28.06.2018, 13:57:15
W.A.S.P. - K.F.D. (Kill, Fuck, Die) (1997)
Tracklista:
1. Kill, Fuck, Die 04:20
2. Take the Addiction 03:41
3. My Tortured Eyes 04:03
4. Killahead 04:08
5. Kill Your Pretty Face 05:50
6. Fetus 01:23
7. Little Death 04:12
8. U 05:10
9. Wicked Love 04:36
10. The Horror 08:27
Rok wydania: 1997
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Blackie Lawless - śpiew, gitara
Chris Holmes - gitara
Mike Duda - bas
Stet Howland - perkusja
Ocena: 2/10
16.08.2007
Tracklista:
1. Kill, Fuck, Die 04:20
2. Take the Addiction 03:41
3. My Tortured Eyes 04:03
4. Killahead 04:08
5. Kill Your Pretty Face 05:50
6. Fetus 01:23
7. Little Death 04:12
8. U 05:10
9. Wicked Love 04:36
10. The Horror 08:27
Rok wydania: 1997
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Blackie Lawless - śpiew, gitara
Chris Holmes - gitara
Mike Duda - bas
Stet Howland - perkusja
Po nagraniu i wydaniu albumu "Still Not Black Enough", Blackie Lawless reaktywował zespół w stałym składzie i znalazł się w nim dosyć niespodziewanie ponownie gitarzysta Chris Holmes, a Duda i Howland na długie lata stworzyli zaś sekcję rytmiczną. Lata 90-te to czas eksperymentów muzycznych, które nie ominęły także i W.A.S.P. Nowa płyta była tego jasnym wyrażeniem. Gdzieś ten delikatny Lawless z roku 1995 i ten niezwykły Lawless z 1992 zniknął. Zniknął praktycznie na całej płycie. Album został podobnie jak poprzedni w wydany w Japonii przez Victor, a w Europie przez brytyjską Raw Power w marcu 1997. Tytuł wydawał się im zbyt brutalny i niecenzuralny, zastąpiony więc został mało widocznym skrótem "K.F.D."
Ten album to podany w industrialnym sosie heavy metal, wtórnych i wcale nie najlepszych pomysłów Lawlessa z przeszłości o odrzucającym na kilometr brzmieniu, zbudowanym na tandetnym, plastykowym, elektronicznym fundamencie. Mechaniczność tego wszystkiego zaprzecza idei rockowego grania w metalu, a Howlanda trudno poznać w tym tępym waleniu w zestaw perkusyjny. Dwie gitary? Czasem można odnieść wrażenie, że nie ma żadnej i tylko ich brak w "Kill Your Pretty Face" nie jest zły. Ten utwór w jakiś sposób intryguje tym wykorzystaniem motywu orientalnego, ale i irytuje klasycznymi instrumentami klawiszowymi w tle. Magicznych zamaszystych i rozległych refrenów W.A.S.P. na tej płycie nie ma i pewne cechy kompozycji łagodniejszej przejawia tylko "My Tortured Eyes". Dominuje ostro ryczący Lawless, wyśpiewujący swoje kwestie do melodii, jakich wcześniej by nie zamieścił nawet na B-side niewydanych singli. Wystarczy posłuchać "Little Death' czy "Kill, Fuck, Die" albo bezładnych wybuchów agresji w " U ", o ile wytrzyma się natarczywe sztuczne dźwięki, jakie tu uparcie i industrialnie są serwowane od pierwszej do ostatniej sekundy. Fatalne, nic niewnoszące sola gitarowe tyle warte, co cała reszta. Ukoronowaniem dzieła jest "The Horror". Samo brzmienie zniechęca, a zanim coś się zacznie dziać, mija sporo czasu. Arabskie motywy to tu już horror sam w sobie i takie nagłe zainteresowanie Lawlessa kulturą Bliskiego Wschodu samo z siebie jest już zastanawiające. Ogólnie horror.
Paskudne brzmienie, źle ukierunkowana agresja muzyczna, nachalność elementu industrialnego jako podstawowej bazy kompozycji. Płyta na pewno nie jest skierowana do tych, którzy cenią ten zespół za melodie, przebojowe refreny i świetne sola. Album metalowej niszy i zbuntowanej industrialnie młodzieży, której chyba aż tak wiele nie było, skoro Lawless już na następnej płycie "Helldorado" powrócił do starej, dobrej sprawdzonej formuły.
Ten album to podany w industrialnym sosie heavy metal, wtórnych i wcale nie najlepszych pomysłów Lawlessa z przeszłości o odrzucającym na kilometr brzmieniu, zbudowanym na tandetnym, plastykowym, elektronicznym fundamencie. Mechaniczność tego wszystkiego zaprzecza idei rockowego grania w metalu, a Howlanda trudno poznać w tym tępym waleniu w zestaw perkusyjny. Dwie gitary? Czasem można odnieść wrażenie, że nie ma żadnej i tylko ich brak w "Kill Your Pretty Face" nie jest zły. Ten utwór w jakiś sposób intryguje tym wykorzystaniem motywu orientalnego, ale i irytuje klasycznymi instrumentami klawiszowymi w tle. Magicznych zamaszystych i rozległych refrenów W.A.S.P. na tej płycie nie ma i pewne cechy kompozycji łagodniejszej przejawia tylko "My Tortured Eyes". Dominuje ostro ryczący Lawless, wyśpiewujący swoje kwestie do melodii, jakich wcześniej by nie zamieścił nawet na B-side niewydanych singli. Wystarczy posłuchać "Little Death' czy "Kill, Fuck, Die" albo bezładnych wybuchów agresji w " U ", o ile wytrzyma się natarczywe sztuczne dźwięki, jakie tu uparcie i industrialnie są serwowane od pierwszej do ostatniej sekundy. Fatalne, nic niewnoszące sola gitarowe tyle warte, co cała reszta. Ukoronowaniem dzieła jest "The Horror". Samo brzmienie zniechęca, a zanim coś się zacznie dziać, mija sporo czasu. Arabskie motywy to tu już horror sam w sobie i takie nagłe zainteresowanie Lawlessa kulturą Bliskiego Wschodu samo z siebie jest już zastanawiające. Ogólnie horror.
Paskudne brzmienie, źle ukierunkowana agresja muzyczna, nachalność elementu industrialnego jako podstawowej bazy kompozycji. Płyta na pewno nie jest skierowana do tych, którzy cenią ten zespół za melodie, przebojowe refreny i świetne sola. Album metalowej niszy i zbuntowanej industrialnie młodzieży, której chyba aż tak wiele nie było, skoro Lawless już na następnej płycie "Helldorado" powrócił do starej, dobrej sprawdzonej formuły.
Ocena: 2/10
16.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"