23.06.2018, 20:27:25
Mean Streak - Metal Slave (2009)
Tracklista:
1. Whom The Gods Love Die Young 04:47
2. Battle Within 03:34
3. Eyes Of A Stranger 04:01
4. The Seventh Sign 05:02
5. Raise Your Hands 04:37
6. Rock City 03:58
7. Sin City Lights 04:51
8. Carved In Stone 04:43
9. Metal Slave 04:20
10. Sinners And Saints 03:42
Rok wydania: 2009
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Andy LaGuerin - śpiew
David Andersson - gitara
Patrik Gardberg - gitara
Peter Anderson - bas, śpiew
Jonas Kallsback - perkusja
Ocena: 5.2/10
18.10.2009
Tracklista:
1. Whom The Gods Love Die Young 04:47
2. Battle Within 03:34
3. Eyes Of A Stranger 04:01
4. The Seventh Sign 05:02
5. Raise Your Hands 04:37
6. Rock City 03:58
7. Sin City Lights 04:51
8. Carved In Stone 04:43
9. Metal Slave 04:20
10. Sinners And Saints 03:42
Rok wydania: 2009
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Andy LaGuerin - śpiew
David Andersson - gitara
Patrik Gardberg - gitara
Peter Anderson - bas, śpiew
Jonas Kallsback - perkusja
W Szwecji co jakiś czas, a ostatnio coraz częściej, zaczynają się pojawiać zespoły, które próbują grać "łatwy heavy metal". Trochę brytyjskich i niemieckich patentów sprzed 25 lat, coś z tradycji szwedzkiej sceny lat 80-tych, hard rockowa chwytliwość refrenów i krystalicznie czysta produkcja.
MEAN STREAK to przykład encyklopedyczny na swojej pierwszej płycie wydanej przez Black Lodge Records.
MEAN STREAK to przykład encyklopedyczny na swojej pierwszej płycie wydanej przez Black Lodge Records.
To, co grają, jest po prostu nieinteresujące, tym bardziej że w tym przypadku poziom wykonania nie wykracza poza solidne rzemiosło, a wokalista jest ogniwem niezbyt mocnym.
Co z tego, że w "Whom The Gods Love Die Young" są dobre sola gitarowe, skoro melodia, wahająca się pomiędzy gatunkami melodic power i traditional heavy metal, jest już tak wyświechtana, że ilość odniesień, jaka przychodzi na myśl, jest przytłaczająca. W rycersko brzmiącym "Battle Within" poza tradycyjnym "ooo ooo" i króciutką basową szarżą nic się nie dzieje i chyba lepiej posłuchać RAM czy WOLF. To nie jest złe granie, ale to jest przystosowane do niedużych wymagań świeżych fanów metalu - "łatwy heavy metal", pozornie agresywny, pozornie bojowy i pozornie tradycyjny. Ileż można produkować takich kompozycji, jak zagrany w średnio szybkim tempie i motoryce zaczerpniętej z Painkillera "Eyes Of A Stranger".
No jest to zespół pozbawiony zupełnie własnej tożsamości i to słychać w nudnym, zrobionym pod US heavy power "The Seventh Sign" z refrenem zupełnie bez pomysłu na cokolwiek i bębnami, jakie można było usłyszeć w Take On The World" JUDAS PRIEST. Część instrumentalna to dobre, a nawet bardzo dobre solo gitarowe i ten gitarzysta chyba się jednak marnuje tu trochę. "Raise Your Hands" to zapewne koncertowy wymiatacz, nie brzmi źle w przeciwieństwie do przeraźliwie nudnego heavy grania w "Rock City" z refrenem, jakie się grało na stadionach USA już jedno pokolenie muzyczne wcześniej. Nudzą w średnim tempie w "Sin City Lights" i to także próba odnowienia heavy metalowej koncepcji rock/metalu z lat 80-tych, zagrana ostrzej. Tu wokalista śpiewa wyżej, niby nieźle, ale manierycznie i drażniąco w ostatecznym rozrachunku. "Carved In Stone" to znów podjazdy pod niemiecki melodic power metal z obszarów HELLOWEEN i GAMMA RAY z próbami zamaskowania tego ostrym brzmieniem.
Jest jeszcze pod koniec przegląd heavy metalowego tygodnia w postaci "Metal Slave" i sławienie metalu tu jest podane w prosty strawny dla nieobytego słuchacza sposób.
Niewolnikiem Metalu MEAN STREAK zostać jest trudno. To produkt z supermarketu, jak STEELWING, który wystartował nieco później. Znakomicie opakowany produkt, bo brzmienie jest kapitalne. Kręcenia pokrętłami i suwakami na stołach mikserskich było pewnie dużo, ale opłaciło się. Nowoczesny/tradycyjny "sharp sound", krystaliczne i klarowne. Mistrzowska robota Fredrika Nordströma i Thomasa "Plec" Johanssona.
Duszy w tej muzyce nie ma jednak żadnej. Od siebie też nic. Wtórne, ograne i jest to muzyka, która nie zachęca, aby do niej wracać.
Co z tego, że w "Whom The Gods Love Die Young" są dobre sola gitarowe, skoro melodia, wahająca się pomiędzy gatunkami melodic power i traditional heavy metal, jest już tak wyświechtana, że ilość odniesień, jaka przychodzi na myśl, jest przytłaczająca. W rycersko brzmiącym "Battle Within" poza tradycyjnym "ooo ooo" i króciutką basową szarżą nic się nie dzieje i chyba lepiej posłuchać RAM czy WOLF. To nie jest złe granie, ale to jest przystosowane do niedużych wymagań świeżych fanów metalu - "łatwy heavy metal", pozornie agresywny, pozornie bojowy i pozornie tradycyjny. Ileż można produkować takich kompozycji, jak zagrany w średnio szybkim tempie i motoryce zaczerpniętej z Painkillera "Eyes Of A Stranger".
No jest to zespół pozbawiony zupełnie własnej tożsamości i to słychać w nudnym, zrobionym pod US heavy power "The Seventh Sign" z refrenem zupełnie bez pomysłu na cokolwiek i bębnami, jakie można było usłyszeć w Take On The World" JUDAS PRIEST. Część instrumentalna to dobre, a nawet bardzo dobre solo gitarowe i ten gitarzysta chyba się jednak marnuje tu trochę. "Raise Your Hands" to zapewne koncertowy wymiatacz, nie brzmi źle w przeciwieństwie do przeraźliwie nudnego heavy grania w "Rock City" z refrenem, jakie się grało na stadionach USA już jedno pokolenie muzyczne wcześniej. Nudzą w średnim tempie w "Sin City Lights" i to także próba odnowienia heavy metalowej koncepcji rock/metalu z lat 80-tych, zagrana ostrzej. Tu wokalista śpiewa wyżej, niby nieźle, ale manierycznie i drażniąco w ostatecznym rozrachunku. "Carved In Stone" to znów podjazdy pod niemiecki melodic power metal z obszarów HELLOWEEN i GAMMA RAY z próbami zamaskowania tego ostrym brzmieniem.
Jest jeszcze pod koniec przegląd heavy metalowego tygodnia w postaci "Metal Slave" i sławienie metalu tu jest podane w prosty strawny dla nieobytego słuchacza sposób.
Niewolnikiem Metalu MEAN STREAK zostać jest trudno. To produkt z supermarketu, jak STEELWING, który wystartował nieco później. Znakomicie opakowany produkt, bo brzmienie jest kapitalne. Kręcenia pokrętłami i suwakami na stołach mikserskich było pewnie dużo, ale opłaciło się. Nowoczesny/tradycyjny "sharp sound", krystaliczne i klarowne. Mistrzowska robota Fredrika Nordströma i Thomasa "Plec" Johanssona.
Duszy w tej muzyce nie ma jednak żadnej. Od siebie też nic. Wtórne, ograne i jest to muzyka, która nie zachęca, aby do niej wracać.
Ocena: 5.2/10
18.10.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"