27.02.2019, 17:55:38
Twisted Tower Dire - The Curse of Twisted Tower (1999)
Tracklista:
1. Land of Illusions 06:33
2. Hail Dark Rider 06:56
3. The Curse of Twisted Tower 06:54
4. The Epic War Never Ends 06:58
5. Rue of the Forsaken Sleepkeeper (Part II) 07:12
6. Lament: Nocturne 03:32
7. The Valkyrie Death Squadrons 10:19
8. The Witch's Eyes 05:19
8. The Witch's Eyes 05:19
Rok wydania: 1999
Gatunek: traditional heavy metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Tony Taylor - śpiew
Dave Boyd - gitara
Scott Waldrop - gitara
Jim Murad - gitara basowa
Marc Stauffer - perkusja
Ostatnie lata 90-te XX wieku to okres odrodzenia w USA heavy metalu klasycznego, w rycerskiej odmianie, nie naznaczonego thrashem czy USPM. Pojawiają się debiuty ZANDELLE, GOTHIC KNIGHTS i właśnie TWISTED TOWER DIRE, ekipy z Chantilly w Wirginii, która od 1995 pracowicie prezentowała swoje kompozycje na produkcjach demo i w końcu zwróciła na siebie uwagę początkującej wówczas jeszcze brytyjskiej (!) wytwórni Miskatonic Foundation.
Co ciekawe, grupa kierowana przez Tony Taylora i Dave Boyda nie umieściła na tej płycie ani jednej ze swoich wcześniejszych kompozycji i album, nagrany na początku 1999 roku w Ottoquan w Wirginii zawiera część drugą znanego
Rue of the Forsaken Sleepkeeper, a nie ma tu tej pierwszej części.Ostatnie lata 90-te XX wieku to okres odrodzenia w USA heavy metalu klasycznego, w rycerskiej odmianie, nie naznaczonego thrashem czy USPM. Pojawiają się debiuty ZANDELLE, GOTHIC KNIGHTS i właśnie TWISTED TOWER DIRE, ekipy z Chantilly w Wirginii, która od 1995 pracowicie prezentowała swoje kompozycje na produkcjach demo i w końcu zwróciła na siebie uwagę początkującej wówczas jeszcze brytyjskiej (!) wytwórni Miskatonic Foundation.
Co ciekawe, grupa kierowana przez Tony Taylora i Dave Boyda nie umieściła na tej płycie ani jednej ze swoich wcześniejszych kompozycji i album, nagrany na początku 1999 roku w Ottoquan w Wirginii zawiera część drugą znanego
TWISTED TOWER DIRE sięga do tradycji metalowej UK bardziej niż inne zespoły z USA z tego okresu, jak wspomniane chociażby ZANDELLE czy GOTHIC KNIGHTS. To słychać w inspirowanym NWOBHM niezbyt ciężkim Land of Illusions o łagodnym epickim wydźwięku. Trzeba powiedzieć, że debiut TWISTED TOWER FIRE jest formalnie nieco bałaganiarski, bo są tu i zagrywki w stylu starego IRON MAIDEN i amerykańskie wysokie zaśpiewy ogólnie wysoko śpiewającego Taylora i nerwowe rwane tempa.
Więcej nieco mrocznego US heavy metalu jest w Hail Dark Rider, mrocznego w przekazie klasycznego heavy epic grania.
Na pewno najbardziej klasyczny pod tym względem jest tu zawierający wolniejsze, niemal doomowe partie The Curse of Twisted Tower, w jakiś sposób, i raczej przypadkowo nawiązujący do stylu narracji PAGAN ALTAR, Bardziej monumentalny i ostrzejszy jest The Epic War Never Ends, jest tu najwięcej dynamicznych gitarowych zagrywek, w znacznej mierze nawiązujących do tradycyjnego metalu amerykańskiego (EXXPLORER, GRIFFIN i podobne).
Part II Rue of the Forsaken Sleepkeeper został zrobiony w formie kompozycji o cechach łączących heavy epic doom klasyczny i riffowanie grających taką muzykę grup brytyjskich jak SOLSTICE,z którym zresztą raz znalazł razem na promocyjnym splicie. Ta kompozycja obnaża ten muzyczny bałagan jaki po części wygenerowali na tym albumie i tak do końca niczego zdecydowanie ona nie wyraża i nie jest interesującą w żadnym stylu. Podobnie zresztą jak z jednej strony epicka z drugiej lekko psychodeliczna w rytmach NWOBHM Lament: Nocturne.The Valkyrie Death Squadrons zadziwia rozgardiaszem i mieszaniem temp oraz klasycznym "Łoołoo" jako jedynym elementem "lirycznym". Dziesięć minut takiej metalowej muzycznej pustki. Cztery by w zupełności wystarczyły, choć są tu przebłyski dobrego grania, zwłaszcza w surowszych fragmentach i thrashowym pochodzeniu.
Wykonanie jest dosyć przeciętne, choć słychać, że w gitarzystach drzemie pewien potencjał. Sam Taylor najlepiej prezentuje się gdy śpiewa rzeczy bardzo łagodne, jak we wstępnej części The Witch's Eyes. W tym numerze śpiewa w ogóle najlepiej na tym LP, a i sama kompozycja wydaje się najbardziej dopracowana i kompletna.
Wiele niuansów umyka w wyniku fatalnej amatorskiej produkcji. Jest to jak na rok 1999 i nawet mając na uwadze skromne środki płyta wyprodukowana jest źle, z marnym brzmieniem gitar i kartonową perkusją. Płaskie brzmienie z zazwyczaj wtopionym wokalistą i prawie niesłyszalnym basem. W roku 2009, gdy zespół był już uznany i sławny ten LP został poddany remasteringowi i nowa wersja prezentuje się już pod względem soundu znacznie lepiej, niestety obnażając przy tym liczne błędy popełnione przez sekcję rytmiczną. Prezentuje się ona w roku 1999 bardzo amatorsko, zresztą Jim Murad długo po wydaniu tego LP miejsca w TWISTED TOWER DIRE nie zagrzał.Często debiuty bywają dla zespół najlepsze, w przypadku jednak tego bandu tak nie było. Naiwne i mało profesjonalne jest to co tu proponują i najlepsze lata dopiero przed nimi.
ocena: 5,9/10
new 27.02.2019
Part II Rue of the Forsaken Sleepkeeper został zrobiony w formie kompozycji o cechach łączących heavy epic doom klasyczny i riffowanie grających taką muzykę grup brytyjskich jak SOLSTICE,z którym zresztą raz znalazł razem na promocyjnym splicie. Ta kompozycja obnaża ten muzyczny bałagan jaki po części wygenerowali na tym albumie i tak do końca niczego zdecydowanie ona nie wyraża i nie jest interesującą w żadnym stylu. Podobnie zresztą jak z jednej strony epicka z drugiej lekko psychodeliczna w rytmach NWOBHM Lament: Nocturne.The Valkyrie Death Squadrons zadziwia rozgardiaszem i mieszaniem temp oraz klasycznym "Łoołoo" jako jedynym elementem "lirycznym". Dziesięć minut takiej metalowej muzycznej pustki. Cztery by w zupełności wystarczyły, choć są tu przebłyski dobrego grania, zwłaszcza w surowszych fragmentach i thrashowym pochodzeniu.
Wykonanie jest dosyć przeciętne, choć słychać, że w gitarzystach drzemie pewien potencjał. Sam Taylor najlepiej prezentuje się gdy śpiewa rzeczy bardzo łagodne, jak we wstępnej części The Witch's Eyes. W tym numerze śpiewa w ogóle najlepiej na tym LP, a i sama kompozycja wydaje się najbardziej dopracowana i kompletna.
Wiele niuansów umyka w wyniku fatalnej amatorskiej produkcji. Jest to jak na rok 1999 i nawet mając na uwadze skromne środki płyta wyprodukowana jest źle, z marnym brzmieniem gitar i kartonową perkusją. Płaskie brzmienie z zazwyczaj wtopionym wokalistą i prawie niesłyszalnym basem. W roku 2009, gdy zespół był już uznany i sławny ten LP został poddany remasteringowi i nowa wersja prezentuje się już pod względem soundu znacznie lepiej, niestety obnażając przy tym liczne błędy popełnione przez sekcję rytmiczną. Prezentuje się ona w roku 1999 bardzo amatorsko, zresztą Jim Murad długo po wydaniu tego LP miejsca w TWISTED TOWER DIRE nie zagrzał.Często debiuty bywają dla zespół najlepsze, w przypadku jednak tego bandu tak nie było. Naiwne i mało profesjonalne jest to co tu proponują i najlepsze lata dopiero przed nimi.
ocena: 5,9/10
new 27.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"