15.06.2019, 16:03:31
Merging Flare - Revolt Regime (2019)
Tracklista:
1. Trailblazers 04:12
2. Alliance in Defiance 04:39
3. Clarion Call 04:13
4. The Abyss of Time 04:55
5. Mind's Eye (Reaching Out) 04:50
6. War Within 04:18
7. Midwinter Magic 04:49
8. Devastator 04:27
9. Sin Against the Sinner 03:30
10.The Lucky One (Laura Branigan cover) 03:52
Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Matias Palm - śpiew
Kasperi Heikkinen - gitara
Harri Leinonen - bas
Henri Pyy - perkusja
MERGING FLARE nagrał jeden LP w roku 2011 i zniknął ze sceny. Pojawił się ponownie w czerwcu 2019 proponując album "Revolt Regime" wydany przez Ram It Down Records z Hamburga i jako kwartet, bo drugi gitarzysta Joni Hattuniemi opuścił zespół jakiś czas temu.
Jeśli w roku 2011 grupa zwróciła na siebie pewną uwagę gościnnym udziałem Kai Hansena i stylizacjami na GAMMA RAY, to tym razem nie ma do zaoferowania zupełnie nic. Co więcej, zupełnie nic w żadnym z podgatunków, jakie tu gra, a gra niemal wszystko i nic przynajmniej dobrze. Co więcej, ta ekipa cofnęła się w rozwoju także pod względem wykonania, które jest tu amatorskie i obarczone licznymi błędami, a Palm, którego jakoś tam dało się słuchać w stylistyce GAMMA RAY, tutaj prezentuje się fatalnie i momentami jest to występ kompromitujący. Także produkcja pozostawia sporo do życzenia i jakiś sensowny mastering tego wszystkiego by się na pewno przydał. Jak na album z Finlandii i rok 2019 jest to po prostu marnie zrobione. Trochę to dziwne, bo ten mastering robił tu sam Stefan Kaufmann i moim zdaniem naprawdę się nie popisał. Ta perkusja brzmi sztucznie, "fiński" bas gdzie zaginął, a gitara nie ma miękkości i gładkości produktów Finnvox Studio. Jeśli się coś gra pod klasykę melodic power z Finlandii, to brzmienie powinno jednak choć w miarę adekwatne do oryginału.
Ta płyta to mozaika różnych stylów, chciałoby się powiedzieć barwna, ale nie można, bo i słabe wokale i niska kultura wykonania oraz brak pomysłu na przynajmniej dobre melodie w poszczególnych konwencjach tworzy raczej szarzyznę niskich lotów. Taki speed melodic power w fińskim stylu Trailblazers to granie banalne i trywialne, nie mówiąc już o braku wkładu własnego. Tandetna, nachalna przebojowość przejawia się w paskudnym pastiszu(?) AC/DC Alliance in Defiance, Clarion Call to bardzo przeciętna podróby OLYMPOS MONS, The Abyss of Time i Midwinter Magic nieudolne naśladownictwo późnego SONATA ARCTICA, Mind's Eye (Reaching Out) gorsza wersja THAUROROD... W War Within szorstko potraktowali narrację późnego STRATOVARIUS i jeśli jeszcze muzycznie nie jest to złe, to wokale Palma kładą to wszystko na obie łopatki.
Devastator to taki heavy/power, jaki bardzo dobrze grał kiedyś BURNING POINT, tu natomiast MERGING FLARE zamiast podkręcić i wzmocnić refren to robi coś zupełnie innego i przeciwnego w anielskich chórkach. Jakieś ślady BLAZON STONE i pirate metalu w Sin Against the Sinner, ale nawet tego potrafią doprowadzić do końca wchodząc w refrenie ponownie na terytorium OLYMPOS MONS. Pomieszanie z poplątaniem, łaciate to wszystko, a te łaty wzajemnie na siebie zachodzą.
Popowe covery robione "na metalowo" przez zespoły fińskie to mega killery zazwyczaj. Tutaj blade i mdłe plumkanie w The Lucky One...
Jeden jasny punkt to Kasperi Heikkinen i jego praca jako gitarzysty w solach. Gra te sola w najlepszej tradycji Jani Liimatainena, ale piękne fantazyjne i technicznie zaawansowane solo nie wyciągnie przecież do góry kompozycji ogólnie miałkich i zrobionych bez pomysłu.
