20.06.2018, 23:07:18
Gothic Fate - Seduction (2002)
Tracklista:
1. Intro 01:44
2. Never Forget 04:33
3. Down on Your Knees 05:14
4. Black Knight 03:24
5. All Systems Failed 05:02
6. Angel of Sin 05:59
7. Absolute Horror 03:48
8. The Healer 04:17
9. Seven Gates of Fate 04:53
10. King of Rage 04:48
11. Eternity 05:10
12. Across the Sea 05:48
13. The Haunting 03:58
Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Darius Schüler - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Harder - gitara
Markus Brune - gitara
Berti - bas
Ardi Hasenfuss - perkusja
Ocena: 4/10
29.07.2009
Tracklista:
1. Intro 01:44
2. Never Forget 04:33
3. Down on Your Knees 05:14
4. Black Knight 03:24
5. All Systems Failed 05:02
6. Angel of Sin 05:59
7. Absolute Horror 03:48
8. The Healer 04:17
9. Seven Gates of Fate 04:53
10. King of Rage 04:48
11. Eternity 05:10
12. Across the Sea 05:48
13. The Haunting 03:58
Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Darius Schüler - śpiew, instrumenty klawiszowe
Stefan Harder - gitara
Markus Brune - gitara
Berti - bas
Ardi Hasenfuss - perkusja
GOTHIC FATE, zespół z Hamburga, który powstał w roku 1998, należy do najmniej znanych i najsłabiej opisanych w literaturze fachowej grup niemieckich grających melodyjny power metal. Nie ma nawet zgodności co do ich dyskografii, która jak wynika ze źródeł, jest dosyć bogata. Najbardziej znaną i dostępną ich płytą jest właśnie "Seduction" z roku 2002, choć zespół nagrywał także i potem.
Okładka, jaka zdobi ten LP, przywodzi na myśl power metal włoskich grup określanych jako "flower" i jest tu i muzycznie wiele punktów stycznych z baśniowo-rycerskim power metalem z Italii. Wiele, ale nie jest to kopia grup z tego kraju, bowiem bardziej można tu mówić o miksturze wymieszanej z włoskiego słodkiego wina i mocnego niemieckiego piwa. Nie jest to jednak piwo, które piją członkowie GRAVE DIGGER, a raczej to spod znaku GAMMA RAY czy bardziej nawet FREEDOM CALL. Granie jest melodyjne, oparte na typowych riffach wypracowanych przez zespoły niemieckie, ale ozdobione klawiszami w wykonaniu wokalisty i prezentujące styl włoski. Klawisze są raczej dyskretnie schowane z tyłu za gitarami i ostrym nawet, nieco zimnym brzmieniu. Melodie bardzo tradycyjne dla gatunku, z odrobiną niepokoju, ale niestety wokalnie jest poniżej nawet przeciętnego poziomu. Może i Schüler w klasycznym bardziej topornym niemieckim zespole raziłby mniej, ale tu całkowicie nie pasuje. Śpiew jego bardziej przypomina wyczyny krzykaczy thrash metalowych z Zagłębia Ruhry, niż słodki świergot śpiewaków z Italli czy Galii i razem to wszystko po prostu nie brzmi dobrze. Gdy grają delikatniej, bardziej rockowo, jest trochę lepiej i takiego utworu jak "Black Knight" można już posłuchać bez zniecierpliwienia tym bardziej, że i melodia i dynamiczne riffowanie na solidnym poziomie.
Większość albumu to jednak utwory monotonne i bez pomysłu, grane według jednego schematu - średnie tempa gitar, gdzieś tam w tle "nieziemskie" klawisze i w środku solo gitarowe albo i dwa. Ten element jest bardzo słaby i solówki są bezradne w swej formie i treści. Pewne fragmenty udane, jak szybka instrumentalna część w "Angel of Sin", ale już całkowicie instrumentalny, to powtórzenie tego wszystkiego, co tu jest na tym LP schematem, tyle że bez śpiewu, co nie jest w sumie takim złym rozwiązaniem. "Seven Gates of Fate" drugi utwór instrumentalny o cechach progresywnych niczego ciekawego też tu nie wnosi. Parodystycznie wręcz wypada "The Healer", zrobiony całkowicie na wzór włoski, ale tak pozbawiony energii, że wręcz wydaje się, że leci w zwolnionych obrotach. Końcówka płyty to znów ograny do bólu melodic power metal w rodzaju "Eternity", gdzie trochę nieudolnie zespół próbuje przemycać elementy epickie.
Na pożegnanie trochę zrzynki z GAMMA RAY w niby radośniejszym "The Haunting", ale nawet zagorzali fani takiego grania z ulgą odetchnęliby, gdy ta kompozycja się wreszcie skończy.
Tak kończy się ten LP. Nieciekawy muzycznie, na wpół amatorsko brzmiący i na wpół amatorsko wyprodukowany siłami samego zespołu.
Większość albumu to jednak utwory monotonne i bez pomysłu, grane według jednego schematu - średnie tempa gitar, gdzieś tam w tle "nieziemskie" klawisze i w środku solo gitarowe albo i dwa. Ten element jest bardzo słaby i solówki są bezradne w swej formie i treści. Pewne fragmenty udane, jak szybka instrumentalna część w "Angel of Sin", ale już całkowicie instrumentalny, to powtórzenie tego wszystkiego, co tu jest na tym LP schematem, tyle że bez śpiewu, co nie jest w sumie takim złym rozwiązaniem. "Seven Gates of Fate" drugi utwór instrumentalny o cechach progresywnych niczego ciekawego też tu nie wnosi. Parodystycznie wręcz wypada "The Healer", zrobiony całkowicie na wzór włoski, ale tak pozbawiony energii, że wręcz wydaje się, że leci w zwolnionych obrotach. Końcówka płyty to znów ograny do bólu melodic power metal w rodzaju "Eternity", gdzie trochę nieudolnie zespół próbuje przemycać elementy epickie.
Na pożegnanie trochę zrzynki z GAMMA RAY w niby radośniejszym "The Haunting", ale nawet zagorzali fani takiego grania z ulgą odetchnęliby, gdy ta kompozycja się wreszcie skończy.
Tak kończy się ten LP. Nieciekawy muzycznie, na wpół amatorsko brzmiący i na wpół amatorsko wyprodukowany siłami samego zespołu.
Ponieważ nie znam innych dokonań tego zespołu, trudno mi oceniać, czy ta płyta w rzeczywistości odzwierciedla ich poziom i umiejętności, ale zapoznanie z tym LP nie zachęca do ewentualnego sięgnięcia po inne produkcje tego zespołu. Grupa już od pewnego czasu nie istnieje, a taką ciekawostką jest fakt, że przez pewien okres czasu jej członkiem był basista Uwe Wessel, znany z GAMMA RAY.
Ocena: 4/10
29.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"