Twintail
#1
Twintail - Ghost Pain (2016)

[Obrazek: 581252.jpg?2725]

Tracklista:
1. Kurogane 05:48     
2. Ghost Pain 05:20     
3. 914 04:52     
4. Bokutachino Senjyo 04:14     
5. Hadashino Genkaku 04:45     
6. Aimaina Kyoukaisen 04:38     
7. Shin-en no Uta 04:58     
8. Pacific Hurricane 04:57

Rok: 2016
Gatunek: Power Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Yasuhiro Kawakami - śpiew, bas
Shogo Mashimo - gitara
Kenichiro Imae - gitara    
Kosuke Yamamoto - perkusja

Jak to zwykle bywa z zespołami głębokiego, japońskiego zaplecza, niewiele o Twintail wiadomo. Przyjęło się mówić, że zespół powstał w 1999 roku, ale ile w tym prawdy trudno powiedzieć.
Ich EP z 2006 roku dostało ocenę 4/4 w uznanym japońskim miesięczniku Burrn!, a ich debiut podobno był na szczycie listy przebojów japońskiego Amazona przez całe 3 dni.

Na pochwałę na pewno zasługuje zaskakująco dobre brzmienie jak na produkcję własną - czyste, selektywne, świetnie słychać bas, chociaż cała sekcja może jest aż nazbyt wysunięta, bo momentami lepiej słychać perkusję niż gitary. Dobrze, że chociaż przy solach sekcja jest wyciszana i dobrze słychać popisy gitarzystów.
Technicznie jest to zagrane bez zarzutu. Może to nie są gitarowe Himalaje, ale słychać dobre zgranie zespołu i momentami potrafią błysnąć (jak w drugiej połowie Shin-En No Uta), a sola są ponadprzeciętne, melodyjne i dobrze się ich słucha.
Głównie te popisy windują ocenę, bo nawet kiedy kompozycje trącają oklepaną i przeciętną japońszczyzną jak w Hadashino Genkaku, to gitary ratują tutaj sytuację.
Muzyka to wypadkowa Judas Priest, Loudness, Anthem, jest też i wariacja na temat klasycznego motywu Black Sabbath w Kurogane, jest i coś z Manowar w Shin-en No Uta, który fantastycznie się rozwija w drugiej połowie.
Są tu też kompozycje poprawne, w których jednak czegoś zabrakło, jak w painkillerowym 914, w którym chyba po prostu zabrakło pary i mocy w refrenach i najciekawsze jest tutaj solo.
Oryginalnością nie grzeszą, ale jednak jest coś frapującego w Ghost Pain, Pacific Hurricane i Bokutachino Senjyo.

Yasuhiro Kawakami to niezły wokalista, chociaż raczej rzemieślnik niż prawdziwa gwiazda. Śpiewa dobrze i nie irytuje, trzyma się raczej średnich tonów.
Ogólnie album zapożyczeń zagrany solidnie, ale niepowalający oryginalnością i takich płyt jest wiele.
Słychać, że to zagrane raczej dla zabawy i bez oczekiwań dostania się do Panteonu Wiecznej Sławy.
Z jednej strony dobrze jest mieć realne oczekiwania, z drugiej szkoda, bo wychodzi granie bezpieczne i rutynowe, które poza lokalną scenę się nie wybije.
Pozostaje sprzedaż cyfrowa i płyt na koncertach.

Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Twintail - The Unknown World (2019)

[Obrazek: 71p8HLiS94L._SS500_.jpg]

Tracklista:
1. 砂の楼閣 05:14     
2. 時の鍵 05:20     
3. 天魔波旬 03:43     
4. 核心を求めて 04:46     
5. 獣臭 05:01     
6. A.D.S 03:00       
7. Vanishing Point 04:29     
8. 快晴に向かえ 05:37     
9. The Unknown World 04:58     
10. どこまでも空は蒼く 06:10

Rok: 2019
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Yasuhiro Kawakami - śpiew, bas
Shogo Mashimo - gitara
Tetsuro Inada - gitara    
Kosuke Yamamoto - perkusja

Japońskie zaplecze powraca z nowym repertuarem po trzech latach lokalnego koncertowania.
Ponownie płyta wydana własnym nakładem i zaszła zmiana w składzie, odszedł z zespołu Kenichiro Imae i zastąpił go w 2018 roku Tetsuro Inada.

Tym razem granie bardziej stonowane, heavy metalowe, może nawet niebezpiecznie zbliżające się do j-rocka, jak w otwierającym Suna No Rokaku.
Może i zaszła zmiana na stanowisku gitarzysty, ale sola są solidne  i jest to coś więcej niż przedłużenie motywu przewodniego, chociaż można odnieść wrażenie, że na tej płycie jest skromniej pod tym względem i poszli bardziej w stronę melodyjnego grania. Bardzo pospolitego, niestety.
Oczywiście znów jest Anthem, Loudness, Black Sabbath, to słychać w Toki No Kagi i nie uniknęli tego w Tenma Hajun, ale nie robi to wielkiego wrażenia.
Dlatego chyba tak bardzo zaskakuje tutaj Jushu po 4 grzecznych kompozycjach, gdzie wparowują bezkompromisowo i ostro jak mocniejsze kompozycje Jupiter czy nieistniejącego już Spinalcord, może to przypomina trochę Grief of War. Gitary świszczą, perkusja gęsta i ostra, szkoda tylko, że refren jest raczej średni.
A.D.S to średni instrumental, a Vanishing Point to przeciętnego cukrowania ciąg dalszy. Przy Kaisei Ni Mukae po niezbyt obiecującym początku proponują znów thrashowe tempa, ale znów jest wtórnie i średnio, chociaż sola są dobre.
Po tym jest poprawny i grzeczny The Unknown World i gdyby miał ktoś wątpliwości co do ogólnego ugrzecznienia, wystarczy posłuchać akustycznego, kończącego album Doko Made Mo Sora Wa Aoku, który rozwiewa wszelkie wątpliwości. Sola może są i dobre, ale czy to jeszcze metal to kwestia dyskusyjna.

Brzmienie jest dobre i ponownie świetnie słychać bas, ale nie jest ono już tak ostre i selektywne jak na poprzedniej płycie.
Poza paroma agresywniejszymi wyziewami, w większości jest grzecznie, miło i nudno.
O ile poprzednia płyta mogła dawać jakieś nadzieje, tak tutaj raczej nie ma wątpliwości, że zespół pozostanie raczej towarem lokalnym, zagościła rutyna i wielkiej kariery nie zrobi, ale i nigdy chyba nie chciał.

Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości