05.12.2019, 19:16:35
Terminus - A Single Point of Light (2019)
Tracklista:
1. To Ash, to Dust 03:40
2. Harvest 08:26
3. As Through a Child's Eyes 04:32
4. Flesh Falls from Steel 03:46
5. Mhira, Tell Me the Nature of Your Existence 05:55
6. Cry Havoc 05:40
7. Spinning Webs, Catching Dreams 10:28
Rok: 2019
Gatunek: Epic Heavy/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
James Beattie - śpiew
David Gillespie - gitara, bas, perkusja
Płyta nieco inna, a jednocześnie logiczna kontynuacja poprzedniej, zagrana na wysokim poziomie, chociaż kompozycyjnie nieco gorzej niż poprzednio.
Ocena: 8/10
SteelHammer
Tracklista:
1. To Ash, to Dust 03:40
2. Harvest 08:26
3. As Through a Child's Eyes 04:32
4. Flesh Falls from Steel 03:46
5. Mhira, Tell Me the Nature of Your Existence 05:55
6. Cry Havoc 05:40
7. Spinning Webs, Catching Dreams 10:28
Rok: 2019
Gatunek: Epic Heavy/Power Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład:
James Beattie - śpiew
David Gillespie - gitara, bas, perkusja
To już druga płyta tego zespołu, tylko w znacznie pomniejszonym składzie względem debiutu i zamiast szukać nowych członków, Gillespie postanowił zagrać na wszystkich instrumentach sam.
Zmieniła się też wytwórnia i tym razem za wydanie płyty odpowiada włoski Cruz Del Sur Music.
Może to i nie jest przypadek, bo zespół próbuje tutaj różnych rzeczy i otwierający To Ash, To Dust brzmi dość grecko i surowo. Całkiem niezłe otwarcie, Harvest to też solidny epicki kawałek, chociaż tutaj fundamentem jest chyba bardziej Candlemass i Black Sabbath, chociaż słychać tutaj też nieco greckiego ducha w basie. Jest i tradycyjny brytyjski heavy metal okręgów Owensa w As Through a Child's Eyes, ale to brzmi bardzo mizernie i bez historii jak ostatnie płyty Judas Priest. Potem znowu coś greckiego w całkiem niezłym Flesh Falls From Steel, chociaż sam refren mógł być lepszy. Za to Mhira, Tell Me the Nature of Your Existence bardzo dobry, szczególnie w refrenach i drugiej połowie. Świetna perkusja i bas! Tutaj gościnnie zagrał na gitarze Alvyn McQuitty i słychać różnicę jakościową względem utworów poprzednich. Cry Havoc to znów solidne power granie, chociaż tutaj wychodzi bardziej amerykańska szorstkość i wykonanie płyty poprzedniej. Na koniec 10 minutowy kolos Spinning Webs, Catching Dreams, coś z Manowar, coś znów z Grecji - bojowo i potężnie to jest zagrane, aż chce się chwycić za miecz. Bębny są przepotężne, ale jest moment, gdzie chciałoby się, aby blachy brzmiały czyściej, bo trochę zagłuszają gitarę i wokalistę. Poprzednia płyta niby rozwiązała to lepiej i nie było tego problemu, ale sama perkusja tak nie brzmiała. Po prostu wyborne epic dzieło, które w ogóle nie nudzi i nie męczy.
Tym razem za produkcję odpowiada Richard Whittaker, który odpowiadał m.in. za brzmienie ostatniej płyty Solstice i szczerze powiedziawszy brzmienie jest dość podobne, chociaż u Solstice gitary były mocniejsze, tutaj brzmią trochę... Sam nie wiem, Szwedzko? Ogólnie jednak brzmienie bardzo dobre i raczej bez zarzutu poza jedną, drobną wpadką. Sama perkusja po prostu demoluje, tak jak bas, który bez problemu się tutaj przebija. Wokalnie jest bardzo dobrze, chociaż Beattie nie ma już tak ostrych momentów jak na płycie poprzedniej. Może gitarowo mogło być lepiej, bo słychać, że Gillespie to raczej lepszy perkusista niż gitarzysta, ale i tak zagrał bardzo dobrze.
Płyta nieco inna, a jednocześnie logiczna kontynuacja poprzedniej, zagrana na wysokim poziomie, chociaż kompozycyjnie nieco gorzej niż poprzednio.
Co nie zmienia faktu, że słucha się tego bardzo dobrze.
Ocena: 8/10
SteelHammer