27.11.2021, 17:26:55
Rhapsody of Fire - Glory for Salvation (2021)
Tracklista:
1. Son of Vengeance 05:46
2. The Kingdom of Ice 04:25
3. Glory for Salvation 05:04
4. Eternal Snow 01:33
5. Terial the Hawk 04:49
6. Maid of the Secret Sand 05:07
7. Abyss of Pain II 10:44
7. Abyss of Pain II 10:44
8. Infinitae Gloriae 04:31
9. Magic Signs 04:52
10.I'll Be Your Hero 05:29
11.Chains of Destiny 03:55
12.Un'ode per l'eroe 04:51
10.I'll Be Your Hero 05:29
11.Chains of Destiny 03:55
12.Un'ode per l'eroe 04:51
13.La esencia de un rey 04:51
Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Giacomo Voli - śpiew
Roberto De Micheli - gitara
Alessandro Sala - gitara basowa
Paolo Marchesich - perkusja
Alex Staropoli - instrumenty klawiszowe, pianino
26 listopada AFM Records wydał drugą część sagi "The Nephilim's Empire Saga". Dwa lata dzieli tę część od pierwszej, a nagrana została z nowym perkusistą Paolo Marchesich, który dołączył w 2020.
Tytułowa kompozycja Glory for Salvation zaprezentowana została jako singiel pilotujący już w lipcu 2021 i w zasadzie niczego magicznego tu nie było, poza jak zwykle wspaniałymi chórami. Bardzo dobry, choć tu akurat nie charyzmatyczny wokal Voli to norma, ale już ani melodia, ani plan symfoniczny specjalnego zachwytu nie wzbudza. Taki trochę to powszedni flower power italian melodic power, zagrany przez mistrzów bez realnej pasji...
Jeśli rozpocząć historię od samego początku, to Son of Vengeance wpisuje się w ten ukazany w lipcu muzyczny pejzaż, choć tu wszystko jest bardziej pompatyczne, melodia bardziej heroiczna, a co za tym idzie i Giacomo lepszy, zdecydowanie lepszy. Te romantyczne partie na delikatnym, symfonicznym planie są fenomenalne. Wielka odpowiedzialność spoczywa na Giacomo na tym albumie, bo jednak elementy symfoniczne są ogólnie poniżej oczekiwań, a De Micheli w solach miejscami lekko przekombinowuje. Musi tu koncentrować na sobie uwagę, tworzyć własny plan narracyjny, a bywa to trudne, gdy pojawia się tak trywialny refren melodic power, jak w The Kingdom of Ice mimo porywających fragmentów w zwrotkach. Pieśń minstrela to zawsze na płytach tego zespołu sprawdzian formy kompozycyjnej i tym razem Terial the Hawk jest po prostu słaby. Kilka muzycznych wątków, dosyć energiczne rozwinięcie, ale to tylko powszedni folk/power szkoły włoskiej, gdzie w ostatnim okresie pojawiły się znacznie ciekawsze rzeczy. I tak poprawnie, w nadmiernie romantycznym stylu grają w Maid of the Secret Sand...
Abyss of Pain II jest centralnym punktem albumu, kolosem rozmiarów nieco mniejszych niż można było oczekiwać, z długim wstępem, nieco posępnym i nieco cinema motion. Potem częściowo po włosku odkrywają mroczne aspekty opowiedzianej tutaj historii. Jest i drapieżnie i dramatycznie, i miejscami progresywnie, jest umiarkowany przepych symfoniczny, umiarkowany jak na całej płycie. Są i dłużyzny i ponownie Voli to jakoś utrzymuje w ryzach na tyle, by nie odczuć znużenia. Infinitae Gloriae logicznie wynika z poprzedniej kompozycji, ale ponownie repetywne symfonizacje dominują i z ulgą się przyjmuje lekki melodic power, jaki się pojawia w rozwinięciu. Bardzo to ograne jak na standardy włoskie i poniżej możliwości i oczekiwań RHAPSODY OF FIRE. Naprawdę, takie amatorskie partie klawiszowe? Alex Staropoli gra takie rzeczy?
Magic Signs to drugi singiel promujący ten album, przedstawiony we wrześniu, a tutaj także wykonany w wersji włoskiej i hiszpańskiej. To się mdło zaczyna, jest przesłodzone, potem jednak w refrenie fenomenalnie eksploduje i narasta w tych emocjach do osiągnięcia epickiego wymiaru. Tyle, że to jest wejście na obszary monumentalnych, romantycznych songów, które stały się domeną LABYRINTH, VISION DIVINE i SECRET SPHERE z ostatnich lat i miejsca za wiele dla RHAPSODY OF FIRE nie ma. Niemniej, wreszcie coś, co chwyta za serca. Późno się rozkręcają, późno... Wysokiej klasy rytmiczny I'll Be Your Hero pokazuje, że nie trzeba ultra bogatych aranżacji, by stworzyć chwytliwy utwór power metalowy. Tylko Roberto De Micheli znowu za bardzo komplikuje solo, a mogło przecież polatywać ku niebu w ramach melodii głównej. Fanfarowo, dynamicznie, rycersko kończy się ten album kompozycją Chains of Destiny i jest fajnie, ale tylko na dobrym po prostu poziomie. VEXILLUM takie rzeczy w roku bieżącym zrobił znacznie ciekawiej.
Może tych narzekań jest zbyt dużo, ale dołożę jeszcze samą realizację. Mix i mastering wykonał Mistrz Sebastian Levermann, jednak tym razem jakoś powszednio to wyszło. Solidnie, ale bez fajerwerków. Dosyć płaskie te dalsze plany, gitara czasem mało wyrazista, perkusja raczej sucha.
Dziwi fakt, że zespół nie poszedł za ciosem i nie zagrał takiego potężnego, melodyjnego power metalu jak w pierwszej części nowej Sagi. Tu zagrali umiarkowanie interesujący fantasy italian power z gorszych czasów RHAPSODY, czasem po prostu tylko odegrany.
Magia uleciała, ale pozostaje nadzieja na jej powrót w następnej części "The Nephilim's Empire Saga".
ocena: 7,5/10
new 27.11.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"