At Vance
#6
At Vance - Chained (2005)

[Obrazek: R-2278984-1355682021-5431.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Rise from the Fall 04:06
2. Heaven 04:44
3. Tell Me 03:37
4. Chained 05:18
5. Now or Never 03:24
6. Two Hearts 04:06
7. Invention #13 01:17
8. Run / Leave 04:20
9. Live for the Sacred 05:06
10. Vivaldi Winter 03:44
11. Run for Your Life 03:13

Rok wydania: 2005
Gatunek: power metal/neoclassical metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Mats Leven - śpiew
Olaf Lenk - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
John "ABC" Smith (Dario Trobok) - bas
Mark Cross - perkusja

Po nagraniu "The Evil In You" skład AT VANCE posypał się. Z Lenkiem pozostał tylko Mats Leven, który w tym zespole po objęciu funkcji wokalisty po Hartmannie pokazał się z jak najlepszej strony. Zabrakło drugiego gitarzysty i na "Chained" słychać, że to wszystko gra Lenk, natomiast sekcja rytmiczna została skompletowana z chętnie udzielającego się w różnych zespołach Marka Crossa (METALIUM, FIREWIND i wiele innych) oraz Dario Troboka, w tym towarzystwie najmniej znanego, ale zapewne fani najbardziej kojarzą go z niemieckiego power metalowego SCANNER pamiętają go jako Johna "ABC" Smitha. Płytę w ramach przedłużonego kontraktu wydała AFM Records.

"Rise from the Fall" i od razu słychać, że to jest powerowo napędzany neoklasyczny metal z naciskiem na powerowo a do tego z wyraźniejszymi niż poprzednio wpływami Malmsteena. Kapitalnie to zostało zagrane z tym akademickim spokojem i precyzją AT VANCE, jakiej chyba wcześniej nie było. Leven śpiewa mniej grzecznie niż to by wypadało z ogólnie przyjętych norm w tej konwencji, ale suma jest daniem wyjątkowo wykwintnym.
Ech, gdyby cała płyta była taka..."Heaven" to już jak na ten zespół dosyć toporny melodic metal o bardzo ogranej melodii i nawet te klawisze w tle nie rozmiękczają wrażenia, że zespołowi to granie idzie opornie. "Tell Me" to melodyjny power metal i w tej kategorii to bardzo nośny numer za sprawą wykonania zwłaszcza wokalnego i gitarowego. Lenk tu zrzuca neoklasyczne okowy i serwuje masę energicznych riffów. Przy takich numerach spokojnie można darować AT VANCE, że nie trzyma się swojej starej i najbardziej rozpoznawalnej konwencji, choć przecież już i album poprzedni jasno dawał do zrozumienia, że idą zmiany. Tymczasem w "Now or Never" również power metalowym przesadzili z mieszaniem gatunków i to co jest neoklasyczne, jest tu mało dopasowane i niezbyt ciekawe i co podziwiać należy to solo Lenka, ale to przecież nic nowego.
To stylistyczne niezdecydowanie słychać także w "Two Hearts" w tradycji RAINBOW z Turnerem i tak mogli przy tej ciepłej melodii trzymać cały czas i wtręty neoklasyczne są tu zupełnie zbędne. Solo tym razem hybrydowe - coś z Blackmore'a i coś z Lenka za to Leven ładnie pośpiewuje w manierze Turnera.
Numer tytułowy na płytach AT VANCE to zawsze był hit największego kalibru, tym razem zaś jest to tocząca się w leniwym tempie kompozycja i cechach epickich i nastawiona na klimat osiagnięty przy tym bardzo prostymi środkami. Heavy metal, jaki czasem niesłusznie nazywany bywa progresywnym. Bas potężny, orientalne ozdobniki, rozległe ale odległe klawisze a wszystko to gdzieś pomiędzy Malmsteenem a ARTENSION i najbardziej tradycyjnym heavy metalem. "Run / Leave" w chłodnej skandynawskiej tradycji metalu neoklasycznego nie jest zły głównie dlatego, że posuwa go do przodu żywszy bujający refren. "Live for the Sacred" to znów na początku orientalne motywy, sitar, malmsteenowskie patenty na chłodną epikę, a potem jednak ten utwór rozpływa się w zmiennej, ale mało atrakcyjnej melodii i przez te pięć minut nie dzieje się nic interesującego i nawet warsztatowo bezbłędnie zrobione chórki nie wnoszą nic do pejzażu. Od zupełnej nudy ratuje ponownie Lenk, przy czym to jego solo nagle załamuje się w drugiej części.
Skoczny motyw o cechach celtyckiego folkloru został zgrabnie połączony z neoklasyką i power metalem w szybkim "Run for Your Life" i takie połączenie zasługuje na uwagę jako spotykane dosyć rzadko.
AT VANCE co by tam nie grał, zawsze dorzucał "klasyczną" klasykę i tym razem czarują Zimą oczywiście Vivaldiego oraz "Invention #13". Metalu mało, ale Lenk jak zwykle elegancki.
Jesl patrzeć na ten album pod kątem wcześniejszych płyt AT VANCE to jest dzieło najbardziej niespójne i kompaktowe w swoim przekazie. Epickość rycerska w neoklasycznej formie w zasadzie zanikła, czystego neoklasycznego grania niewiele a brzmienie i wykonanie ostrzejsze.

Jeśli jednak spojrzeć na ten LP jako album power metalowy z ozdobnikami zaczerpniętymi z innych gatunków, docenić dynamiczną sekcję rytmiczną i uznać agresywniejszy wokal Levena za dopasowany do nowszej,ale nie modern konwencji oraz przyjąć do wiadomości ostrzejsze brzmienie to płyta jest w zasadzie bardzo dobra i kilka killerów niweluje słabsze momenty.
Nie jest to kompozycyjny poziom wczesnych LP czy nawet "The EVil In You" i to inny AT VANCE, ale ten zespół stał się inny już w momencie gdy ze składu odszedł Hartmann. To potwierdzają i dwie kolejne płyty gdzie z kolei zaśpiewał Rick Altzi.


Ocena: 7,8/10

9.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 18:58:27
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 18:59:26
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:00:17
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:01:59
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:02:49
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:03:54
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:04:54
RE: At Vance - przez Memorius - 16.06.2018, 19:05:55
RE: At Vance - przez Memorius - 03.06.2019, 21:46:57

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości