Pandaemonium
#3
Pandaemonium - Return to Reality (2005)

[Obrazek: 85195.jpg?1100] 

Tracklista:
1. Intro 01:28
2. Time of Glory 03:44
3. Evil Star 05:10
4. Ancient Time 04:20
5. Fires in the Sky 06:45
6. Return to Reality 04:27
7. Hymn to the Fifth Element 04:40
8. Miracle 04:36
9. Flying over the Clouds 04:54
10. Epitaph 03:57
11. Until The End 05:30

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Daniel Reda - śpiew
Steve Volta - gitara
Lorenzo Zirilli - bas
Simone Carnaghi - perkusja

W roku 2001 gitarzyści i perkusista opuścili PANDAEMONIUM i przez pewien czas dalsze istnienie zespołu stanęło pod znakiem zapytania. Reda nie dał jednak za wygraną i pozyskał gitarzystę PERPETUAL FIRE - Stefano Volta. Z perkusistą było trochę gorzej i ostatecznie na drugiej płycie, wydanej przez Underground Symphony w lipcu 2005, zagrał Simone Carnaghi z miasta Varese, wcześniej grający w lokalnej grupie HELLBOUND.

Recepta na muzykę się w zespole nie zmieniła i ponownie mamy melodic power metal w manierze włoskiej, fantasy i heroiczny, o ile za heroiczne można uznać teatralne popisy Daniela Reda w wysokich rejestrach. Trzeba przyznać, że Steve Volta był dobrym wyborem, bo zupełnie bezproblemowo przezwyciężył ograniczenia wynikające z bycia tu jedynym gitarzystą. Przekrzykują się i uzupełniają z Reda w zgrabny sposób i Volta gra na pewno lepiej, niż prezentował się w PERPETUAL FIRE (pewne siebie neoklasyczne partie w instrumentalnym Flying over the Clouds!). Kompozycyjnie jednak ta płyta pozostaje w zaklętym kręgu debiutu, jest to power metal momentami drażniący przekolorowaniem, przejaskrawieniem interpretacyjnym w sumie raczej ogranych riffów, motywów głównych i melodii. Jak się usłyszy szybki, radosny w bojowej oprawie Time of Glory z naiwnym gitarowym motywem wiodącym, to się usłyszało już niemal wszystko, czym tu mogą uraczyć słuchacza muzycy. Bo te utwory są do siebie podobne i tylko fantasy refreny w niezłym stylu ratują rozpędzone donikąd Ancient Time, Blazing Fire, czy speedowy Return to Reality. Jest gorzej w chaotycznym z powodu ciągłych zmian rytmu Evil Star, słychać także w dostojniejszym niemal w stylu THY MAJESTIE Hymn to the Fifth Element, że Reda poza wysokimi rejestrami w śpiewaniu bardziej epickim i niżej, nie ma za wiele do powiedzenia. A te wysokie najlepiej mu wychodzą w dobrym, choć ogranym w Italli klasycznym flower fantasy power Miracle. Ponieważ zanadto nie wydziwia, to ta kompozycja jest taka nawet do przyjęcia w swojej kategorii i przynajmniej nie powoduje rozdrażnienia.
Fires in the Sky rozpoczyna się długo i akustycznie, po czym brzmi jak swoista parodia RHAPSODY i większym stopniu THY MAJESTIE. Po prostu słabo. Coś z KALEDON w rozkrzyczanym i jarmarcznie teatralnym Warrior Lost in Time, a na koniec Reda wciela się w minstrela na zamku w songu z bałałajką Land of Dreams. A może to lutnia?

Tak czy inaczej, prawie godzina z Reda jest trudna na tej płycie do wytrzymania, a na pocieszenie można powiedzieć, że sound jest bardzo dobry i że nagrywał to Fran Andiver,
oraz to, że grupa na jakiś czas dała sobie spokój z nagrywaniem nowych płyt, aż do roku 2012.


ocena: 5,9/10

new 9.06.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Pandaemonium - przez Memorius - 24.06.2018, 15:41:51
RE: Pandaemonium - przez Memorius - 24.06.2018, 15:42:31
RE: Pandaemonium - przez Memorius - 09.06.2022, 14:17:08

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości