23.06.2018, 22:15:59
Morgana Lefay - Knowing Just As I (1993)
Tracklista:
1. Enter the Oblivion 05:22
2. Red Moon 06:17
3. Salute the Sage 03:36
4. Rumours of Rain 07:26
5. Excalibur 05:03
6. Modern Devil 03:23
7. Wonderland 05:10
8. Razamanaz (Nazareth cover) 02:45
9. Battle of Ever More 04:56
10. Knowing Just as I 01:35
Rok wydania: 1993
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Charles Rytkönen - śpiew
Tony Eriksson - gitara
Tommi Karppanen - gitara
Joakim Heder - bas
Jonas Soderlind - perkusja
Ocena: 9.5/10
16.09.2007
Tracklista:
1. Enter the Oblivion 05:22
2. Red Moon 06:17
3. Salute the Sage 03:36
4. Rumours of Rain 07:26
5. Excalibur 05:03
6. Modern Devil 03:23
7. Wonderland 05:10
8. Razamanaz (Nazareth cover) 02:45
9. Battle of Ever More 04:56
10. Knowing Just as I 01:35
Rok wydania: 1993
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Charles Rytkönen - śpiew
Tony Eriksson - gitara
Tommi Karppanen - gitara
Joakim Heder - bas
Jonas Soderlind - perkusja
Tak na dobrą sprawę to ta płyta może być uważana za właściwy debiut MORGANA LEFAY, który to zespół obok TAD MOROSE rozsławił nieduże szwedzkie miasto Bolinas.
Debiut "Symphony of the Damned" wydany w niemal chałupniczych warunkach stał się rarytasem kolekcjonerskim, a dopiero "Knowing Just As I" zwrócił na tę grupę większą uwagę.
Ta płyta, wydana przez Black Mark Production w marcu 1993 roku ukazała się w czasie trudnym dla heavy i power metalu i początkowo została przyjęta dosyć obojętnie na fali medialnego wsparcia dla grunge i death metalu. Doceniona została później, gdy zespół ugruntował swoją pozycję w połowie lat 90-tych.
A jest to album znakomity. Znakomity, nie tylko z powodu obecności tu jednego z najbardziej oryginalnych i rozpoznawalnych wokalistów metalowych, Rytkonena, ale ze względu na wartość samych kompozycji, które balansują na granicy heavy i power metalu, czerpiąc inspiracje zarówno z tradycji rycerskiej, jak i tego grania nieco bardziej mrocznego, ocierającego się o dark metal i chwilami nawet o psychodelię. To mroczne zakręcenie słychać najbardziej w niesamowitym otwieraczu "Enter Oblivion", pełnego zła i ponurego, drapieżnego wokalu Rytkonena.
Jeszcze więcej ciemności pobrzmiewa w "Red Moon", gdzie Rytkonen daje wspaniały popis. Nie byłby on zapewne tak wyrazisty, gdyby nie robota gitarzystów, którzy ostrymi, ciętymi riffami, ciężkimi i przytłaczającymi tworzą muzyczny fundament tego wszystkiego. Lekko cofnięte pokręcone, ale melodyjne sola rwane zagrywki sekcji rytmicznej. Tak gra MORGANA LEFAY i gra jak nikt wówczas nie grał. Podkręcenie tempa, nieco epiki i otrzymujemy mordercze numery "Excalibur" i "Salute The Sage", nawiązujące do metalu lat 80-tych, przy czym bardziej amerykańskiego niż europejskiego. Zagrany w niesamowicie dynamiczny sposób "Modern Devil" jest w samej rzeczy nieco "modern" i w pewnych rozwiązaniach wyprzedza epokę, w jakiej powstał. W wolniejszych utworach skomasowane zostały umiejętnie epicki rozmach i przygniatająca atmosfera i "Rumors Of Rain" w tym przoduje. Każda sekunda tu jest istotna, ponadto słychać, jakimi możliwościami wokalnymi dysponuje Rytkonen. "Wonderland" jest nieco łagodniejszy i bardzo dobrze wydobyto zarówno smutek, jak i nadzieję. Muzycznie to najbardziej wysmakowany utwór na tym albumie. Jedynie w "Battle of Evermore" czegoś zabrakło. Niby bardzo to zgrabnie zostało odegranie, ale wartość obniża jednak brak tej jakże charakterystycznej dla MORGANA LEFAY nieprzewidywalności.
