21.09.2019, 15:13:53
Twins Crew - Veni Vidi Vici (2016)
tracklista:
1.Divide et Impera 00:35
2.Veni Vidi Vici 04:48
3.Show No Mercy 03:38
4.Stand Your Ground 03:37
5.Praise Hell 04:48
6.Sky Is Falling 04:36
6.Sky Is Falling 04:36
7.Burn the Witch 04:54
8.Out of Time 03:23
9.Forever Free 04:20
10.Under My Command 03:43
11.Ghost of the Seven Seas 05:26
11.Ghost of the Seven Seas 05:26
rok wydania: 2016
gatunek: heavy/power metal
kraj: Szwecja
skład zespołu:
Andreas "Lillen" Larsson - śpiew
David Janglöv - gitara
Dennis Janglöv - gitara
Fredrik Hammar - gitara basowa
Uno Eriksson - perkusja
Nicko Di Marino - instrumenty klawiszowe
To trzeci album TWIN CREW, wydany przez Beyond the Storm Productions w lutym 2016 roku. Trzeci album bywa kryzysowy...
Już na samym początku w potężnym, porywającym i zagranym w umiarkowanym tempie Veni Vidi Vici z kapitalnym heroicznym refrenem stawiają poprzeczkę bardzo wysoko. No tak, ale to numer tytułowy więc musi się wyróżniać. Niby tylko on? Niekoniecznie...Wspaniały potoczysty heavy/power grają bliźniacy w Show No Mercy i kompozycja ta pokazuje także, jak dobrze pomyśleli tym razem w kwestii gang chórków, w absolutnie oldschoolowym stylu. Twarde ryczące gitary, kroczące i spokojnie przemieszczające się do przodu to Stand Your Ground i tu palma pierwszeństwa zostaje oddana Larssonowi i tym chórkom po raz kolejny. To może nie jest szczyt możliwości TWIN CREW, ale z jaką swobodą rozgrywają tu partię instrumentalną! Ogólnie jest mocno, jest ostro jest ciężko, mimo że w Praise Hell Di Marino nieco to zmiękcza klawiszami, a melodia jest bardziej refleksyjna. Być może w tej kompozycji klawisze mają największe znaczenie na całej płycie, ale narracja tego muzyczna tego zdecydowanie wymaga. I nadal te twarde gang chórki.
Melodic power metalowy Sky Is Falling jest w tym towarzystwie dobry, ale nieco bezbarwny w tej archetypowej galopadzie i podobnych rzeczy ze Szwecji można usłyszeć wiele. Zresztą to samo można powiedzieć o Out of Time. Oniryczny balladowy song Burn the Witch jest udany i duża w tym zasługa Larssona, który w drugiej, znacznie mocniejszej części ciągnie to wszystko do przodu przede wszystkim swoim głosem. Nie jest źle, nie jest źle... Także w melodic heavy metalowym Forever Free o sporej dawce klasycznej przebojowości. Tu mamy także progresywną partię klawiszową Nicko Di Marino, która być może ma za zadanie ukryć fakt, że ten album jest skierowany jednak do szerszej rzeczy metalowej publiczności niż dwa poprzednie. Potoczysty i rytmiczny Under My Command jest słabszy w refrenie niż można by oczekiwać, nadrabia jednak melodią zwrotek i pewnym gitarowym wykonaniem.
Oczywiście opowieść w tawernie Ghost of the Seven Seas jest wyborna i tu sięgają gdzieś do stylu OLYMPOS MONS w tej barwnie przedstawionej historii. W sumie dosyć nietypowy numer jak na ogólnie rozpoznawalny styl TWINS CREW.
Pozostaje pytanie, na ile ten album jest słabszy od poprzednich. Słabszy jest, to na pewno, i do klasy poprzednika brak sporo ale na pewno nie jest to typowa płyta kryzysu twórczego, bo dobrego i bardzo heavy metalu nie brak, co więcej, żadna z kompozycji nie schodzi tu poniżej dobrego poziomu. Dobra jest także realizacja i brzmienie, choć bardzo tradycyjne i bez jakiegoś specjalnego błysku. Po prostu solidny szwedzki sound Micke Linda.Generalnie poszło to wszystko nieco w stronę DREAM EVIL z tych "łatwiejszych" ich płyt. Tradycja jest podstawą, melodia jest bronią, aczkolwiek nie zawsze zabójczą...
Solidnie się TWIN CREW prezentuje po raz trzeci, ale jednak to muzyka nieco mniejszego kalibru niż poprzednio. No i jak na razie jest to ostatnia propozycja bliźniaków, choć należy mieć nadzieję, że nie definitywnie ostatnia.
ocena: 8/10
new 21.09.2019
Już na samym początku w potężnym, porywającym i zagranym w umiarkowanym tempie Veni Vidi Vici z kapitalnym heroicznym refrenem stawiają poprzeczkę bardzo wysoko. No tak, ale to numer tytułowy więc musi się wyróżniać. Niby tylko on? Niekoniecznie...Wspaniały potoczysty heavy/power grają bliźniacy w Show No Mercy i kompozycja ta pokazuje także, jak dobrze pomyśleli tym razem w kwestii gang chórków, w absolutnie oldschoolowym stylu. Twarde ryczące gitary, kroczące i spokojnie przemieszczające się do przodu to Stand Your Ground i tu palma pierwszeństwa zostaje oddana Larssonowi i tym chórkom po raz kolejny. To może nie jest szczyt możliwości TWIN CREW, ale z jaką swobodą rozgrywają tu partię instrumentalną! Ogólnie jest mocno, jest ostro jest ciężko, mimo że w Praise Hell Di Marino nieco to zmiękcza klawiszami, a melodia jest bardziej refleksyjna. Być może w tej kompozycji klawisze mają największe znaczenie na całej płycie, ale narracja tego muzyczna tego zdecydowanie wymaga. I nadal te twarde gang chórki.
Melodic power metalowy Sky Is Falling jest w tym towarzystwie dobry, ale nieco bezbarwny w tej archetypowej galopadzie i podobnych rzeczy ze Szwecji można usłyszeć wiele. Zresztą to samo można powiedzieć o Out of Time. Oniryczny balladowy song Burn the Witch jest udany i duża w tym zasługa Larssona, który w drugiej, znacznie mocniejszej części ciągnie to wszystko do przodu przede wszystkim swoim głosem. Nie jest źle, nie jest źle... Także w melodic heavy metalowym Forever Free o sporej dawce klasycznej przebojowości. Tu mamy także progresywną partię klawiszową Nicko Di Marino, która być może ma za zadanie ukryć fakt, że ten album jest skierowany jednak do szerszej rzeczy metalowej publiczności niż dwa poprzednie. Potoczysty i rytmiczny Under My Command jest słabszy w refrenie niż można by oczekiwać, nadrabia jednak melodią zwrotek i pewnym gitarowym wykonaniem.
Oczywiście opowieść w tawernie Ghost of the Seven Seas jest wyborna i tu sięgają gdzieś do stylu OLYMPOS MONS w tej barwnie przedstawionej historii. W sumie dosyć nietypowy numer jak na ogólnie rozpoznawalny styl TWINS CREW.
Pozostaje pytanie, na ile ten album jest słabszy od poprzednich. Słabszy jest, to na pewno, i do klasy poprzednika brak sporo ale na pewno nie jest to typowa płyta kryzysu twórczego, bo dobrego i bardzo heavy metalu nie brak, co więcej, żadna z kompozycji nie schodzi tu poniżej dobrego poziomu. Dobra jest także realizacja i brzmienie, choć bardzo tradycyjne i bez jakiegoś specjalnego błysku. Po prostu solidny szwedzki sound Micke Linda.Generalnie poszło to wszystko nieco w stronę DREAM EVIL z tych "łatwiejszych" ich płyt. Tradycja jest podstawą, melodia jest bronią, aczkolwiek nie zawsze zabójczą...
Solidnie się TWIN CREW prezentuje po raz trzeci, ale jednak to muzyka nieco mniejszego kalibru niż poprzednio. No i jak na razie jest to ostatnia propozycja bliźniaków, choć należy mieć nadzieję, że nie definitywnie ostatnia.
ocena: 8/10
new 21.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"