23.10.2020, 14:09:10
Stälker - Black Majik Terror (2020)
tracklista:
1.Of Steel and Fire 03:30
2.Black Majik Terror 04:20
3.Sentenced To Death 03:50
3.Sentenced To Death 03:50
4.Stalker 03:27
5.Holocene's End 06:16
6.Demolition 04:18
7.The Cross 04:50
8.Iron Genocide 03:41
9.Intruder 04:59
rok wydania: 2020
gatunek: speed metal
kraj: Nowa Zelandia
skład zespołu:
Daif King - śpiew, gitara basowa
Chris Calavrias - gitara
Nick Oakes - perkusja
W roku 1985 KREATOR przedstawił album "Endless Pain". W końcu października 2020 STALKER nakładem Napalm Records przedstawia "Black Majik Terror".
Co łączy te dwie płyty? Wszystko.
Warto przypomnieć sobie, że KREATOR nagrał tylko jeden taki barbarzyński heroiczny album w całej swojej historii i w sumie nic za tym nie poszło. Nie poszło tak muzycznej historii napisanej przez Niemców, jak i w speed/heavy w takiej konwencji na świecie. Owszem, były płyty bardzo dobre i dobre z takim graniu, ale naprawdę wybitnej nie było, a liczba porażek w tym zakresie usiewa całą długą drogę około speed metalowej estetyki na przestrzeni 35 lat.
Ekipa z Nowej Zelandii dokonała na tym albumie ogromnego wyczynu, już po raz drugi w swojej niedługiej karierze i jest to zespół zjawiskowy na skalę światową. Jest zjawiskowy, bo nagrał w idei muzycznej "Endless Pain" Bis, co więcej dokładając speedu w kompozycjach kunsztownych, choć dla wielu wydawać by się mogło prymitywnych. Prymitywny bywa metal najczęściej wtedy, gdy grają go ludzie bez talentu, a talentu grupie STALKER nie brakuje. Tak jak na płycie poprzedniej to ekipa perfekcyjna technicznie, o fenomenalnym wyczuciu konwencji, która po prostu czuje, o co w takiej muzyce chodzi. Oldschool dobre grać jest bardzo trudno, a to jest oldschool co podkreśla gustowna, stylizowana na lata 80te true metalowa okładka.
Wokalnie Daif King zbliża się to do Petrozzy, to do Ventora, ale jest nawet bardziej ekspresyjny w stylu szkoły amerykańskiej i te wokale są bezbłędne. Barbarzyńska ekspresja absolutnie pod kontrolą frontmana, a to się zdarza bardzo rzadko. Perkusyjny występ Nicka Oakesa jest także wyborny i sięga mocno do technicznej tradycji stworzonej przez Dana Beehlera.
W roku 1985 KREATOR przedstawił album "Endless Pain". W końcu października 2020 STALKER nakładem Napalm Records przedstawia "Black Majik Terror".
Co łączy te dwie płyty? Wszystko.
Warto przypomnieć sobie, że KREATOR nagrał tylko jeden taki barbarzyński heroiczny album w całej swojej historii i w sumie nic za tym nie poszło. Nie poszło tak muzycznej historii napisanej przez Niemców, jak i w speed/heavy w takiej konwencji na świecie. Owszem, były płyty bardzo dobre i dobre z takim graniu, ale naprawdę wybitnej nie było, a liczba porażek w tym zakresie usiewa całą długą drogę około speed metalowej estetyki na przestrzeni 35 lat.
Ekipa z Nowej Zelandii dokonała na tym albumie ogromnego wyczynu, już po raz drugi w swojej niedługiej karierze i jest to zespół zjawiskowy na skalę światową. Jest zjawiskowy, bo nagrał w idei muzycznej "Endless Pain" Bis, co więcej dokładając speedu w kompozycjach kunsztownych, choć dla wielu wydawać by się mogło prymitywnych. Prymitywny bywa metal najczęściej wtedy, gdy grają go ludzie bez talentu, a talentu grupie STALKER nie brakuje. Tak jak na płycie poprzedniej to ekipa perfekcyjna technicznie, o fenomenalnym wyczuciu konwencji, która po prostu czuje, o co w takiej muzyce chodzi. Oldschool dobre grać jest bardzo trudno, a to jest oldschool co podkreśla gustowna, stylizowana na lata 80te true metalowa okładka.
