15.08.2021, 13:19:52
Ravenous - Hubris (2021)
Na brawa zasługuje produkcja w opcji "sharp & clear" przy jednoczesnym zadbaniu o nowoczesny, ale bez cech modern, sound planów dalszych i orkiestracji. A mix i mastering zrobił Mistrz Fredrik Nordström, unikając wchodzenia na obszary typowo szwedzkiego power metalowego brzmienia.
Tak, RAVENOUS to jest jednak prawdziwy Potwór. Zdecydowanie po raz drugi godny miana Potwora z Calgary!
ocena: 9,5/10
new 15.08.2021
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości AMR PR ekipy RAVENOUS
tracklista:
1.Carnage in Carthage 04:37
2.Astral Elixir 05:16
3.Son of Storms 04:33
4.Die 1000 Deaths 05:24
5.Bridgeburner 06:10
6.The Alder Queen 03:17
7.March of Hunger 04:47
8.Claw is the Law 05:24
8.Claw is the Law 05:24
9.Onwards & Upwards 04:09
10.…Of Beasts and Faust 10:21
rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Kanada
skład zespołu:
Robert Antonius Voltaire (R.A.V) - śpiew
Jacob Wright - gitara
Valax - gitara basowa
Dave Crnkovic - perkusja
Drugi atak jednego z Potworów z Calgary. Tym razem nastąpi 22 października 2021 nakładem własnej wytwórni Feast Beast Records, a w Japonii z bonusowymi utworami wyda to Spiritual Beast.
Już na wstępie wypada napisać, że zagrali zupełnie coś innego, niż to, czego potencjalnie należało oczekiwać. Jest to album muzycznie tak barwny, tak zaskakujący i tak bardzo tryskający pomysłami, że pod tym względem zadziwia. Kiedyś tak zaczynał swoją muzyczną karierę duński EVIL MASQUERADE...
To wszystko mieści się w granicach szeroko pojętego power metalu, ale w taki wielu odcieniach i nieoczekiwanych rozwiązaniach, że balansują na granicy eklektyzmu, choć przyjemnego w odbiorze. Odniesienia do metalu neoklasycznego, symfonicznego, do folk metalu, do wielu jeszcze innych rzeczy, a wszystko nieraz skupione w jednej kompozycji. Tak przy tej okazji przychodzi na myśl muzyczna wizja ORDEN OGAN z dawnych lat. Trudno oprzeć się urokowi wysmakowanego w po części neoklasycznej, a po części fantasy heroic manierze Carnage in Carthage z pełnym ekspresji wokalami Voltaire i jakże to bliskie podobnym kompozycjom MAGIC KINGDOM w bogactwie środków wyrazu. Jak zgrabnie wydobywają rycerski klimat w zagranym w speedowym tempie Astral Elixir i tu obok gitary Wrighta zaznaczają się także orkiestracje stworzone (zresztą do wszystkich kompozycji) przez Brytyjczyka Daniela T. Carpentera.
Jest w tym i odrobina muzycznego szaleństwa i teatru, a może nawet komiksu z górnej półki. Z zamkowego krużganka rozbrzmiewa pieśń barda Son of Storms i wzmocniona dosyć ostrą gitarą i planem para symfonicznym robi wrażenie, oj robi! Świeże i pełne pasji potraktowanie ogranego w sumie tematu! I jaki pełen lekkości i polotu melodyjny power metal grają w Die 1000 Deaths, z dyskretnym rysem progresywnym, a fragmenty gdzie do głosu dochodzi gitara, są doprawdy ekscytujące. I dewastacja w potoczystym, pełnym dumy i elegancji heroicznym Bridgeburner, który brzmi jak najlepszy TWISTED TOWER DIRE na sterydach power metalowych. Niebłagany, ultra melodyjny atak! W The Alder Queen ekipę gościnnie wspiera głosem Nina Oseguda z A SOUND OF THUNDER i mamy tu power metal symfoniczny o rozmachu RHAPSODY i z elementami neoklasycznymi do tego, a moc jest przeogromna. Co za pasja wykonania przy jednoczesnej precyzji! Klasa, po prostu klasa! Nina fenomenalnie wykonuje partię o niemal wodewilowym charakterze i całość jest zdumiewająca bogactwem pomysłów.
March of Hunger jest rytmiczny, trochę smutny, dumny i na swój sposób delikatne drapieżny. Piękny refren, piękna melodia zwrotek i fajne gitarowe ornamentacje także poza solo. A w Claw is the Law mandolina, akordeon i dodatkowy wokal Wolfbeard O’Brady z THE DREAD CREW OF ODDWOOD i to taki utwór trochę agresywniejszy niż zazwyczaj bywają fok/power metalowe numery. W Onwards & Upwards przy pianinie Capertera śpiewa w duecie z frontmanem sam Mathias Blad z FALCONER, ale powiem wprost, ta kompozycja nie jest udana. Miało być romantycznie i monumentalnie w łagodnym stylu, a wyszło jakoś tak nijako. Nie bardzo to pasuje do ogólnego klimatu albumu, mimo nacisku na jego zróżnicowanie.
I kolos na zakończenie. …Of Beasts and Faust, gdzie zaśpiewał gościnnie aktywny w tym roku Vincent Jones (harsh screamo). Jest skocznie i bojowo, jest lekko folkowo i rycersko, jest bogato dzięki chórkom, melodyjnym, lekko zakręconym chwilami (neoklasycznie!) solówkom gitarowym... No i jak to fenomenalnie przyspiesza w pewnym momencie, jak po wtryśnięciu nitro do paliwa. Absolutna dewastacja w tym momencie! Co za Moc! Fragmenty instrumentalne są zrobione po prostu z misterną maestrią i stworzenie tej kompozycji musiało kosztować zespół bardzo dużo wysiłku i pracy.
Wykonanie jest doskonałe. Robert zaśpiewał po prostu wybornie i przy całym szacunku dla instrumentalistów i gości jest tu niekwestionowaną gwiazdą. Doskonała emisja, wyśmienita interpretacja w zależności od potrzeb, wyjątkowa pewność siebie. Po prostu zniszczenie!Na brawa zasługuje produkcja w opcji "sharp & clear" przy jednoczesnym zadbaniu o nowoczesny, ale bez cech modern, sound planów dalszych i orkiestracji. A mix i mastering zrobił Mistrz Fredrik Nordström, unikając wchodzenia na obszary typowo szwedzkiego power metalowego brzmienia.
Tak, RAVENOUS to jest jednak prawdziwy Potwór. Zdecydowanie po raz drugi godny miana Potwora z Calgary!
ocena: 9,5/10
new 15.08.2021
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości AMR PR ekipy RAVENOUS
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"