28.11.2018, 14:35:42
Veonity - Legend of The Starborn (2018)
tracklista:
1.Rise Again 06:17
2.Starborn 05:51
3.Guiding Light 06:00
4.Winds of Asgard 05:29
5.Outcasts of Eden 04:32
6.Sail Away 05:13
7.The Prophecy 00:58
8.Warrior of the North 06:00
9.Gates of Hell 06:02
10.Freedom Vikings 06:36
11.Lament 05:16
12.To the Gods 05:24
13.United We Stand 05:00
rok wydania: 2018
gatunek: power metal
kraj: Szwecja
skład zespołu:
Anders Sköld - śpiew, gitara
Samuel Lundström - gitara
Kristoffer Lidre - gitara basowa
Joel Kollberg - perkusja
oraz
Tommy Johansson - śpiew ("Winds of Asgard")
Patrik J Selleby (Johansson) - ("Freedom Vikings")
27 listopada pojawiła się trzecia, przez wielu długo oczekiwana płyta VEONITY z Vänersborga, wydana nakładem Sliptrick Records z USA. VEONITY od kilku lat uważany jest za istotny element europejskiej sceny power metalu z nurtu epic/fantasy i zazwyczaj padają porównania do dawnych czasów HAMMERFALL i THE STORYTELLER z domieszką niemieckich hansenowskich refrenów oraz odrobiną progresywnego zacięcia w partiach instrumentalnych. Poniekąd jest to stwierdzenie słuszne jeśli chodzi o wpływy GAMMA RAY, HELLOWEEN czy IRON SAVIOR, ale pewne wygładzenie ich kompozycji bardziej nasuwa skojarzenia z INSANIA (Stockhom), niż ze zdecydowanie rycerskim graniem HAMMERFALL.
"Legend of The Starborn" jest albumem stanowiącym bezpośrednią kontynuację stylu z poprzednich i wszystkie wskazane wyżej wpływy można już bez trudu odnaleźć w otwierającym ten LP Rise Again.
Kompozycje są dosyć długie. W każdej grupa daje sobie czas na pewne nieco bardziej skomplikowane zagrywki o rysie progresywnym, nie zapominając równocześnie o chwytliwych refrenach, choć w melodiach bardzo już ogranych.
Jeśli koniecznie szukać jakichś większych analogii do HAMMERFALL, to może w wolniejszym, kroczącym i nieco posępnym Starborn, gdzie zaśpiewał także gościnnie Tommy Johansson (REINXEED, GOLDEN RESURRECTION). Jest tu bardzo dobre solo, epickie podniosłe, jednak realnie patrząc, gitarzyści VEONITY nie należą do wirtuozów.
Naprawdę przypomina się INSANIA (Stockholm) z lat 2001-2003 jak się słucha ugładzonego melodic power Guiding Light, Sail Away czy też Gates of Hell, który wbrew tytułowi jest rytmicznym radiowym melodic power metalem bardzo niskich lotów.
Naprawdę przypomina się INSANIA (Stockholm) z lat 2001-2003 jak się słucha ugładzonego melodic power Guiding Light, Sail Away czy też Gates of Hell, który wbrew tytułowi jest rytmicznym radiowym melodic power metalem bardzo niskich lotów.
Z kolei Winds of Asgard to styl bardziej włoski melodic flower power na średnio wysokim poziomie, niewykraczającym jednak ponad poziom HIGHLORD w wysokiej dyspozycji. Pojawiają się w śladowych ilościach elementy neoklasyczne i tła symfoniczne w Warrior of the North i tu włoskie granie w tej kategorii słychać już na całego. Niestety, refren jest tu fatalny. Klasyczna włoszczyzna to także To the Gods, gdzie blisko do KALEDON, a w refrenie ponownie się pojawia styl hansenowski.
Do najlepszych numerów można zaliczyć taki bardziej chłodny power metal środka Outcasts of Eden, trochę w stylu DREAMLAND oraz można by dodać także mocny, dynamiczny w gitarach Freedom Vikings z bardzo dobrą partią solową, gdzie gościnnie zaśpiewał Patrik J Selleby (Johansson) z BLOODBOUND, gdyby nie kolejny miałki refren. Tak przy okazji, Patrik wypada z tego wszystkiego co tu można usłyszeć na płycie najlepiej. Nie, żeby Anders Sköld był słabym wokalistą, ale jakoś specjalnie interesującym też nie jest.
Role obowiązkowego songu balladowego pełni Lament. Śpiew jak najbardziej w porządku, ale ogólnie to słabe jest, zupełnie bez wyrazu, jak rockowy numer bez jaj. Na koniec trochę plumkania z gitarami akustycznymi w stylu pieśni ogniskowych BLIND GUARDIAN w United We Stand, z dosyć wzniosłym, ale nadmuchanym powietrzem gładkim jak łysina refrenem.
Produkcja solidna, typowa dla melodic power ze Szwecji i tu trudno mieć jakieś uwagi.
Uwaga jest jedna, ogólna. To wszystko już było w Szwecji i we Włoszech, i w Niemczech. Nie chodzi mi w związku z tym o wynajdywanie koła, ale po prostu te melodie są tak sztampowe i ograne, że jest to płyta na jeden raz.
Naprawdę, lepiej sobie posłuchać INSANIA (Stockholm) z pierwszych trzech albumów.
ocena: 6,9/10
new 28.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"