Taberah
#3
Taberah - Sinner's Lament (2017)

[Obrazek: R-10309886-1495099312-9227.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Sinner's Lament 07:43
2. Wicked Way 04:51
3. Harlott 04:04
4. Horizon 04:16
5. Child of Storm 04:27
6. The Dance of the Damned 06:05
7. Crypt 05:18
8. The Final March of Man 07:42
9. Heal Me 06:31
10. Hotel California (The Eagles cover) 05:01

Rok wydania: 2017
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Australia

Skład zespołu:
Jono Barwick - śpiew, gitara
Myles Flood - gitara
David Walsh - bas
Tom Brockman - perkusja
oraz
Amy Wiles - instrumenty klawiszowe
Laura Cooke - śpiew (1,6,10)


Swoją trzecią płytę TABERAH zaprezentował w roku 201, początkowo nakładem własnym a niebawem via Killer Metal Records. Rok wcześniej ukazał się także wydany nakładem własnym mini LP "Welcome To The Crypt, zawierający kilka nowych nagrań, przy czym Crypt pojawił się także na "Sinner's Lament". Grupa zagrała w tym samym składzie co w roku 2013 i ponownie na instrumentach klawiszowych zagrała Amy Wiles. Ponadto, w trzech utworach jako wokalista gościnnie pojawiła się Laura Cooke.

Tym razem TABERAH zagrał melodyjnie, ale jakby bardziej twardo i sztywno niż na płycie poprzedniej. Gitary są mocne, typowo power metalowe, sekcja rytmiczna gra głośno i nieustępliwie, a jednocześnie w pewnych momentach nieco... jednostajnie. Kompozycje mają prostszą strukturę, no i refreny niestety nie są tak chwytliwe jak poprzednio. Ten lekko heroiczny styl ustąpił miejsca bardziej konwencjonalnemu, opartemu na rock/metalowej podstawie i trochę to przypomina mniej dynamiczną i wolniejszą wersję kompozycji DRAGONFORCE czy POWER QUEST, podaną w surowszej postaci.
Już na początku pojawia się najdłuższy Sinner's Lament, bardzo dobry, dramatyczny i rozpędzony oraz wzbogacony o wokal Laura Cooke. Jest jednak jakiś dysonans w tym jak śpiewa Barwick, a śpiewa to bardzo łagodnie, to nieco mechanicznie i siłowo a nieco sztucznie podbijaną mocą gitar. W tym utworze, gdzie zostało to wzbogacone także o gitarę akustyczną (dosyć przeciętną) i elementy symfoniczne tła nie ma jeszcze wrażenia monotonii, ale już dwa następne trudno uznać za finezyjne. Wicked Way i Harlott to raczej taki power rock, rock metal z turbodoładowaniem, a melodie są bardzo przeciętne, szczególnie refreny z krzyczanymi chórkami. Z cała pewnością znacznie lepiej prezentuje się Horizon z udanymi zagrywkami gitarzystów i nośna melodią. To jednak nadal tylko trochę więcej niż power rock, głownie ze względu na lekko epicki charakter samej melodii. Niemniej niewątpliwie pozytywnie buja. Tak się powoli rozkręcają i klasyczny energiczny power metalowy Child of Storm instrumentalnie jest wyborny, ale ten wokal jakoś do siebie nie przekonuje. Trochę to ratują chórki, ale wrażenie niedosytu pozostaje. The Dance of the Damned zaczynający się jako ballada z gitarami akustycznymi jest lepszy gdy włączają elektryczność, i ta melodia refleksyjna, a zarazem bardzo ciepła zapada w pamięć. Taki przyjemny romantyczny duet jest na końcu tej kompozycji. Crypt jest nieco bardziej surowy, oparty na doświadczeniach takiego power metalu jaki grają lub grały zespoły z tego kręgu głównie w Wielkiej Brytanii, ale i australijscy klasycy gatunku. Bardzo dobry refren, rytmiczny i umiejętnie akcentowany przez bas oraz trochę mroczna jak na tematykę utworu przystało część instrumentalna. Ten utwór z mini LP wyróżnia się tu zdecydowanie na plus. Zespoły australijskie lubują się w dłuższych, bogato ozdabianych utworach o bardziej złożonej strukturze i nie zawsze im to wychodzi dobrze, ale tu jest bardzo dobrze w The Final March of Man, chociaż gitarowy motyw przewodni bez wątpienia zaczerpnięto z IRON MAIDEN, to całość jest wyjątkowo zgrabna. Niepotrzebnie jednak ponownie wykorzystują gitary akustyczne. Obaj gitarzyści nie są mistrzami tego instrumentu... Za to część, która następuje potem jest kapitalna i solo wyśmienite. O tak, dewastacja i zniszczenie i tu słychać ten porywający TABERAH z roku 2013! Najlepszy fragment na całej płycie. gdy TABERAH się rozluźnia, gra swobodniej z większym luzem, jest fenomenalny. Szkoda, że na tym albumie są jakoś tacy usztywnieni zbyt często. także w ostatnim na tym LP Heal Me. Melodyjny, ostrożny power metal, który jest dobry i tylko dobry...
Poważyli się na umieszczenie covera niebywale trudnego i niebywale popularnego Hotel California. To jest ultra klasyka i trzeba się z nią obchodzić z szacunkiem. Oni tymczasem zrobili wersje trywialną power metalową, która moim zdaniem jest absolutnie nie do przyjęcia. Całkowicie nieuzasadnione speed power metalowe potraktowanie tematu i po prostu polegli.
Brzmienie typowe dla power metalu australijskiego doby LORD, zresztą to Lord Tim Grose ten album realizował i sound gitar jest najbliższy właśnie LORD.

Coś tu do końca nie zgrało, coś nie wyszło na tyle dobrze by uznać ten album za bardzo dobry. Przebłyski geniuszu mieszają się z graniem nawet topornym, gitary akustyczne, eksponowane niemal przez cały czas, na bardzo przeciętnym poziomie, drewniany wokal Barwicka kilka razy to o kilka razy za dużo, wokal żeński bardzo średni. Kompozycje stylistycznie niejednorodne, fatalny cover. Owszem to jest płyta dobra, nawet nieco więcej niż dobra, bo sporo muzyki z tego LP może się podobać, nie jest to jednak ten TABERAH  z roku 2013. Brak pomysłów, brak świeżości.
W roku 2019 po 14 latach działalności TABERAH został rozwiązany. Nie wiadomo jeszcze jakie plany mają jego byli członkowie.
A Diabeł Tasmański będzie musiał poszukać sobie jakiegoś innego zespołu, by inspirować go do dobrej gry.


ocena: 7,5/10

new 17.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Taberah - przez Memorius - 27.06.2018, 17:53:16
RE: Taberah - przez Memorius - 09.10.2019, 14:21:16
RE: Taberah - przez Memorius - 17.10.2019, 17:29:57

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości