25.03.2019, 15:20:17
Elvenpath - Piece of Fate (2015)
Tracklista:
1. Mountain of Sorrows 07:02
2. Battlefield of Heaven 04:54
3. Sons of the Blood Cult 07:36
4. The Liars' Dance 05:29
5. Testament of Tragedy 08:44
6. Wild Boars of Steel 05:54
7. Coming Home 02:31
8. Sentinel of the Past 06:06
9.Queen Millennia 06:47
10.On the Elvenpath 13:21
10.On the Elvenpath 13:21
Rok wydania: 2015
Gatunek: Traditional Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Dragutin Kremenovic - śpiew
Till Oberboßel - gitara
Oliver Rossow - gitara
Christian Flindt - gitara basowa
Manuel Appel - perkusjaJest to druga płyta ELVENPATH w odnowionym składzie, przy czym pojawił się nowy perkusista Manuel Appel. Jest to ponownie album wydany nakładem własnym. Chciałoby się napisać - "jest to ponownie potraktowany z przymrużeniem oka, nadęty tradycyjny rycerski heavy metal", ale tym razem grupa podeszła do tematu nieco poważniej.
Słychać to już na początku w Mountain of Sorrows, dosyć długim i standardowo heroicznie melodic power metalowym, bez błysku ale z bardzo dobrą gitarową częścią instrumentalną. Chcą brzmieć trochę jak w miarę późny IRON MAIDEN w Battlefield of Heaven czy Sentinel of the Past, ale wychodzi to jak STEELWING, tylko nieco gorzej wyprodukowany.
Te wszystkie kompozycje nie są złe, są dobre, ale tak bardzo wtórne i pozbawione indywidualnego piętna zespołu, że zazwyczaj w połowie przestają przykuwać w uwagę, jak te zrobione pod tradycyjny amerykański heavy metal Sons of the Blood Cult oraz Queen Millennia. Klasycznego sławienia metalu nie brakuje w rytmicznym Wild Boars of Steel w tradycji JUDAS PRIEST, ale najfajniejsze jest tu chrząkanie świni (a może dzika?) na samym początku.
Pewnym ukłonem w kierunku tego, co grali na poprzedniej płycie, jest The Liars' Dance, zgrabna mieszanka true metalu i rock/metalu stadionowego, a jeszcze głębiej sięgają do swojej historii w długim songu barda Testament of Tragedy zagranym dosyć ciężko i wolno i ta kompozycja, oparta na wielokrotnych powtórzeniach jest nużąca, mimo patetycznego charakteru.
Album zamyka kolos epicki On the Elvenpath rozpoczynający się od dobrze zrobionej części wstępnej w tradycji BLIND GUARDIAN z gitarami akustycznym i elementami rycerskiego folka, potem jest miejscami ciężej, miejscami bardziej melodic power w niemieckim stylu, a nad tym wszystkim dominuje najlepszych na całej płycie true epicki wokal Kremenovica. Wszystko to jest jednak za długie, a nieustanne repetycje i wysokie wokalizy drażniące.
Umiejętności członków zespołu były i pozostały na średnim poziomie i trudno tu kogokolwiek wyróżnić. Niestety, Dragutin
Kremenovic, który tak interesująco wypadł w barwnym występie na "Elvenpath" tym razem jest bez formy, śpiewa przeciętnie i wspierany jest bardzo przeciętne chórki rodem z czwartoligowych grup z Zagłębia Ruhry.Brzmienie całości jest dobre, ale bardzo typowe dla niemieckich produkcji niskobudżetowych nie ma cech własnych. Bas ii perkusja ustawione są ciekawiej niż gitary, w pewnych miejscach także wokal wydaje się trochę zbyt cofnięty.
Grający na poważnie wtórne rzeczy ELVENPATH jest po prostu solidnym zespołem rzemieślniczym, bardzo przewidywalnym, którego muzyka nie przykuwa uwagi na dłużej.
ocena 6,9/10
new 25.03.2019
Słychać to już na początku w Mountain of Sorrows, dosyć długim i standardowo heroicznie melodic power metalowym, bez błysku ale z bardzo dobrą gitarową częścią instrumentalną. Chcą brzmieć trochę jak w miarę późny IRON MAIDEN w Battlefield of Heaven czy Sentinel of the Past, ale wychodzi to jak STEELWING, tylko nieco gorzej wyprodukowany.
Te wszystkie kompozycje nie są złe, są dobre, ale tak bardzo wtórne i pozbawione indywidualnego piętna zespołu, że zazwyczaj w połowie przestają przykuwać w uwagę, jak te zrobione pod tradycyjny amerykański heavy metal Sons of the Blood Cult oraz Queen Millennia. Klasycznego sławienia metalu nie brakuje w rytmicznym Wild Boars of Steel w tradycji JUDAS PRIEST, ale najfajniejsze jest tu chrząkanie świni (a może dzika?) na samym początku.
Pewnym ukłonem w kierunku tego, co grali na poprzedniej płycie, jest The Liars' Dance, zgrabna mieszanka true metalu i rock/metalu stadionowego, a jeszcze głębiej sięgają do swojej historii w długim songu barda Testament of Tragedy zagranym dosyć ciężko i wolno i ta kompozycja, oparta na wielokrotnych powtórzeniach jest nużąca, mimo patetycznego charakteru.
Album zamyka kolos epicki On the Elvenpath rozpoczynający się od dobrze zrobionej części wstępnej w tradycji BLIND GUARDIAN z gitarami akustycznym i elementami rycerskiego folka, potem jest miejscami ciężej, miejscami bardziej melodic power w niemieckim stylu, a nad tym wszystkim dominuje najlepszych na całej płycie true epicki wokal Kremenovica. Wszystko to jest jednak za długie, a nieustanne repetycje i wysokie wokalizy drażniące.
Umiejętności członków zespołu były i pozostały na średnim poziomie i trudno tu kogokolwiek wyróżnić. Niestety, Dragutin
Kremenovic, który tak interesująco wypadł w barwnym występie na "Elvenpath" tym razem jest bez formy, śpiewa przeciętnie i wspierany jest bardzo przeciętne chórki rodem z czwartoligowych grup z Zagłębia Ruhry.Brzmienie całości jest dobre, ale bardzo typowe dla niemieckich produkcji niskobudżetowych nie ma cech własnych. Bas ii perkusja ustawione są ciekawiej niż gitary, w pewnych miejscach także wokal wydaje się trochę zbyt cofnięty.
Grający na poważnie wtórne rzeczy ELVENPATH jest po prostu solidnym zespołem rzemieślniczym, bardzo przewidywalnym, którego muzyka nie przykuwa uwagi na dłużej.
ocena 6,9/10
new 25.03.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"