09.07.2022, 15:06:06
Altaria - Wisdom (2022)
Tracklista:
1. Wisdom 03:35
2. Without Warning 05:12
3. Diablo Rojo 03:20
4. Kissed by the Flames 04:54
5. Power to Heal 03:45
6. Sometimes 04:45
6. Sometimes 04:45
7. Victory of Winter 04:31
8. History of Times to Come (2022) 04:51
9. Lost in Time 04:26
9. Lost in Time 04:26
10. Crimson Rain 08:36
Rok wydania: 2022
Gatunek: melodic heavy metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Taage Laiho - śpiew
J-P Alanen - gitara
Petri Aho - gitara
Marko Pukkila - gitara basowa
Tony Smedjebacka - perkusja
ALTARIA rozwiązał się w roku 2016, reaktywował w 2019 w składzie ze starych dobrych czasów, z Taage Laiho jako wokalistą i pojawienie się nowej płyty było oczywiste. Grupa wydała ją nakładem niemieckiej wytwórni Reaper Entertainment w lipcu 2022.
Trudno było oczekiwać, że ALTARIA wróci z jakimiś zupełnie nowymi pomysłami na swoją muzykę. Grali dla określonej grupy publiczności, w ostatnim okresie raczej po prostu melodic heavy metal z elementami hard rocka i niekiedy power metalowymi ornamentacjami, łagodnie, w sposób stonowany. ALTARIA wita się ze słuchaczami tytułowym Wisdom i jest to w ich obszarze muzycznym utwór ani dobry, ani zły, specjalnie nie pociągający pod względem chwytliwości, gładki i jakby odegrany bez energii i wiary. Taki początek nie zachęca...
Potem to jest różnie, jednak brak energii wykonania i nawet, gdy te melodie są w sumie dobre jak w rytmicznym, lekko heroicznym miejscami Without Warning, Lost in Time czy Kissed by the Flames, to się fizycznie czuje. Markują melodic power w Power to Heal, schodząc niemal natychmiast na terytoria power rocka i jakże daleko im do THE UNITY czy DYNAZTY. Te oooo w refrenie... naprawdę to potrzebne? Ciekawie, perspektywicznie się zaczyna Victory of Winter i co dalej? Ograne balladowe tematy i tylko te gitarowe power przejścia są sympatyczne.
Crimson Rain to ponad osiem minut, ale na szczęście tu nie jest aż tak źle, co nie znaczy, że dzieje się coś niezwykłego. Trochę epicko, trochę uroczyście, udany refren i zapewne najbardziej przemyślane partie gitar w solówkach. Dobre, miejscami nawet bujające, w eleganckim stylu granie.
Alanen i Aho tak ospale to wszystko grają i jedynie bardzo dobry jak zwykle wokal Taage nieco to w pewnych miejscach próbuje rozruszać, co nie zawsze się udaje w tych monotonnych, jednostajnych tempach, w jakich te kompozycje są utrzymane. Jest nudno, nijako w Diablo Rojo, Sometimes, bo po prostu te melodie są trywialne i ograne, co więcej zespoły grające tak zwany melodic rock, szwedzkie, amerykańskie, czy te promowane przez Frontiers Records, a grające podobne rzeczy, mają w sobie dużo więcej ikry i mocy, a może także przekonania do tego co robią. Do kompletu odgrzewany, bardzo już sędziwy kotlet History of Times to Come z pierwszej płyty z 2003 roku, wówczas zaśpiewany przez Jouni Nikula. Taage fajnie to zaśpiewał, ale takim remake wbijają sobie gwóźdź do trumny, bo ten numer, wcale nie najlepszy z "Invitation", jest o dwie klasy lepszy od tych nowych utworów. Wszystkich.
Potem to jest różnie, jednak brak energii wykonania i nawet, gdy te melodie są w sumie dobre jak w rytmicznym, lekko heroicznym miejscami Without Warning, Lost in Time czy Kissed by the Flames, to się fizycznie czuje. Markują melodic power w Power to Heal, schodząc niemal natychmiast na terytoria power rocka i jakże daleko im do THE UNITY czy DYNAZTY. Te oooo w refrenie... naprawdę to potrzebne? Ciekawie, perspektywicznie się zaczyna Victory of Winter i co dalej? Ograne balladowe tematy i tylko te gitarowe power przejścia są sympatyczne.
Crimson Rain to ponad osiem minut, ale na szczęście tu nie jest aż tak źle, co nie znaczy, że dzieje się coś niezwykłego. Trochę epicko, trochę uroczyście, udany refren i zapewne najbardziej przemyślane partie gitar w solówkach. Dobre, miejscami nawet bujające, w eleganckim stylu granie.
Alanen i Aho tak ospale to wszystko grają i jedynie bardzo dobry jak zwykle wokal Taage nieco to w pewnych miejscach próbuje rozruszać, co nie zawsze się udaje w tych monotonnych, jednostajnych tempach, w jakich te kompozycje są utrzymane. Jest nudno, nijako w Diablo Rojo, Sometimes, bo po prostu te melodie są trywialne i ograne, co więcej zespoły grające tak zwany melodic rock, szwedzkie, amerykańskie, czy te promowane przez Frontiers Records, a grające podobne rzeczy, mają w sobie dużo więcej ikry i mocy, a może także przekonania do tego co robią. Do kompletu odgrzewany, bardzo już sędziwy kotlet History of Times to Come z pierwszej płyty z 2003 roku, wówczas zaśpiewany przez Jouni Nikula. Taage fajnie to zaśpiewał, ale takim remake wbijają sobie gwóźdź do trumny, bo ten numer, wcale nie najlepszy z "Invitation", jest o dwie klasy lepszy od tych nowych utworów. Wszystkich.
Grupa sama to wyprodukowała korzystając z własnego studio. Trochę ten czas zatrzymał się dla ALTARIA w roku 2009 powiedzmy. Teraz się takie płyty realizuje w nieco inny sposób, ale w sumie tradycja soundu ALTARIA została zachowana. Styl muzyczny także, szkoda tylko że wzory nie były czerpane z ich największych osiągnięć. Jedyny pozytywny element to Taage Laiho. Zaśpiewał świetnie.
Przeciętny, bardzo przeciętny powrót.
ocena: 5,6/10
new 9.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"