22.07.2018, 09:33:46
Mean Streak - Declaration of War (2011)
Tracklista:
1. Declaration of War 03:47
2. In for the Kill 03:02
3. Crimson Sky 05:21
4. The End of the Rainbow 04:05
5. As You Sow You Shall Reap 04:03
6. No Man's Land 04:47
7. Brother till the End 03:54
8. Sons of Metal 03:46
9. Sign in the Sky 03:35
10. History of Lies 03:28
11. The Oblation 06:41
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Andy LaGuerin - śpiew
David Andersson - gitara
Patrik Gardberg - gitara
Peter Anderson - bas, śpiew
Jonas Kallsback - perkusja
Albo grupie MEAN STREAK podobało się to, co robi, albo podobało się jednak komuś innemu, bo pojawiła się i druga płyta tego zespołu. Ponownie wydawcą jest Black Lodge Records, a album ukazał się w końcu stycznia 2011.
Ani na krok nie zmienili swojej filozofii czerpania od wszystkich i po trochę i nie wyciągnęli żadnych wniosków z tego, co umiejscowiło ich na dalekim zapleczu szwedzkiego heavy metalowego grania. Przegląd światowego metalu rozpoczyna Declaration of War w stylu GRAVE DIGGER, odegrany całkiem dobrze, jednak, co oczywiste, Andy LaGuerin niszczy ogólne wrażenie wymuszonym wokalem w wysokich rejestrach. Brzmi to po prostu fatalnie. W ten sposób zupełnie zdewastowany został No Man's Land z motywem orientalnym, gdzie dodatkowo przygotowanie refrenu trwało zapewne dwie minuty. Całkowity brak talentu kompozytorskiego... Gdzieś tam jakieś kościelne klawisze mają chyba niby robić pod KING DIAMOND może w Crimson Sky, choć potem bardziej wygląda to na BLACK SABBATH z Martinem, ale Andy Martinem nie jest i wychodzi to w sumie średnio, no i wszystko pada przy okazji "łoooooooo" w refrenie. Sporo tu nijakiej classic metalowej szarzyzny stylizowanej na lata 80-te ze stadionowymi, nieudanymi refrenami, jak In for the Kill, The End of the Rainbow, Sign in the Sky. W tej grupie trochę lepiej prezentuje się Brother till the End w stylu DREAM EVIL z kapitalnymi przejściami gitarowymi, ale już Sons of Metal, bardziej pod FIREWIND jest zawstydzająco słaby.
Patrik Gardberg to oczywiście bardzo dobry gitarzysta, David Andersson dotrzymuje mu kroku, ale na nic zdają się fantazyjne sola i pojedynki, gdy po prostu kompozycje są do bólu wtórne i nijakie. Czasem nawet kompromitujące, jak niby surowy i ponury As You Sow You Shall Reap.
Co do The Oblation. To chyba naprawdę miało być coś pod KING DIAMOND. Te ekstatyczne wycie LaGuerina...
Może i mniej tym razem tej błyszczącej folii i tworzywa sztucznego imitującego skórę, ale to nadal zbiór cudzych pomysłów odegranych lepiej lub gorzej, z nieciekawą sekcją rytmiczną i na ogół źle śpiewającym wokalistą.
Można też odnieść wrażenie, że tym razem mniej grzebano przy obróbce całości i wszystko brzmi bardziej naturalnie, aczkolwiek wcale nie znaczy to, że lepiej. Duet Fredrik Nordström i "Plec" Johansson pewnie jakieś wnioski wyciągnął tym razem, ale zasadnicza linia jest taka sama jak w roku 2009.
Ogólnie, to nadal taki STEELWING tyle, że bez mainstreamowej chwytliwości, jaką STEELWING od czasu do czasu pokazuje.
Ocena: 5,7/10
Co do The Oblation. To chyba naprawdę miało być coś pod KING DIAMOND. Te ekstatyczne wycie LaGuerina...
Może i mniej tym razem tej błyszczącej folii i tworzywa sztucznego imitującego skórę, ale to nadal zbiór cudzych pomysłów odegranych lepiej lub gorzej, z nieciekawą sekcją rytmiczną i na ogół źle śpiewającym wokalistą.
Można też odnieść wrażenie, że tym razem mniej grzebano przy obróbce całości i wszystko brzmi bardziej naturalnie, aczkolwiek wcale nie znaczy to, że lepiej. Duet Fredrik Nordström i "Plec" Johansson pewnie jakieś wnioski wyciągnął tym razem, ale zasadnicza linia jest taka sama jak w roku 2009.
Ogólnie, to nadal taki STEELWING tyle, że bez mainstreamowej chwytliwości, jaką STEELWING od czasu do czasu pokazuje.
Ocena: 5,7/10
new 22.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"