25.11.2020, 15:46:41
Tragedian - Seven Dimensions (2021)
tracklista:
1.Rising Rage 04:19
2.Aloneless 04:03
3.Out of the Dark 03:42
4.Darkest of My Days 03:42
5.Bringer of Dreams 05:35
6.Crying in the Rain 04:48
7.Enlightened 05:01
8.Forevermore 04:13
9.Destiny 04:19
10.Para Siempre (Forever) 03:37
11.The Journey 04:32
12.Forces of the Light 06:35
13.Crying in the Rain (duet version) 04:49 (bonus)
14.Forces of the Light (radio edit version) 04:50 (bonus)
10.Para Siempre (Forever) 03:37
11.The Journey 04:32
12.Forces of the Light 06:35
13.Crying in the Rain (duet version) 04:49 (bonus)
14.Forces of the Light (radio edit version) 04:50 (bonus)
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: International (Niemcy/Włochy/Wenezuela)
skład zespołu:
Joan Pabón - śpiew
Gabriel Palermo - gitara
David Wieczorek - gitara basowa
Nicolò Bernini - perkusja
Denis Scheither - instrumenty klawiszowe, pianinoDavid Wieczorek - gitara basowa
Nicolò Bernini - perkusja
Normą jest, że TRAGEDIAN to za każdym razem niemal zupełnie inny skład. Nowa ekipa Gabriela Palermo to Bernini jako perkusista z dawnego składu i nie ma już drugiego członka FOGALORD Daniele Bisi. Teraz klawisze przejął Denis Scheither, który w dawnych czasach występował w ETERNAL REIGN. David Wieczorek to oczywiście Lightning Blade ze STORMWARRIOR i po raz pierwszy Hammerlord spotkał się w studio z Lightning Blaze. No i największa zagadka - wokalista Joan Pabón z Wenezueli, o którym poza ojczystym krajem chyba nikt dotąd nie słyszał. Teraz nowy TRAGEDIAN debiutuje w barwach Pride & Joy Music nowym albumem, którego premiera jest przewidziana na 29 stycznia 2021.
W przeszłości to bywało bardzo różnie. I kompozycyjnie i wokalnie.
Tym razem TRAGEDIAN to zupełnie odnowiona formuła, zupełnie inne podejście do melodyjnego power metalu, mocno oddalone od sztampowego fantasy flower power w stylu włoskim. Jest dynamicznie, jest stosunkowo nowocześnie, w nurcie głównym melodyjnego power metalu, gdzie pojawiają się i głos żeński i diametralne zmiany nastroju oraz dobrze pojęta różnorodność kompozycji. No i wreszcie po tylu latach właściwy człowiek na pozycji wokalisty, bo Joan Pabón śpiewa po prostu bardzo dobrze. Spory zasięg, przyjemna barwa, ponadto umie oddać emocje w sposób szczery i naturalny, a tu w tych utworach jest to bardzo potrzebne. Ma okazję wykazać się mocniejszym, heroicznym śpiewem w dynamicznych i autentycznie porywających energią i melodią Rising Rage i jeszcze lepszym dumnym rycerskim Aloneless. Klasa kompozycyjna i wykonawcza, także jeśli chodzi o plan klawiszowy, bo Denis Scheither tworzy nie gorszy niż poprzednio Bisi. Energia, energia, niemal jakby się słuchało SINBREED z dawnych lat! I jeszcze raz w potężnie napędzanym perkusją rytmicznym i potoczystym Darkest of My Days ze speedowymi atakami w zwrotkach. Jest iberyjskie ciepło i dramaturgia w bardzo dobrym melodic power metalowym Enlightened i tu także ukazują się dodatkowe walory głosowe frontmana. Trochę mniej interesujący jest pod względem melodii głownej jest Forevermore, ale refren bardzo dobry, a ogólna aranżacja jest jedną z najbardziej bogatych na tej płycie. W jakims stopniu muzyczną kontynuacją tego stylu jest Destiny, tu jednak melodia jest dumna, pełna dostojeństwa i zagrano to nieco wolniej i z większym ładunkiem emocji. Melodia zwrotek jest fenomenalna w klimacie epic! Jest tu także niezły, trochę bardziej rockowo radiowy Out of the Dark, a w dosyć typowym melodyjnym power metalu latyno Para Siempre (Forever) Pabón ma okazję zaśpiewać w ojczystym języki. Jest także klimat zadumy w bardzo ładnym poetyckim wstępie do Bringer of Dreams kompozycji przypominającej dokonania LORDS OF BLACK. Pięknie w oprawie mocy power metalowej. I jeszcze więcej klimatu w prowadzonym przez pianino songu Crying in the Rain, Urocza kompozycja, wysmakowana w detalach i muzycznych ozdobnikach i rewelacyjnie nabierają barw i siły i emocji.
I rozmach, i melodia i doskonale oddany klimat fantasy power to The Journey i te szybsze partie są tu wybornie zrobione. Bardzo to odległe od typowego stylu włoskiego, chociażby. I wreszcie w Forces of the Light gościnnie Zakk Stevens w kompozycji na miarę jego talentu i melodyjncych progresywnych dokonań. Tak nieco inaczej niż w innych utworach tutaj, nieco festiwalowo, czy może hymnowo w refrenach. Na pewno podniosły refleksyjny nastrój stoi tu na miejswcu pierwszym.
