27.06.2018, 17:32:15
Stuka Squadron - Tales Of The Ost (2011)
Tracklista:
1. Into The Breach 02:11
2. Tales Of The Ost 05:57
3. The Last Resort 01:15
4. Stuka Squadron 07:27
5. A Cross Of Iron 01:02
6. On The Volga Bridge 07:08
7. Tiger I 06:38
8. The Fall 02:48
9. Lovecraft 05:51
10. Zabulon's Inferno 08:22
11. Lord Of Valhalla 01:14
12. One Eyed God King 07:36
13. We Drink Blood 05:26
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
James Duke Fang-Begley - śpiew
Gravedigger Cox - gitara
Sir Graveghoul Terrorsound - gitara
Lord Graham Pyre - bas
King Krol - perkusja
Explosion - perkusja (track 2 i 7)
Ocena: 4,6/10
15.02.2012
Tracklista:
1. Into The Breach 02:11
2. Tales Of The Ost 05:57
3. The Last Resort 01:15
4. Stuka Squadron 07:27
5. A Cross Of Iron 01:02
6. On The Volga Bridge 07:08
7. Tiger I 06:38
8. The Fall 02:48
9. Lovecraft 05:51
10. Zabulon's Inferno 08:22
11. Lord Of Valhalla 01:14
12. One Eyed God King 07:36
13. We Drink Blood 05:26
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
James Duke Fang-Begley - śpiew
Gravedigger Cox - gitara
Sir Graveghoul Terrorsound - gitara
Lord Graham Pyre - bas
King Krol - perkusja
Explosion - perkusja (track 2 i 7)
Na wycieczkę niemieckim czołgiem "Tygrys" po polach bitewnych Rosji i nie tylko zaprasza STUKA SQUADRON. Ta ekipa z Londynu rozmiłowana w rozkazach, meldunkach i niemieckich mundurach z czasów drugiej wojny światowej czasem zupełnie niesłusznie, z racji swojego image, zaliczana jest to zespołów NS metalowych. W rzeczywistości panowie ukrywający się pod fantazyjnymi pseudonimami bawią się historią i pokazują swój do niej stosunek w muzyce, która jest klasycznym, tradycyjnym heavy metalem. Pojęcie "epicki" niekiedy pojawiające się w ich przypadku przy słowach heavy metal jest mocno na wyrost, bowiem grupa hołduje raczej tradycjom brytyjskiego heavy wyrosłego na gruncie NWOBHM od czasu do czasu o nieco większym ciężarze gatunkowym. Jest to ekipa zdecydowanie podziemna, poza sceną lokalną raczej nieznana i ten album jest pierwszym w ich dorobku. Wydany własnymi środkami zwrócił jednak uwagę angielskich fanów i krytyków i miał się doczekać reedycji w lutym 2012 przez Metalbox Recordings z Londynu.
Intro w postaci "Into The Breach" przypomina raczej nagrania w stylu psychodelic stoner/ doom dalej jednak już wszystko idzie utartą tradycyjną heavy metalową ścieżką.
W średnim tempie i rytmice NWOBHM toczy się "Tales Of The Ost" z bardzo dobrą perkusją i niestety mocno średnim wokalem Jamesa Duke Fang-Begley'a, który ogólnie tak sobie na tym albumie wypada, przy czym wysokie zaśpiewy ma akurat udane. W spotykanych tu natomiast wolniejszych fragmentach lirycznych wyraźnie są obnażone jego braki w umiejętnościach.
Zespół lubuje się w języku niemieckim i atak bombowców nurkujących Stukas w "Stuka Squadron" poprowadzony jest wstępem w tym języku. Ten numer jest dosyć długi i ogólnie utwory na tym albumie do krótkich nie należą. Dzieje się tu jednak niezbyt dużo i składają się one z powtarzanych sekwencji prostych heavy metalowych riffów, które oryginalnością nie grzeszą.
Podobnie jak sola gitarowe, rockowe i dosyć amatorsko brzmiące. Taki garaż i piwnica lat 80-tych. Często brakuje im pomysłów na dobra melodię i takiej nie ma w "On The Volga Bridge" z fatalnym refrenem i podjazdami pod IRON MAIDEN. W "Tiger I" bardziej surowo i znów maidenowsko z chórkami bojowymi i śladowymi ilościami starego BLACK SABBATH. Groch z kapustą i po raz kolejny nic interesującego. Krótki i zapewne symboliczny song "The Fall" jakoś napomina nieudolnie zrobioną kopię nagrań SABATON, a "Lovercraft" to mdły i bezbarwny, tradycyjny heavy metal bez żadnej historii muzycznej. Potem jeszcze dwa długie pseudoepickie kawałki, przy czym "Zabulon's Inferno" przypomina numery true rycerskich bandów amerykańskich lat 80-tych i różni się od brytyjskiego stylu reszty LP. Tu jest też chyba najlepszy żywy refren zagrany szybciej i z większa werwą. W "One Eyed God King" MANOWAR spotyka BLACK SABBATH i komiks, i ta mieszanka jest mało przyswajalna. Na koniec, z innej bajki, lekko punkowy "We Drink The Blood" i śmiało można powiedzieć, że ta grupa poza swoim image niczym zainteresować nie jest w stanie.
W średnim tempie i rytmice NWOBHM toczy się "Tales Of The Ost" z bardzo dobrą perkusją i niestety mocno średnim wokalem Jamesa Duke Fang-Begley'a, który ogólnie tak sobie na tym albumie wypada, przy czym wysokie zaśpiewy ma akurat udane. W spotykanych tu natomiast wolniejszych fragmentach lirycznych wyraźnie są obnażone jego braki w umiejętnościach.
Zespół lubuje się w języku niemieckim i atak bombowców nurkujących Stukas w "Stuka Squadron" poprowadzony jest wstępem w tym języku. Ten numer jest dosyć długi i ogólnie utwory na tym albumie do krótkich nie należą. Dzieje się tu jednak niezbyt dużo i składają się one z powtarzanych sekwencji prostych heavy metalowych riffów, które oryginalnością nie grzeszą.
Podobnie jak sola gitarowe, rockowe i dosyć amatorsko brzmiące. Taki garaż i piwnica lat 80-tych. Często brakuje im pomysłów na dobra melodię i takiej nie ma w "On The Volga Bridge" z fatalnym refrenem i podjazdami pod IRON MAIDEN. W "Tiger I" bardziej surowo i znów maidenowsko z chórkami bojowymi i śladowymi ilościami starego BLACK SABBATH. Groch z kapustą i po raz kolejny nic interesującego. Krótki i zapewne symboliczny song "The Fall" jakoś napomina nieudolnie zrobioną kopię nagrań SABATON, a "Lovercraft" to mdły i bezbarwny, tradycyjny heavy metal bez żadnej historii muzycznej. Potem jeszcze dwa długie pseudoepickie kawałki, przy czym "Zabulon's Inferno" przypomina numery true rycerskich bandów amerykańskich lat 80-tych i różni się od brytyjskiego stylu reszty LP. Tu jest też chyba najlepszy żywy refren zagrany szybciej i z większa werwą. W "One Eyed God King" MANOWAR spotyka BLACK SABBATH i komiks, i ta mieszanka jest mało przyswajalna. Na koniec, z innej bajki, lekko punkowy "We Drink The Blood" i śmiało można powiedzieć, że ta grupa poza swoim image niczym zainteresować nie jest w stanie.
Nieprofesjonalny i raczej marnie zrealizowany heavy metal po prostu. Jeśli żart, to też nie najwyższych lotów.
Ocena: 4,6/10
15.02.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"