Armed Forces
#1
Armed Forces - Take on the Nation (1991)

[Obrazek: R-8327185-1459433709-5211.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Take on the Nation 03:36
2. Hard as Nails 02:50
3. Nothing to Lose 03:55
4. No Guts No Glory 03:44
5. My Turn Tonight 03:58
6. Trust in Me 04:11
7. Die Hard 04:29
8. Coming Apart the Seams 03:04
9. Protectors of the Realm 03:24
10. Back on My Feet 04:36
11. Can't Stop the Madness 04:22
12. Man on the Silver Mountain (Rainbow cover) 02:50

Rok wydania: 1991
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Michael Henry - śpiew
Ed Krajek - gitara
Joel Smith - gitara
Joey Gabris - bas
Gene McKewin - perkusja

Ta grupa z Los Angeles powstała w roku 1987 nie zdołała się jednak załapać na metalowy boom lat 80-tych. Debiut przyszedł na czas, gdy heavy i power był już w odwrocie i zespół nie zdołał zyskać większej popularności, zresztą na jakże mocnej scenie Los Angeles było to trudne. Łagodniejsze odmiany metalu w tym mieście opierały się w znacznej mierze na glamowej i hair metalowej tradycji, ARMED FORCES grał natomiast heavy/power metal, faktem jest co prawda, że melodyjny i poniekąd stadionowy. Interesujący jest fakt, że album ten został wydany przez wytwórnię Bizarre Records Franka Zappy i jest to jedyny metalowy LP z tej firmy.

Głośny wokalista krzykacz Michael Henry, głośne rozkrzyczane chórki w thrashowej manierze oraz proste stadionowe refreny ("Take on the Nation","Trust in Me") na tym albumie przeważają. Szorstkie jest to czasem również granie, ostre i siłowe w amerykańskiej tradycji z mocarnym basem i rozdzierającymi chwilami gitarami, za to perkusja cichsza niż można by się spodziewać. W tym przypadku nieco szkoda, bo Gene McKewin jest perkusistą bardzo dobrym i bardziej interesującym niż raczej toporni gitarzyści opierający kompozycje na rozgrywaniu kilku prostych riffów i solówek, które mogłyby uchodzić za apokaliptyczne gdyby nie były nadmiernie pokrętne. Pewne ślady zarówno glamu jak i co ciekawe punk rocka przewijają się w wielu numerach jak chociażby w "No Guts No Glory" czy też "My Turn Tonight", czy też "Back on My Feet" oczywiście w heavy/power metalowym uniformie. Melodie w sumie mało rozpoznawalne, nawet wtedy gdy w łagodniejszych refrenach się na nie nastawiają. Od czasu do czasu odrobina thrashowego podejścia w surowszych kawałkach jak "Coming Apart the Seams" czy nutka epicko-rycerska w rytmicznym "Protectors of the Realm", który można by odnieść nieco dziwacznej mieszanki brytyjskiego DIAMOND HEAD i amerykańskiego BROCAS HELM.
Album kończy kanciasta, ale na swój sposób ujmująca wersja klasyka RAINBOW "Man on the Silver Mountain", tu jednak słychać jak przepaść dzieli wokalistę od Dio, a gitarzystę od Blackmore'a.
Dobrą stroną tego LP jest produkcja, z ostrym wyrazistym brzmieniem gitar i odpowiednim ustawieniem głosu Michaela Henry'ego.

Ogólnie, przeciętny album z amerykańskim heavy/power, dosyć prymitywnym i niezbyt atrakcyjnym wykonawczo. Zespół przygotowywał potem następne kompozycje, jednak nie udało mu się nic wydać do roku 1999 (LP "Armed Forces"). Wcześniej w roku 1998 zmarł na raka Michael Henry.

Ocena: 6/10

30.06.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości