITTMAN gra elegancki i inteligentny heavy metal. Gra taką muzykę od początku do końca, nawet wtedy, gdy i o stylistykę hard rocka amerykańskiego lekko się ociera w 1000 Souls. HITTMAN gra fenomenalnie i z dużą dawką nowoczesności w po prostu wybornym pod każdym względem Breathe i wcale mnie nie dziwi, że jest to singiel promujący ten album. Świetna melodia główna, porywający refren i gitarzyści grają tu przepięknie. Killer w spokojnym, wyważonym stylu.
Grupa umiejętnie buduje klimat po części epicki, a po części lekko mroczny w rozbudowanych Destroy All Humans i Love, 'The Assassin', przy czym ta pierwsza jest jednak lepsza, może za sprawa potoczystego refrenu i ciekawych zmian tempa oraz lepszych partii solowych gitarzystów. W The Ledge grupa pokazuje, że umie stworzyć utwór o bardzo atrakcyjnej melodii, a równocześnie balansować na granicy grania progresywnego bez łamańców i udziwnień. Wysoka klasa, starannie to zostało przemyślane i zaaranżowane. Dosyć głębokie nawiązania do własnej twórczości i inteligentnego heavy metalu lat 80tych z USA to zagrany w średnim tempie lekko heroiczny Code of Honour z cudownej urody partią łagodniejszą (Kennedy kapitalny!) oraz szybszy, zdecydowany Total Amnesia. Tu się czuje, że to grają Amerykanie i jakie świetnie dopasowane sola! Zniszczenie! I do kompletu jeszcze raz nostalgiczne wspomnienie bardziej melodyjnego heavy metalu z USA z XX wieku w Out in the Cold.
Czas się Dirka Kennedy'ego nie ima. Śpiewa po prostu wyśmienicie, bezbłędnie i beż żadnego wysiłku. Doskonały występ tego wokalisty i słucha się go z prawdziwą przyjemnością. Może nawet jest lepszy niż w roku 1988? Gitarzyści jak za dawnych czasów - wyborna technika i ogromne wyczucie tego co tu grają. Udane partie obu perkusistów i zwiewna, podszyta rockowym feelingiem gra basisty Grega Biera, którego doskonale tu słychać.
Bardzo ciekawe jest brzmienie tego albumu. Lekko sterylne w gitarach, z głośną sekcją rytmiczną w starym amerykańskim stylu i centralnym, lekko wysuniętym głosem wokalisty.
Jeszcze raz podkreślam. Znakomita płyta z heavy metalem pełnym elegancji i przykuwającym uwagę.
Takie powroty się ceni.
ocena: 9/10
new 25.09.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"