Trudno mówić tu o jakimś rozczarowaniu, bo ten zespół trudno było zaliczyć nawet do średniej klasy ekip power metalowych z Europy. Jednak faktem jest, że tym razem ekipa spadła jeszcze niżej, stając się na poły cover bandem, a na poły nieudolnym naśladowcą mistrzów, do których nie zbliży się nigdy na odległość mniejszą niż... wymierzcie to krokami sami.
ocena 4,9/10
new 15.06.2019
Jeśli w roku 2011 grupa zwróciła na siebie pewną uwagę gościnnym udziałem Kai Hansena i stylizacjami na GAMMA RAY, to tym razem nie ma do zaoferowania zupełnie nic. Co więcej, zupełnie nic w żadnym z podgatunków, jakie tu gra, a gra niemal wszystko i nic przynajmniej dobrze. Co więcej, ta ekipa cofnęła się w rozwoju także pod względem wykonania, które jest tu amatorskie i obarczone licznymi błędami, a Palm, którego jakoś tam dało się słuchać w stylistyce GAMMA RAY, tutaj prezentuje się fatalnie i momentami jest to występ kompromitujący. Także produkcja pozostawia sporo do życzenia i jakiś sensowny mastering tego wszystkiego by się na pewno przydał. Jak na album z Finlandii i rok 2019 jest to po prostu marnie zrobione. Trochę to dziwne, bo ten mastering robił tu sam Stefan Kaufmann i moim zdaniem naprawdę się nie popisał. Ta perkusja brzmi sztucznie, "fiński" bas gdzie zaginął, a gitara nie ma miękkości i gładkości produktów Finnvox Studio. Jeśli się coś gra pod klasykę melodic power z Finlandii, to brzmienie powinno jednak choć w miarę adekwatne do oryginału.
Ta płyta to mozaika różnych stylów, chciałoby się powiedzieć barwna, ale nie można, bo i słabe wokale i niska kultura wykonania oraz brak pomysłu na przynajmniej dobre melodie w poszczególnych konwencjach tworzy raczej szarzyznę niskich lotów. Taki speed melodic power w fińskim stylu Trailblazers to granie banalne i trywialne, nie mówiąc już o braku wkładu własnego. Tandetna, nachalna przebojowość przejawia się w paskudnym pastiszu(?) AC/DC Alliance in Defiance, Clarion Call to bardzo przeciętna podróby OLYMPOS MONS, The Abyss of Time i Midwinter Magic nieudolne naśladownictwo późnego SONATA ARCTICA, Mind's Eye (Reaching Out) gorsza wersja THAUROROD... W War Within szorstko potraktowali narrację późnego STRATOVARIUS i jeśli jeszcze muzycznie nie jest to złe, to wokale Palma kładą to wszystko na obie łopatki.
Devastator to taki heavy/power, jaki bardzo dobrze grał kiedyś BURNING POINT, tu natomiast MERGING FLARE zamiast podkręcić i wzmocnić refren to robi coś zupełnie innego i przeciwnego w anielskich chórkach. Jakieś ślady BLAZON STONE i pirate metalu w Sin Against the Sinner, ale nawet tego potrafią doprowadzić do końca wchodząc w refrenie ponownie na terytorium OLYMPOS MONS. Pomieszanie z poplątaniem, łaciate to wszystko, a te łaty wzajemnie na siebie zachodzą.
Popowe covery robione "na metalowo" przez zespoły fińskie to mega killery zazwyczaj. Tutaj blade i mdłe plumkanie w The Lucky One...
Jeden jasny punkt to Kasperi Heikkinen i jego praca jako gitarzysty w solach. Gra te sola w najlepszej tradycji Jani Liimatainena, ale piękne fantazyjne i technicznie zaawansowane solo nie wyciągnie przecież do góry kompozycji ogólnie miałkich i zrobionych bez pomysłu.
Trudno mówić tu o jakimś rozczarowaniu, bo ten zespół trudno było zaliczyć nawet do średniej klasy ekip power metalowych z Europy. Jednak faktem jest, że tym razem ekipa spadła jeszcze niżej, stając się na poły cover bandem, a na poły nieudolnym naśladowcą mistrzów, do których nie zbliży się nigdy na odległość mniejszą niż... wymierzcie to krokami sami.
ocena 4,9/10
new 15.06.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"