Wokalnie Daif King zbliża się to do Petrozzy, to do Ventora, ale jest nawet bardziej ekspresyjny w stylu szkoły amerykańskiej i te wokale są bezbłędne. Barbarzyńska ekspresja absolutnie pod kontrolą frontmana, a to się zdarza bardzo rzadko. Perkusyjny występ Nicka Oakesa jest także wyborny i sięga mocno do technicznej tradycji stworzonej przez Dana Beehlera.
Zaciekłość i techniczna precyzja Chris Calavrias zadziwia i zachwyca. Po prostu wspaniałe wykonanie całości. Tak jak w przypadku "Endless Pain" ten album jest niesamowicie melodyjny. Te melodię się wylewają pełną gracji agresją w Of Steel and Fire. Tak przy okazji, oczywiście nadal są istotne echa debiutu SLAYER w najszybszych partiach i to także bardzo dobrze. Fenomenalny apokaliptyczny początek Sentenced To Death i slayerowskie rozwinięcie wsparte barbarzyńską mocą pierwszego KREATOR. Zniszczenie! I totalne zniszczenie w pełnym finezyjnych zagrywek gitarowych Stalker. Nieprawdopodobna moc oddziaływania tym bardziej, że wydaje się że oni to wszystko grają bez najmniejszego wysiłku. I nieubłagane natarcie w kapitalnym, pełnym usystematyzowanego pędu Demolition! i nie biorą jeńców w ultra dynamicznym Iron Genocide. Po prostu czysty KREATOR z "Endless Pain" i to nawet słychać w kilku znaczących rozpoznawalnych riffach.
Jest także budowany mroczniejszy, bardziej patetyczny klimat we wstępach do Black Majik Terror i The Crossjednak mordercze ataki w melodiach głównych dewastują bardziej i ten klimat nie jest specjalnie wyczuwalny. Może gdyby się do czegoś przyczepić to ta wolna partia wstępna do centralnie ulokowanego najdłuższego Holocene's End odstaje poziomem od reszty muzyki, ale i tak część szybka nadrabia i jest tu najbardziej heroiczna melodia i gra gitarzysty na całym albumie.
Kończą tak jak zaczynali. Brylantowa przejrzystość tego chcieli pokazać w Intruder idzie w parze z kolejną chwytliwą i rozpoznawalną melodią. Surowość miesza się tu z atrakcyjnością i potoczystością głównego motywu.Jest także budowany mroczniejszy, bardziej patetyczny klimat we wstępach do Black Majik Terror i The Crossjednak mordercze ataki w melodiach głównych dewastują bardziej i ten klimat nie jest specjalnie wyczuwalny. Może gdyby się do czegoś przyczepić to ta wolna partia wstępna do centralnie ulokowanego najdłuższego Holocene's End odstaje poziomem od reszty muzyki, ale i tak część szybka nadrabia i jest tu najbardziej heroiczna melodia i gra gitarzysty na całym albumie.
Ten album ma brzmienie bardzo tradycyjne, czy raczej wierne nieskomplikowanej stylistyce produkcji połowy lat 80tych. Gdyby brzmiała inaczej byłaby po prostu niewiarygodna. Jedyny mały mankament, to minimalnie za cicha perkusja. Bardziej sycząca blachami i nastawiona na ekspozycję centralki robiłaby jeszcze większe wrażenie. To są jednak drobiazgi.
Drugi fenomenalny, zjawiskowy, album Nowozelandczyków ze STALKER. Format absolutnie światowy! Melodie, wirtuozeria wykonania, ogólny fun.
Napalm Records przedstawia płytę, której fani gatunku speed po prostą nie mogą pominąć!
ocena: 9,8/10
new 23.10.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Napalm Records
Drugi fenomenalny, zjawiskowy, album Nowozelandczyków ze STALKER. Format absolutnie światowy! Melodie, wirtuozeria wykonania, ogólny fun.
Napalm Records przedstawia płytę, której fani gatunku speed po prostą nie mogą pominąć!
ocena: 9,8/10
new 23.10.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Napalm Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"