13.05.2021, 14:09:10
Cloak - The Burning Dawn (2019)
Tracklista:
1. March of the Adversary 01:31
2. The Cleansing Fire 05:19
3. A Voice in the Night 05:08
4. Tempter's Call 05:46
5. Into the Storm 06:41
6. Lifeless Silence 06:51
7. The Fire, the Faith, the Void 04:17
8. On Poisoned Ground 04:59
9. Where the Horrors Thrive 08:22
Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Black/Gothic Metal
Kraj: USA
Skład:
Max Brigham - gitara
Scott Taysom - śpiew, gitara
Billy Robinson - bas
Sean Bruneau - perkusja
Ocena: 7.2/10
SteelHammer
Tracklista:
1. March of the Adversary 01:31
2. The Cleansing Fire 05:19
3. A Voice in the Night 05:08
4. Tempter's Call 05:46
5. Into the Storm 06:41
6. Lifeless Silence 06:51
7. The Fire, the Faith, the Void 04:17
8. On Poisoned Ground 04:59
9. Where the Horrors Thrive 08:22
Rok wydania: 2019
Gatunek: Melodic Black/Gothic Metal
Kraj: USA
Skład:
Max Brigham - gitara
Scott Taysom - śpiew, gitara
Billy Robinson - bas
Sean Bruneau - perkusja
Z zespołu odszedł Matt Scott, który zastąpiony został przez Billy Robinson z black doom metalowego RED NECKLACE.
Drugi album miał premierę 25 października 2019 roku, ponownie nakładem Season of Mist.
Wcześniej działo się sporo, były wpływy od WEB po NOVEMBERS DOOM.
Zmiany są słyszalne już w delikatnym wstępie March of the Adversary i mimo ostrego, raczej death metalowego początku The Cleansing Fire jest łagodny i przebijają się tam echa PARADISE LOST i ciągoty w stronę sceny doom/death metalowej, melodie są o wiele mocniej podkreślone i zaskakują, jak płynne jest A Voice in the Night. Może nie jest to poziom ekspozycji melodii czy eksperymentu MAR DE GRISES, ale jest to przystępniej podane i Tempter's Call jest zaskakująco przystępny, prosty i dobry mimo tego, że przewidywalny i oparty na już sprawdzonych i ogranych fundamentach. Jest coś z HEAVENWOOD w Into the Storm, Lifeless Silence próbuje uderzać w łagodniejszą stronę KALMAH, a The Fire, the Faith, the Void to bardzo poprawny, obligatoryjny instrumental, który niewiele wnosi.
Wspomniałem już MAR DE GRISES i tutaj mam wrażenie, że jest podobny problem jak na ostatniej ich płycie - płyta jest dość monotonna mimo prób różnorodności i wszystko zlewa się w jedną całość. Brakuje tożsamości i czegoś, co by kompozycje wyróżniało i jest to muzyczna poprawność, może i dobra, ale ile razy można słuchać takich kompozycji jak On Poisoned Ground, która brzmi podobnie jak poprzednie?
8 minutowy Where the Horrors Thrive niczego nie ułatwia, bo brzmi bardzo podobnie i jest to podobne do zakończenia płyty poprzedniej. Różnica tylko taka, że więcej jest zaśpiewane, ale to może być spowodowane krótszym czasem trwania.
Nagrania i mix zostały przeprowadzone w CJ Ridings, masteringiem zajął się Brad Boatright i tym razem brzmienie jest lżejsze, sprawiając wrażenie muzyki bardziej przystępnej i nie tak bardzo atakującej wszystkie zmysły, momentami nawet osaczającej. Perkusja została delikatnie cofnięta, bas nadal jest wysunięty i słychać go bardzo dobrze, wokalnie jest czyściej i gitara nie jest rozmyta.
Kompozycyjnie niestety zespół zbytnio się nie rozwinął i mimo bardziej wyraźnego podkreślenia melodii, zabrakło pomysłu na jakieś urozmaicenie repertuaru. Tak jak album się zaczyna, to podobnie się kończy i trudno tutaj o faworytów, bo wszystko brzmi podobnie.
Podobny też jest poziom wykonania, jedyną różnicą jest mocniejsze zaznaczenie i przystępniejsze melodie. Krok w dobrą stronę, ale niewystarczający. Przez to brzmi to bardziej jak produkt.
Dobrze, solidnie wyprodukowane, ale łatwo o tym zapomnieć.
Ocena: 7.2/10
SteelHammer