16.11.2018, 21:06:01
Testament - Souls of Black (1990)
tracklista:
1.Beginning of the End 00:35
2.Face in the Sky 03:53
3.Falling Fast 04:05
4.Souls of Black 03:22
5.Absence of Light 03:54
6.Love to Hate 03:40
7.Malpractice 04:43
8.One Man's Fate 04:49
9.The Legacy 05:30
10.Seven Days of May 04:40
rok wydania: 1990
gatunek: power/thrash metal
kraj: USA
skład zespołu:
Chuck Billy - śpiew
Eric Peterson -gitara
Alex Skolnick - gitara
Greg Christian - gitara basowa
Louie Clemente - perkusja
Eric Peterson -gitara
Alex Skolnick - gitara
Greg Christian - gitara basowa
Louie Clemente - perkusja
Gdyby porównać "Practice What You Preach" z "Souls of Black", wydanym przez Megaforce w październiku 1990 roku, to szukanie różnic na siłę przypominałoby dzielenie włosa na czworo. Jest to płyta w tej samej konwencji co poprzednia i nie jest ani rozwojowa, ani dojrzalsza, ani tym bardziej niosąca jakieś rewolucyjne, nowe rozwiązania.
Praktycznie każdy utwór z "Souls Of Black" mógłby znaleźć się na PWYP i tylko realnie patrząc TESTAMENT, przesadził z balladowym The Legacy. Wielu twierdzi, że ten kawałek nie pasuje do całości, ale "nie pasuje" on w ten sam sposób w jaki "nie pasuje" do poprzedniego LP The Ballad. Jest to po prostu w określonej kategorii utwór słabszy, mniej dopracowany.
Tak jak nieco gorszym od pozostałych jest tu kompozycyjnie Love to Hate.
Czy muzyka z "Souls of Black" jest generalnie mniej melodyjna niż ta z roku poprzedniego? Chyba nie. Falling Fast ma doskonałą melodię, momentami lekko zakręconą a Souls Of Black... no cóż, chyba tak powinien brzmieć atrakcyjny power/thrashowy numer zbudowany na thrashowym fundamencie. Posępna Moc! TESTAMENT w tych swoich melodiach pozostaje chłodny i zdystansowany. To słychać w znakomitym Absence of Light czy w Malpractice. Tak przy okazji w Malpractice są chyba najlepsze wokale, na jakie stać było Chucka w całej karierze. Totalne zniszczenie! Czasem niesłusznie wśród killerów z tego albumu pomija się One Man's Fate. Tak, zdecydowanie niesłusznie. Te zimne pulsujące riffowanie, które często przypisuje się tylko EXODUS...
Można się spierać czy sola Skolnicka są lepsze niż na "Practice What You Preach". Moim zdaniem nie, i wtedy Skolnick dał z siebie więcej, czy też może głębiej sięgnął do schematów klasycznego heavy metalu i ogólnie gitarowej sztuki. Z drugiej strony jednak jeśli posłuchać jakie solo gra w Absence of Light... Billy jest w formie, cała reszta ekipy także i może tylko Clemente gra bardziej skomplikowane rzeczy niż w 1989 roku. Surowe, ascetyczne wręcz brzmienie, gdzie realnie ponad stalowy sound gitar wybija się tylko od czasu bas i czasem perkusja. Zdehumanizowane? EXODUS miał bardziej soczystą gitarową ścianę w tym czasie? Być może... nie szkodzi.
A potem przyszła pora na inny TESTAMENT.
Praktycznie każdy utwór z "Souls Of Black" mógłby znaleźć się na PWYP i tylko realnie patrząc TESTAMENT, przesadził z balladowym The Legacy. Wielu twierdzi, że ten kawałek nie pasuje do całości, ale "nie pasuje" on w ten sam sposób w jaki "nie pasuje" do poprzedniego LP The Ballad. Jest to po prostu w określonej kategorii utwór słabszy, mniej dopracowany.
Tak jak nieco gorszym od pozostałych jest tu kompozycyjnie Love to Hate.
Czy muzyka z "Souls of Black" jest generalnie mniej melodyjna niż ta z roku poprzedniego? Chyba nie. Falling Fast ma doskonałą melodię, momentami lekko zakręconą a Souls Of Black... no cóż, chyba tak powinien brzmieć atrakcyjny power/thrashowy numer zbudowany na thrashowym fundamencie. Posępna Moc! TESTAMENT w tych swoich melodiach pozostaje chłodny i zdystansowany. To słychać w znakomitym Absence of Light czy w Malpractice. Tak przy okazji w Malpractice są chyba najlepsze wokale, na jakie stać było Chucka w całej karierze. Totalne zniszczenie! Czasem niesłusznie wśród killerów z tego albumu pomija się One Man's Fate. Tak, zdecydowanie niesłusznie. Te zimne pulsujące riffowanie, które często przypisuje się tylko EXODUS...
Można się spierać czy sola Skolnicka są lepsze niż na "Practice What You Preach". Moim zdaniem nie, i wtedy Skolnick dał z siebie więcej, czy też może głębiej sięgnął do schematów klasycznego heavy metalu i ogólnie gitarowej sztuki. Z drugiej strony jednak jeśli posłuchać jakie solo gra w Absence of Light... Billy jest w formie, cała reszta ekipy także i może tylko Clemente gra bardziej skomplikowane rzeczy niż w 1989 roku. Surowe, ascetyczne wręcz brzmienie, gdzie realnie ponad stalowy sound gitar wybija się tylko od czasu bas i czasem perkusja. Zdehumanizowane? EXODUS miał bardziej soczystą gitarową ścianę w tym czasie? Być może... nie szkodzi.
A potem przyszła pora na inny TESTAMENT.
ocena: 8,9/10
new 16.11.2018
new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"