04.11.2020, 19:41:17
Lords of Black - Alchemy of Souls Part I (2020)
tracklista:
1.Dying to Live Again 04:55
2.Into the Black 03:58
3.Deliverance Lost 05:41
4.Sacrifice 04:38
5.Brightest Star 04:49
6.Closer to Your Fall 04:17
7.Shadows Kill Twice 06:18
8.Disease in Disguise 05:08
9.Tides of Blood 04:44
10.Alchemy of Souls 10:22
11.You Came to Me (Piano version) 02:42
rok wydania: 2020
gatunek: melodic heavy/power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu:
Ronald Romero - śpiew
Antonio Hernando - gitara, gitara basowa, instrumenty klawiszowe, syntezatory
Daniel Criado - gitara basowa
Johan Nunez - perkusja
Prezentację nowego albumu LORDS OF BLACK zapoczątkowano tym razem w Japonii (Ward), a w innych obszarach świata przedstawi go Frontiers Records 6 listopada. Początkowo wydawało się, że na tej płycie zaśpiewa także znakomity Diego Valdez, który zastąpił Romero w roku 2019, jednak ostatecznie Ronnie powrócił w 2020 i to jego tu ponownie można usłyszeć. Klasa Romero jest to oczywiście poziom światowy z najwyższej półki i jego popis wokalny na nowej płycie jest równie fascynujący i ekscytujący, jak na poprzednich, zresztą także i ogólne wykonanie, choć w składzie nie ma już Andrésa Cobosa. Godnie zastąpił go Johan Nunez, aktualny perkusista FIREWIND.
Muzyka z tego albumu jest stylistyczną kontynuacją tego, co LORDS OF BLACK gra od samego początku, i jest to pełen żaru i mroku melodyjny heavy/power metal, genialnie prowadzony głosem przez Romero, okraszony po raz kolejny fantastycznymi refrenami, gdzie melancholia miesza się z posępnością. Niesamowita seria przepięknych kompozycji do jakich grupa zdążyła już wszystkich przyzwyczaić. Piękny obraz, tym bardziej muzyczny, opisać jest bardzo trudno. Te refreny wplecione w pełne niuansów aranżacje... Te refreny z Dying to Live Again, z Into the Black czy potężnego Disease in Disguise!
Ten łagodny, wysublimowany sposób prowadzenia mega eleganckich Deliverance Lost, Sacrifice, czy też pełnego koronkowych aranżacji przebojowego Closer to Your Fall. Ten nostalgiczny smutek i dramatyzm, tak poetycko podany w Brightest Star I te refreny... Po prostu miazga i zniszczenie! LORDS OF BLACK rzuca na słuchacza mroczny, melodyjny urok. Jaki czar melancholijnej i mrocznej poetyckości rzucają w Shadows Kill Twice... Nie do odparcia po prostu.
Warto zwrócić uwagę, że Tides of Blood trochę stylistycznie odbiega od pozostałych kompozycji i słychać tu wyraźnie echa BLACK SABBATH Martin i Dio Era oraz DIO. Mocny, po części epicki heavy metal w nowocześniejszej formie, kruszący i dewastujący. Nie wiem czy kompozycja ta była przygotowywana pod ogólnie znane walory głosowe Valdeza, ale i Ronnie sobie z tym wybornie poradził, nadając własny rys i tożsamość LORDS OF BLACK.
I wreszcie potężny i monumentalny, epicko patetyczny kolos Alchemy of Souls. Ileż tu się dzieje, jak to zostało genialnie rozplanowane! Fantastyczny utwór po prostu.
Te pełne maestrii sola Hernando... Magia.Muzyka z tego albumu jest stylistyczną kontynuacją tego, co LORDS OF BLACK gra od samego początku, i jest to pełen żaru i mroku melodyjny heavy/power metal, genialnie prowadzony głosem przez Romero, okraszony po raz kolejny fantastycznymi refrenami, gdzie melancholia miesza się z posępnością. Niesamowita seria przepięknych kompozycji do jakich grupa zdążyła już wszystkich przyzwyczaić. Piękny obraz, tym bardziej muzyczny, opisać jest bardzo trudno. Te refreny wplecione w pełne niuansów aranżacje... Te refreny z Dying to Live Again, z Into the Black czy potężnego Disease in Disguise!
Ten łagodny, wysublimowany sposób prowadzenia mega eleganckich Deliverance Lost, Sacrifice, czy też pełnego koronkowych aranżacji przebojowego Closer to Your Fall. Ten nostalgiczny smutek i dramatyzm, tak poetycko podany w Brightest Star I te refreny... Po prostu miazga i zniszczenie! LORDS OF BLACK rzuca na słuchacza mroczny, melodyjny urok. Jaki czar melancholijnej i mrocznej poetyckości rzucają w Shadows Kill Twice... Nie do odparcia po prostu.
Warto zwrócić uwagę, że Tides of Blood trochę stylistycznie odbiega od pozostałych kompozycji i słychać tu wyraźnie echa BLACK SABBATH Martin i Dio Era oraz DIO. Mocny, po części epicki heavy metal w nowocześniejszej formie, kruszący i dewastujący. Nie wiem czy kompozycja ta była przygotowywana pod ogólnie znane walory głosowe Valdeza, ale i Ronnie sobie z tym wybornie poradził, nadając własny rys i tożsamość LORDS OF BLACK.
I wreszcie potężny i monumentalny, epicko patetyczny kolos Alchemy of Souls. Ileż tu się dzieje, jak to zostało genialnie rozplanowane! Fantastyczny utwór po prostu.
Mix i mastering zrobił Roland Grapow, no bo kto inny, jak nie on dla LORDS OF BLACK? Fenomenalny po raz kolejny sound i po prostu chwilami nie wiadomo czy skupiać się na melodiach i wykonaniu czy też na hipnotycznym, głębokim brzmieniu całości. Grapow Mistrz nad Mistrze!
W mojej skromnej opinii, którą zresztą podzielają tysiące, LORDS OF BLACK jest najlepszym, jeśli spojrzeć na ogólny dorobek, zespołem grającym melodyjny heavy/power na świecie.
Niesamowita sprawa, niesamowita...
ocena: 10/10
new 4.11.2020
W mojej skromnej opinii, którą zresztą podzielają tysiące, LORDS OF BLACK jest najlepszym, jeśli spojrzeć na ogólny dorobek, zespołem grającym melodyjny heavy/power na świecie.
Niesamowita sprawa, niesamowita...
ocena: 10/10
new 4.11.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"