Ogólne wykonanie jak najbardziej wysokiej klasy, choć moim zdaniem nie wszystkie sola Palermo są jednakowo dobrze obmyślane i zagrane. Kilka razy można by oczekiwać większej inwencji.
Sound jest fenomenalny. Owszem, zawsze płyty TRAGEDIAN brzmiały dobrze, ale tu Mistrz Eike Oliver Freese odpalił po prostu petardę z głęboką masywną gitarą i grzmiącą, kapitalną w blachach perkusją. Plany dalsze zmiksowane perfekcyjnie, wokalista idealnie słyszalny. No i bas niesłychanie ekspresyjny w brzmieniu! Wspaniała robota w opcji zarówno mixu jak i masteringu.
TRAGEDIAN w końcu uporał się z demonami przeszłości, uwolnił od sztampy smoków i rycerzy z obszarów KALEDON i nagrał płytę zdecydowanie godną uwagi, nasyconą kompozycjami wartościowymi i w wielu momentach zachwycającymi.
ocena: 8,8/10
new 25.11.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music
W przeszłości to bywało bardzo różnie. I kompozycyjnie i wokalnie.
Tym razem TRAGEDIAN to zupełnie odnowiona formuła, zupełnie inne podejście do melodyjnego power metalu, mocno oddalone od sztampowego fantasy flower power w stylu włoskim. Jest dynamicznie, jest stosunkowo nowocześnie, w nurcie głównym melodyjnego power metalu, gdzie pojawiają się i głos żeński i diametralne zmiany nastroju oraz dobrze pojęta różnorodność kompozycji. No i wreszcie po tylu latach właściwy człowiek na pozycji wokalisty, bo Joan Pabón śpiewa po prostu bardzo dobrze. Spory zasięg, przyjemna barwa, ponadto umie oddać emocje w sposób szczery i naturalny, a tu w tych utworach jest to bardzo potrzebne. Ma okazję wykazać się mocniejszym, heroicznym śpiewem w dynamicznych i autentycznie porywających energią i melodią Rising Rage i jeszcze lepszym dumnym rycerskim Aloneless. Klasa kompozycyjna i wykonawcza, także jeśli chodzi o plan klawiszowy, bo Denis Scheither tworzy nie gorszy niż poprzednio Bisi. Energia, energia, niemal jakby się słuchało SINBREED z dawnych lat! I jeszcze raz w potężnie napędzanym perkusją rytmicznym i potoczystym Darkest of My Days ze speedowymi atakami w zwrotkach. Jest iberyjskie ciepło i dramaturgia w bardzo dobrym melodic power metalowym Enlightened i tu także ukazują się dodatkowe walory głosowe frontmana. Trochę mniej interesujący jest pod względem melodii głownej jest Forevermore, ale refren bardzo dobry, a ogólna aranżacja jest jedną z najbardziej bogatych na tej płycie. W jakims stopniu muzyczną kontynuacją tego stylu jest Destiny, tu jednak melodia jest dumna, pełna dostojeństwa i zagrano to nieco wolniej i z większym ładunkiem emocji. Melodia zwrotek jest fenomenalna w klimacie epic! Jest tu także niezły, trochę bardziej rockowo radiowy Out of the Dark, a w dosyć typowym melodyjnym power metalu latyno Para Siempre (Forever) Pabón ma okazję zaśpiewać w ojczystym języki. Jest także klimat zadumy w bardzo ładnym poetyckim wstępie do Bringer of Dreams kompozycji przypominającej dokonania LORDS OF BLACK. Pięknie w oprawie mocy power metalowej. I jeszcze więcej klimatu w prowadzonym przez pianino songu Crying in the Rain, Urocza kompozycja, wysmakowana w detalach i muzycznych ozdobnikach i rewelacyjnie nabierają barw i siły i emocji.
I rozmach, i melodia i doskonale oddany klimat fantasy power to The Journey i te szybsze partie są tu wybornie zrobione. Bardzo to odległe od typowego stylu włoskiego, chociażby. I wreszcie w Forces of the Light gościnnie Zakk Stevens w kompozycji na miarę jego talentu i melodyjncych progresywnych dokonań. Tak nieco inaczej niż w innych utworach tutaj, nieco festiwalowo, czy może hymnowo w refrenach. Na pewno podniosły refleksyjny nastrój stoi tu na miejswcu pierwszym.
Ogólne wykonanie jak najbardziej wysokiej klasy, choć moim zdaniem nie wszystkie sola Palermo są jednakowo dobrze obmyślane i zagrane. Kilka razy można by oczekiwać większej inwencji.
Sound jest fenomenalny. Owszem, zawsze płyty TRAGEDIAN brzmiały dobrze, ale tu Mistrz Eike Oliver Freese odpalił po prostu petardę z głęboką masywną gitarą i grzmiącą, kapitalną w blachach perkusją. Plany dalsze zmiksowane perfekcyjnie, wokalista idealnie słyszalny. No i bas niesłychanie ekspresyjny w brzmieniu! Wspaniała robota w opcji zarówno mixu jak i masteringu.
TRAGEDIAN w końcu uporał się z demonami przeszłości, uwolnił od sztampy smoków i rycerzy z obszarów KALEDON i nagrał płytę zdecydowanie godną uwagi, nasyconą kompozycjami wartościowymi i w wielu momentach zachwycającymi.
ocena: 8,8/10
new 25.11.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"