Ten album jakoś trudno sobie wyobrazić w innym brzmieniu. To brzmienie stało się dla MORGANA LEFAY jednoznacznie rozpoznawalne i co można podkreślić dodatkowo to wyborne ustawienie gitar akustycznych i basu, który tu wypełnia ogromne obszary, nie zawsze podporządkowując się złożonym partiom perkusji.
Jeśli dla wielu największym osiągnięciem zespołu jest "Maleficum", to należy przy tym pamiętać, z jakich korzeni ten LP wyrasta, a wyrasta w prostej linii z "Knowing Us As I" właśnie.
Heavy/power metalowa dewastacja w czasie, gdy inni zniechęceni złożyli broń na wiele lat lub na zawsze.
Debiut "Symphony of the Damned" wydany w niemal chałupniczych warunkach stał się rarytasem kolekcjonerskim, a dopiero "Knowing Just As I" zwrócił na tę grupę większą uwagę.
Ta płyta, wydana przez Black Mark Production w marcu 1993 roku ukazała się w czasie trudnym dla heavy i power metalu i początkowo została przyjęta dosyć obojętnie na fali medialnego wsparcia dla grunge i death metalu. Doceniona została później, gdy zespół ugruntował swoją pozycję w połowie lat 90-tych.
A jest to album znakomity. Znakomity, nie tylko z powodu obecności tu jednego z najbardziej oryginalnych i rozpoznawalnych wokalistów metalowych, Rytkonena, ale ze względu na wartość samych kompozycji, które balansują na granicy heavy i power metalu, czerpiąc inspiracje zarówno z tradycji rycerskiej, jak i tego grania nieco bardziej mrocznego, ocierającego się o dark metal i chwilami nawet o psychodelię. To mroczne zakręcenie słychać najbardziej w niesamowitym otwieraczu "Enter Oblivion", pełnego zła i ponurego, drapieżnego wokalu Rytkonena.
Jeszcze więcej ciemności pobrzmiewa w "Red Moon", gdzie Rytkonen daje wspaniały popis. Nie byłby on zapewne tak wyrazisty, gdyby nie robota gitarzystów, którzy ostrymi, ciętymi riffami, ciężkimi i przytłaczającymi tworzą muzyczny fundament tego wszystkiego. Lekko cofnięte pokręcone, ale melodyjne sola rwane zagrywki sekcji rytmicznej. Tak gra MORGANA LEFAY i gra jak nikt wówczas nie grał. Podkręcenie tempa, nieco epiki i otrzymujemy mordercze numery "Excalibur" i "Salute The Sage", nawiązujące do metalu lat 80-tych, przy czym bardziej amerykańskiego niż europejskiego. Zagrany w niesamowicie dynamiczny sposób "Modern Devil" jest w samej rzeczy nieco "modern" i w pewnych rozwiązaniach wyprzedza epokę, w jakiej powstał. W wolniejszych utworach skomasowane zostały umiejętnie epicki rozmach i przygniatająca atmosfera i "Rumors Of Rain" w tym przoduje. Każda sekunda tu jest istotna, ponadto słychać, jakimi możliwościami wokalnymi dysponuje Rytkonen. "Wonderland" jest nieco łagodniejszy i bardzo dobrze wydobyto zarówno smutek, jak i nadzieję. Muzycznie to najbardziej wysmakowany utwór na tym albumie. Jedynie w "Battle of Evermore" czegoś zabrakło. Niby bardzo to zgrabnie zostało odegranie, ale wartość obniża jednak brak tej jakże charakterystycznej dla MORGANA LEFAY nieprzewidywalności.
Ten album jakoś trudno sobie wyobrazić w innym brzmieniu. To brzmienie stało się dla MORGANA LEFAY jednoznacznie rozpoznawalne i co można podkreślić dodatkowo to wyborne ustawienie gitar akustycznych i basu, który tu wypełnia ogromne obszary, nie zawsze podporządkowując się złożonym partiom perkusji.
Jeśli dla wielu największym osiągnięciem zespołu jest "Maleficum", to należy przy tym pamiętać, z jakich korzeni ten LP wyrasta, a wyrasta w prostej linii z "Knowing Us As I" właśnie.
Heavy/power metalowa dewastacja w czasie, gdy inni zniechęceni złożyli broń na wiele lat lub na zawsze.
Ocena: 9.5/10
16.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"