21.06.2018, 12:53:30
Heimdall - Hard as Iron (2004)
Tracklista:
1. Hard as Iron 05:07
2. Midnight 06:16
3. Moon-Red Light 05:22
4. Black Tower 04:48
5. Cold 05:18
6. The Emperor 07:51
7. Dark Home 05:30
8. Black Heaven 03:59
9. Holy Night 04:29
Rok wydania: 2004
Gatunek: Epic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Giacomo Mercaldo - śpiew
Fabio Calluori - gitara
Carmelo Claps - gitara
Sergio Duccilli - instrumenty klawiszowe
Giovanni Canu - bas
Enrico Canu - perkusja
Ocena: 9/10
4.06.2008
Tracklista:
1. Hard as Iron 05:07
2. Midnight 06:16
3. Moon-Red Light 05:22
4. Black Tower 04:48
5. Cold 05:18
6. The Emperor 07:51
7. Dark Home 05:30
8. Black Heaven 03:59
9. Holy Night 04:29
Rok wydania: 2004
Gatunek: Epic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Giacomo Mercaldo - śpiew
Fabio Calluori - gitara
Carmelo Claps - gitara
Sergio Duccilli - instrumenty klawiszowe
Giovanni Canu - bas
Enrico Canu - perkusja
Jest to czwarty album zespołu wydany przez Scarlet Records w maju 2004.
Tu znowu zaszła zmiana perkusisty, tym razem pojawił się ktoś z klanu Canu - Enrico Canu.
Muzycznie album w pierwszym momencie nieco zaskakuje.
Jest ciężej, na początku wręcz klasycznie, true metalowo w "Hard as Iron". Co więcej, nawet pojawiają się riffy thrashowe wplecione w heavy powerowe granie w kolejnym "Midnight". Wokalnie Mercaldo dokłada więcej siły i mocy, wciąż góruje nad całością i potwierdza swoją klasę w całej rozciągłości. Więcej jest wysuniętych klawiszy, odgrywają teraz pewną rolę w rozwoju samych utworów, ale tylko w niektórych miejscach, przez co są zaskakujące i nie powodują wrażenia powrotu do symfonicznych korzeni zespołu.
Gitarzyści wnoszą bardzo dużo, grają różnorodnie, a solówki są dopracowane, melodyjne i tworzą logiczny ciąg wokali. Dynamiczny "Moon-Red Light" i klimatyczny oraz nieco zagadkowy "Black Tower" to bardziej powrót w rejony albumu poprzedniego. Absolutnie zaskakująca jest przepiękna ballada czy nawet hymn żałobny "Cold", w którym Mercaldo daje fantastyczny popis aktorskiego wykonania. Jedyny w swoim rodzaju utwór tego zespołu, w którym osiągnęli apogeum melancholii i nostalgii, jaką zaprezentowali na płytach 2002-2004.
Epicki i potężnie brzmiący "The Emperor" ma być na tym LP zapewne punktem centralnym, jednak dla mnie tym punktem jest "Dark Home". Być może to najlepsza ich kompozycja w ogóle, z niezwykłym refrenem i aurą, jaką ten numer roztacza. "Black Heaven" z kolei bardziej zwarty, bliższy klasycznym wzorcom, także należy do bardzo udanych. Zamykający płytę "Holy Night" pozostawia niedosyt. Mocne, wyraziste gitary, dobra melodia, ale jednak brzmi nieco zwyczajnie.
Dwa słowa o perkusiście. Może w pierwszym momencie wydaje się, że puka nieco jednostajnie, ale polecam przysłuchać się uważniej. Najlepsza perkusja ze wszystkich czterech płyt.
Mocna płyta, brzmieniowo i wykonawczo, dosyć różnorodna i zaskakująca chwilami przyjętymi rozwiązaniami.
Tu znowu zaszła zmiana perkusisty, tym razem pojawił się ktoś z klanu Canu - Enrico Canu.
Muzycznie album w pierwszym momencie nieco zaskakuje.
Jest ciężej, na początku wręcz klasycznie, true metalowo w "Hard as Iron". Co więcej, nawet pojawiają się riffy thrashowe wplecione w heavy powerowe granie w kolejnym "Midnight". Wokalnie Mercaldo dokłada więcej siły i mocy, wciąż góruje nad całością i potwierdza swoją klasę w całej rozciągłości. Więcej jest wysuniętych klawiszy, odgrywają teraz pewną rolę w rozwoju samych utworów, ale tylko w niektórych miejscach, przez co są zaskakujące i nie powodują wrażenia powrotu do symfonicznych korzeni zespołu.
Gitarzyści wnoszą bardzo dużo, grają różnorodnie, a solówki są dopracowane, melodyjne i tworzą logiczny ciąg wokali. Dynamiczny "Moon-Red Light" i klimatyczny oraz nieco zagadkowy "Black Tower" to bardziej powrót w rejony albumu poprzedniego. Absolutnie zaskakująca jest przepiękna ballada czy nawet hymn żałobny "Cold", w którym Mercaldo daje fantastyczny popis aktorskiego wykonania. Jedyny w swoim rodzaju utwór tego zespołu, w którym osiągnęli apogeum melancholii i nostalgii, jaką zaprezentowali na płytach 2002-2004.
Epicki i potężnie brzmiący "The Emperor" ma być na tym LP zapewne punktem centralnym, jednak dla mnie tym punktem jest "Dark Home". Być może to najlepsza ich kompozycja w ogóle, z niezwykłym refrenem i aurą, jaką ten numer roztacza. "Black Heaven" z kolei bardziej zwarty, bliższy klasycznym wzorcom, także należy do bardzo udanych. Zamykający płytę "Holy Night" pozostawia niedosyt. Mocne, wyraziste gitary, dobra melodia, ale jednak brzmi nieco zwyczajnie.
Dwa słowa o perkusiście. Może w pierwszym momencie wydaje się, że puka nieco jednostajnie, ale polecam przysłuchać się uważniej. Najlepsza perkusja ze wszystkich czterech płyt.
Mocna płyta, brzmieniowo i wykonawczo, dosyć różnorodna i zaskakująca chwilami przyjętymi rozwiązaniami.
Ocena: 9/10
4.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"