28.02.2024, 21:06:28
Melodius Deite - Demonology (2024)
Tracklista:
1. Prologue of the Devil 01:10
2. Lucifer (The Fallen Star) 05:54
3. Knights of Heaven 03:44
4. Prince of the Nightfall 04:55
5. Warrior's Heart and Soul 03:52
6. Full Moon Howls 04:43
7. Heroes Strike Back 04:11
8. Witchery 04:22
9. March of the Empire 03:44
10. Overture of Silence 05:16
11. Prepare for Battle 04:45
12. Lament of the Banshee 05:19
13. Infinite Battle Cry 02:14
14. After the Rain (new version) 07:22
Rok wydania: 2024
Biggie Phanrath - gitara, perkusja, instrumenty klawiszowe, orkiestracje, perkusja
Chanin Shinken - bas
Diego Zapatero - instrumenty klawiszowe, pianino
Gościnnie:
Petter Hjerpe - śpiew (2, 14)
Jin Jeon - śpiew (4, 9, 10)
Raphael Dantas - (5, 6, 9)
María Cobos - (12)
Ocena: 7/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Art Gates Records.
Tracklista:
1. Prologue of the Devil 01:10
2. Lucifer (The Fallen Star) 05:54
3. Knights of Heaven 03:44
4. Prince of the Nightfall 04:55
5. Warrior's Heart and Soul 03:52
6. Full Moon Howls 04:43
7. Heroes Strike Back 04:11
8. Witchery 04:22
9. March of the Empire 03:44
10. Overture of Silence 05:16
11. Prepare for Battle 04:45
12. Lament of the Banshee 05:19
13. Infinite Battle Cry 02:14
14. After the Rain (new version) 07:22
Rok wydania: 2024
Gatunek: Power Metal
Kraj: Tajlandia
Skład zespołu:
Max Cruz - śpiewBiggie Phanrath - gitara, perkusja, instrumenty klawiszowe, orkiestracje, perkusja
Chanin Shinken - bas
Diego Zapatero - instrumenty klawiszowe, pianino
Gościnnie:
Petter Hjerpe - śpiew (2, 14)
Jin Jeon - śpiew (4, 9, 10)
Raphael Dantas - (5, 6, 9)
María Cobos - (12)
Po czterech latach milczenia powraca MELODIUS DEITE z nowym materiałem, który wyda tak jak poprzednio Art Gates Records 26 kwietnia 2024 roku.
Niestety, ten zespół okazał się tylko epizodem dla znakomitego YAMA-B i z poprzedniego składu został jedynie klawiszowiec Diego Zapatero. Nowym wokalistą został Max Cruz, gitarzysta melodic death metalowego DEADTIDE. On ma głos wyższy, nie tak głęboki jak Mashahiro Yamaguchi i na pewno nie o tak wielkim zasięgu, ale w ramach power metalu szwedzko-niemieckiego sprawdza się, chociaż trudno tutaj mówić o wielkim odkryciu.
Najciekawszy jest tutaj Raphael Dantas, typowo mocny, brazylijski głos stworzony do heavy/power, który naturalnie przechodzi z growlu do wyższych rejestrów. Full Moon Howls jest tak znakomity dzięki jego śpiewowi, podobnie bardziej progressive metalowy Warrior's Heart and Soul. Najlepsza kompozycja? Utrzymany w szwedzkim stylu Overture of Silence ze znakomitymi ozdobnikami i Hjerpe w dobrej dyspozycji głosowej. Może nie jest to taki poziom zniszczenia jak The Guardians of Time MORNING DWELL, ale to prosty, niewyszukany power metal utrzymany w średnich tempach z bardzo dobrymi ozdobnikami lidera Biggie Phanratha, co do którego umiejętności gry nikt nie może mieć wątpliwości.
Nie jest to muzyka tak bolesna i naiwna jak na pierwszych trzech płytach MELODIUS DEITE i jest nieco bardziej wyrafinowana i nie przytłaczająca w swojej słodyczy, ale mimo bardzo nierównego poziomu kompozycyjnego, jego gra na gitarze jest wysokich lotów i płynna, naturalnie neoklasyczna i nie bojąca się łączyć bardziej wyszukanych inspiracji progressive metalowych, co słychać w instrumentalnych Knight of Heaven, Heroes Strike Back oraz Prepare for Battle, chociaż w tym ostatnim można odnieść wrażenie chłodnej, wyliczonej monotonii i nie tak czarującej gry, jak MAJESTIC czy TIME REQUIEM. W klimatach NIGHTWISH i BLIND GUARDIAN utrzymany jest Lament of the Banshee i to klasyczna ballada na dwa głosy, gdzie Max Cruz prezentuje się na poziomie co najwyżej średnim, niestety, dlatego też dobrze, że dominuje tutaj María Cobos z hiszpańskiego THE THIRD GRADE.
Na koniec After the Rain z debiutu, zagrany w nowym składzie i zaśpiewany przez Jinn z japońskiego ILLUSION FORCE i wyszło to bardzo dobrze i wpisuje się do kanonu wtórności power metalowej całości.
Za brzmienie odpowiada hiszpański mistrz Raúl Abellán i gitary, jak i bas ustawił znakomicie (podobnie jak klawisze), w wielu miejscach słychać jednak, że mimo starań sztuczności perkusji nie udało się ukryć i w pewnych momentach potrafi to brzmieć bardzo płasko, szczególnie cyfrowe talerze. Dziwne, że nie postarano się jednak o muzyka sesyjnego, który by tę grę bardziej ożywił.
O wizjonerstwie czy przełomie w porównaniu do Elysium mówić tutaj trudno, ale z całej jego dyskografii ten album, który utrzymany jest w bardziej power metalowych obszarach niemiecko-szwedzkich, jest najlepszym, jaki nagrał. Dobra płyta dla fanów wcześniejszej twórczości czy osób, które nie są wybredne, a chcą prostych melodii i przyjemnych popisów bez żadnych nowinek czy kontrowersji.Ocena: 7/10
SteelHammer
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Art Gates Records.