20.06.2018, 12:02:01
Exciter - Kill After Kill (1992)
Tracklista:
1. Rain of Terror 05:04
2. No Life No Future 03:54
3. Cold Blooded Murder 03:56
4. Smashin 'Em Down 03:09
5. Shadow of the Cross 05:27
6. Dog Eat Dog 03:19
7. Anger, Hate and Destruction 04:26
8. The Second Coming 04:35
9. Born to Kill (live) 04:09
Rok wydania: 1992
Gatunek: Speed Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Dan Beehler - śpiew, perkusja
John Ricci - gitara
David Ledden - bas
Ocena: 9.5/10
7.05.2008
Tracklista:
1. Rain of Terror 05:04
2. No Life No Future 03:54
3. Cold Blooded Murder 03:56
4. Smashin 'Em Down 03:09
5. Shadow of the Cross 05:27
6. Dog Eat Dog 03:19
7. Anger, Hate and Destruction 04:26
8. The Second Coming 04:35
9. Born to Kill (live) 04:09
Rok wydania: 1992
Gatunek: Speed Metal
Kraj: Kanada
Skład zespołu:
Dan Beehler - śpiew, perkusja
John Ricci - gitara
David Ledden - bas
Po wydaniu albumu "Exciter" w 1988 i jego klapie, zespół niemal z dnia na dzień stracił popularność, krótki czas występował jednak w lokalnych klubach, na prywatnych imprezach muzycznych, a nawet w... barach - wszędzie tam, gdzie jeszcze ktoś chciał ich zaprosić. Taka sytuacja grupie, która jeszcze niedawno miała status gwiazdy, rzecz jasna nie odpowiadała. Jeszcze w 1988 Behler rozwiązał zespół i jego członkowie poszli swoimi drogami. Wydawało się, że EXCITER przeminął i przeszedł do historii, podobnie zresztą jak i speed metal, wyparty przez przez inne, agresywniejsze i jeszcze mocniejsze gatunku muzyczne. Życie dopisało jednak ciąg dalszy i zupełnie nieoczekiwanie, w 1992, Behler znów stanął na czele EXCITER. Jak głosi jedna z bardziej rozpowszechnionych wersji, Behler spotkał Ricciego w jednym z barów. Obu w owym czasie nie wiodło się najlepiej, a koniunktura na metalowym rynku, zdominowanym przez grunge i death metal, była niesprzyjająca.
Mimo to postanowili spróbować i wspólnie napisali 9 kompozycji. Postanowili wystąpić jako trio jak za dawnych, dobrych czasów, a Behler ponownie podjął się roli wokalisty, chociaż, jak sam przyznawał, nie był pewien, czy podoła zadaniu. Aby zarejestrować album potrzebowali basisty. Nie wiem dokładnie, czy w jego szukaniu pośredniczył Rob Malnati, czy też sami sobie przypomnieli o zespole CRYPT. Tak czy inaczej, nowy EXCITER uzupełnił dawny członek tej grupy, basista David Ledden.
Behlerowi jakoś udało się podpisać kontrakt płytowy z Noise Records i "Kill After Kill" ujrzał światło dzienne w kwietniu 1992.
Mimo to postanowili spróbować i wspólnie napisali 9 kompozycji. Postanowili wystąpić jako trio jak za dawnych, dobrych czasów, a Behler ponownie podjął się roli wokalisty, chociaż, jak sam przyznawał, nie był pewien, czy podoła zadaniu. Aby zarejestrować album potrzebowali basisty. Nie wiem dokładnie, czy w jego szukaniu pośredniczył Rob Malnati, czy też sami sobie przypomnieli o zespole CRYPT. Tak czy inaczej, nowy EXCITER uzupełnił dawny członek tej grupy, basista David Ledden.
Behlerowi jakoś udało się podpisać kontrakt płytowy z Noise Records i "Kill After Kill" ujrzał światło dzienne w kwietniu 1992.
Takiego EXCITER nie było od czasu debiutu. Rzucone zostało na szalę wszystko, co dawniej było w tym zespole niszczące.
Warto zacząć od ogólnego brzmienia. W momencie, gdy MEGADETH przedstawia wymuskany w szczegółach, wręcz sterylny CTE, otrzymujemy tu najbardziej surowy z możliwych speed thrashowy sound. Rycząca gitara jest wręcz ascetycznie nagrana, perkusja całkowicie wysunięta do przodu i jej jest podporządkowane absolutnie wszystko. Bas jakby tylko podbija gitarę, często gra unisono, a rolę rytmicznego szkieletu niepodzielnie biorą na siebie bębny Behlera. Wokal jest ustawiony bardzo sprytnie i tu chyba nad tym jakiś czas główkowano. Raz mamy go bardziej na wierzchu, szczególnie w partiach łagodniejszych, to znów wtapia się w ogólny zmasowany atak wszystkich na raz. Czy Behler tu się wokalnie sprawdził? Do trzech tenorów by nie dołączył, ale jego jadowity wrzask i melodyjny śpiew w spokojniejszych miejscach pasuje idealnie. Ricci wspiera go dzielnie, grając na przesterach apokaliptyczne solówki, mieszane z melodyjnymi powtarzalnymi ozdobnikami.
W sensie układu i rodzaju kompozycji, zastosowany został chwyt z wczesnych lat 80-tych. Obok numerów krótkich, zwartych i rozpędzonych jak "The Second Coming", "Smashin 'Em Down", "Born to Kill", "Dog Eat Dog", dodane zostały też wolniejsze, bardziej heavy jak "Shadow of the Cross" czy kroczący "Cold Blooded Murder" z kapitalnym refrenem.
Kontrowersyjnie stwierdzę, że na tym albumie znalazł się także najlepszy w ogóle numer EXCITER, a mianowicie "Smashin 'Em Down". Trzy minuty fenomenalnej kwintesencji stylu EXCITER z wprawiającą w osłupienie częścią instrumentalną, gdzie na Ricciego chyba spłynęło jakieś kompozytorskie natchnienie. Geniusz tkwiący w prostocie.
Warto zacząć od ogólnego brzmienia. W momencie, gdy MEGADETH przedstawia wymuskany w szczegółach, wręcz sterylny CTE, otrzymujemy tu najbardziej surowy z możliwych speed thrashowy sound. Rycząca gitara jest wręcz ascetycznie nagrana, perkusja całkowicie wysunięta do przodu i jej jest podporządkowane absolutnie wszystko. Bas jakby tylko podbija gitarę, często gra unisono, a rolę rytmicznego szkieletu niepodzielnie biorą na siebie bębny Behlera. Wokal jest ustawiony bardzo sprytnie i tu chyba nad tym jakiś czas główkowano. Raz mamy go bardziej na wierzchu, szczególnie w partiach łagodniejszych, to znów wtapia się w ogólny zmasowany atak wszystkich na raz. Czy Behler tu się wokalnie sprawdził? Do trzech tenorów by nie dołączył, ale jego jadowity wrzask i melodyjny śpiew w spokojniejszych miejscach pasuje idealnie. Ricci wspiera go dzielnie, grając na przesterach apokaliptyczne solówki, mieszane z melodyjnymi powtarzalnymi ozdobnikami.
W sensie układu i rodzaju kompozycji, zastosowany został chwyt z wczesnych lat 80-tych. Obok numerów krótkich, zwartych i rozpędzonych jak "The Second Coming", "Smashin 'Em Down", "Born to Kill", "Dog Eat Dog", dodane zostały też wolniejsze, bardziej heavy jak "Shadow of the Cross" czy kroczący "Cold Blooded Murder" z kapitalnym refrenem.
Kontrowersyjnie stwierdzę, że na tym albumie znalazł się także najlepszy w ogóle numer EXCITER, a mianowicie "Smashin 'Em Down". Trzy minuty fenomenalnej kwintesencji stylu EXCITER z wprawiającą w osłupienie częścią instrumentalną, gdzie na Ricciego chyba spłynęło jakieś kompozytorskie natchnienie. Geniusz tkwiący w prostocie.
W momencie, gdy album się pojawił, być może był przestarzały. Inne rodzaje metalu, inna filozofia grania dominowały i wzbudzały zainteresowanie słuchaczy, w tym jednak przypadku mamy do czynienia, moim zdaniem, z albumem, którego w kategorii melodyjnego speed metalu z elementami thrashu nikt nie zdołał już pokonać w następnych latach.
Ocena: 9.5/10
7.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"