Malachia
#1
Malachia - Red Sunrise (1987)

[Obrazek: R-4073422-1429265526-1924.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. In Christ We Rock 03:59
2. Red Sunrise 03:51
3. Lonely Is The Night 04:45
4. Let It Go 03:08
5. Sightless Eyes 03:07
6. Heaven Or Hell 03:20
7. Mark Of The Beast 03:37
8. Master's Call 04:50

Rok wydania:1987
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

Skład zespołu:
Ken Pike - śpiew, gitara
Jeffrey James - gitara
Wade A. Little - bas
Dave Devaughn - perkusja
Steve Ayola - instrumenty klawiszowe

Spośród licznej rzeszy zespołów christian metalowych MALACHIA z Los Angeles na pewno wyróżniał się niezdecydowaniem co do wyboru nazwy i zmieniana była ona kilkakrotnie, aż końcu ich album ukazał się właśnie pod nazwą MALACHIA, faktycznie nakładem własnym pod szyldem Wayde.

Swoje chrześcijańskie przesłanie opakowali w heavy metal, odległy od glamu jaki mógłby przyjść na myśl, patrząc na image, oparty na dosyć mocnych riffach, współdziałaniu gitary z klawiszami Steve Ayola i niezłym wokalu Pike, zwłaszcza w wyższych partiach. Chórki wspomagające w dobrym stylu zaczerpnięte z kalifornijskiej thrashowej estetyki, ale także z bardziej tradycyjnego melodyjnego metalu. Przeważają umiarkowane tempa i wyraziste zazwyczaj wzniosłe melodie.
W "In Christ We Rock" jest bardzo ładne solo gitarowe i ogólnie gitarzysta gra na wysokim poziomie, przy czym nie zawsze w tych solach jest zdecydowanie metalowy. W riffach owszem i jest to mix heavy amerykańskiego z pewną dawką JUDAS PRIEST. Z lekka epicko brzmi "Red Sunrise" zrobiony pod US true metal, który tu od czasu do czasu można usłyszeć w mocniejszych partiach.
Klimatyczne klawiszowe intro wprowadza w pompatyczny song christian metalowy "Lonely Is The Night", obowiązkowy w zasadzie na takich albumach i tu udany, ze stosunkowo skromnym wykorzystaniem gitary. Bardzo dobrze brzmi także równie wzniosły zagrany w średnim tempie "Let It Go", zaśpiewany przez cały czas bardzo wysoko z towarzyszeniem rozległych klawiszy. "Sigthless Eyes" zaczyna się nieco zbyt długo i delikatnie, ale rozwija się w interesujący numer ponownie o lekko epickim wydźwięku, którego jest także bardzo dużo w klasycznym heavy metalowym "Heaven Or Hell". Tu kolejne udane solo, długie i pełne treści i ta najbardziej rozbudowana kompozycja skonstruowana została w przemyślany sposób z wolniejszą i dramatyczną częścią środkową. Christian ballada na końcu "Master's Call" układna i wysmakowana z pianinem i prowadzonym przez nie motywem głównym jest nastrojowa i refleksyjna, do tego wzbogacona o smyczki i ładnie podsumowuje ten lekko epicki wzniosły heavy metal.

Jest to jedyny album tego zespołu, który mimo wysokiego poziomu, jaki reprezentował, nie zdobył większej popularności i w roku następnym został rozwiązany.


Ocena: 8/10

30.08.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości