Iron Echo
#1
Iron Echo - Forged in Fire (2024)

[Obrazek: a0585474531_16.jpg]

Tracklista:
1. The Blacksmith 01:20      
2. Ready to Rumble 04:34      
3. Death Dealer 04:53      
4. Last Man Standing 03:26      
5. Sinner 05:04      
6. Streets on Fire 04:19      
7. The Awakening 05:05      
8. Downfall 05:13      
9. Seven Sins 04:27

Rok wydania: 2024
Gatunek: Power/Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Johnny Vox - śpiew
Timo Pfluger - gitara
Hasan "Zottel" Biberci - gitara
Lois Liotakis - bas
Björn-Philipp Hessemüller - perkusja


27 września 2024 roku debiutował zespół IRON ECHO, składający się z muzyków mało znanych, ale z doświadczeniem.

Sporym zaskoczeniem jest tutaj udział Lois Liotakis z nieistniejącego i nieodżałowanego greckiego ELWING i tutaj gra on równie znakomicie i z energią. Co IRON ECHO sobą prezentuje to typowy heavy/power metal niemiecki, gdzie inspiracje sięgają od ACCEPT po WALLOP, SINNER i PRIMAL FEAR. Zagrane to zostało typowo topornie i po teutońsku, nie ma tutaj oryginalnych melodii czy refrenów, jest za to sprawnie odegrany warsztat z prawdopodobnie najlepszym, życiowym występem Franza "Johnny Vox" Neumann. Jest tutaj dość manieryczny, szczególnie kiedy próbuje uderzać w bardziej agresywne partie Halforda, co słychać najbardziej w Last Man Standing i swobodniej brzmiał w rockowym SYRENCE. Słychać to w lżejszym Sinner inspirowanym wiadomo kim. A wszystko zaczyna się rozmytym Ready to Rumble, wolnym, w którym więcej jest BONFIRE czy GOTTHARD niż metalu i lepiej wypadają w Death Dealer, w którym słychać ducha PRIMAL FEAR. Pfluger/Biberci to dobrze rozumiejący się duet, który potrafi zagrać tutaj ciekawe sola, chociaż żadne nie jest tutaj wyjątkowo wyróżniające się. Dobrze grają w Death Dealer, jeszcze lepiej w Streets on Fire, w którym ostatecznie dominuje jednak Lois Liotakis. Co za znakomite partie basu!
The Awakening ciekawie wykorzystuje pomysły ACCEPT z Tornillo i szkoda, że to kolejny, manieryczny refren bez życia i pazura, gdzie można było to rozegrać bardziej pompatycznie. Ponownie, dobre sola, energiczna gra Björn-Philipp Hessemüller również zwarta i udana. Zaskakująco udany jest za to Downfall, gdzie jest typowe granie w stylu Zagłębia Ruhry, ale Johnny Vox śpiewa tutaj zaskakująco dobrze i jego opanowanie. Dobrze też sobie poradził w udanym Seven Sins, delikatnie naiwnym heavy metalu, przypominającym PRIMAL FEAR.

Brzmienie autorstwa Achim Köhler jest znakomite, szczególnie jeśli chodzi o ustawienie talerzy i basu, który często przebija się tutaj na plan pierwszy. Gitary mocne i jest w tym coś z CHINCHILLA.
Sprawny i poprawny niemiecki heavy/power, któremu zabrakło oryginalnych refrenów, przy którym najbardziej zatwardziali fani teutońskiej sceny metalowej będą się dobrze bawić.
Jest technika i warsztat, wystarczy tylko popracować nad kompozycjami, bo jak pokazuje końcówka tego LP, jest tutaj jakiś potencjał.


Ocena: 6.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości