Taberah
#2
Taberah - Necromancer (2013)

[Obrazek: R-5994958-1408352346-5801.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. 2012 05:41
2. Dying Wish 05:44
3. Burning in the Moonlight 04:06
4. Necromancer 05:11
5. Warlord 05:04
6. Don't Say You'll Love Me Forever 04:47
7. For King and Country 04:25
8. One Goonbag Later 01:46
9. The Hammer of Hades 03:41
10. My Dear Lord 05:54
11.Burn (Deep Purple cover) 04:49

Rok wydania: 2013
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Australia

Skład zespołu:
Jono Barwick - śpiew, gitara, pianino
Myles Flood - gitara
David Walsh - bas
Tom Brockman - perkusja, pianino
oraz
Amy Wiles - instrumenty klawiszowe

Kiedyś, w roku 2011 poddałem TABERAH  z Tasmanii surowej krytyce, bo po prostu grali słabo. Na lata odpuściłem sobie ten zespół, ale zawsze trzeba dać sobie szansę drugi raz. TABERAH wydał swój drugi album nakładem niedużej niemieckiej wytwórni Dust on the Tracks w sierpniu 2013.

Jeśli istnieje progres w metalowej muzyce, jeśli zespoły się faktycznie rozwijają, a nie tylko grają coś innego, to TABERAH jest przykładem na progres. Tym razem ta ekipa gra śmiało i bez żadnych zahamowań power metal z mocnymi gitarami, bardzo dobrym wokalem Barwicka i pełną energii sekcją rytmiczną. Wybornie się to zaczyna w "2012", melodia i refren fantastyczny, chórki świetne no i jest power metal, taki bez klawiszy i jak zwykle stanowiący mieszaninę riffowych natarć w stylu amerykańskim i klasycznie europejskich, ale tak to zostało sprytnie zrobione, że nie sposób wskazać, czy to Niemcy, czy Skandynawia czy Włochy. Tak, jest tożsamość rozpoznawalna dla TABERAH w Dying Wish i w tej kompozycji może sama nośność melodii jest nieco mniejsza niż w openerze, ale za to jaki smakowity atak gitarzystów w części instrumentalnej! Trudno powiedzieć, który australijski zespół tak grał lub gra. Na pewno jakieś echa BLACK MAJESTY z wczesnych płyt, ale chyba najbliżej im do początków DUNGEON. Z drugiej strony czy z kolei heroiczny i dynamiczny Burning in the Moonlight to jest coś w stylu PEGAZUS z najdawniejszych czasów? Być może, ale to także pewna nowa jakość w Necromancer. Ta jakość to dużo zgiełku i pędu, mnóstwo dumnie szarżujących gitar i gęstej perkusji, chóralnych zaśpiewów i tej australijskiej brzytwy jaką wniósł do power metalu z tego kraju DRAGONCLAW. No po prostu melodyjne zniszczenie na turbodoładowaniu. Zniknął wyblakły TABERAH z debiutu, wyparował, i bardzo dobrze. Mocarnie i bezwzględnie poczynają sobie w Warlord pięknie akcentowanym metalicznym basem, bardzo ciekawie tu zwalniają i przyspieszają w dosyć nieoczekiwanych momentach, i tak chyba tutaj są zupełnie nieporównywalni do nikogo.
Podobno miernikiem wartości takich albumów są te wolne nastrojowe numery z gitarą akustyczną i długimi wybrzmiewaniami smutnych gitar. Tu taki jest Don't Say You'll Love Me Forever i jest bardzo dobry. Czeka się zazwyczaj na solo gitarowe w takich kompozycjach tu i warto czekać. Pięknie dopowiedziana gitarą historia. Akustycznie, dodam.
For King and Country to podniosły epicki power metal rozpoczynający się bardzo wystawnie, a potem to atak twardo i rycersko brzmiących gitar i jest oczywiście kolejny killerski, po części chóralny refren.Tu akurat dużo USA, chyba najbliżej do tych dumnych utworów EXXPLORER i to autentycznie porywa. Tak jak i dewastujący i galopujący The Hammer of Hades. Atomowa energia i który zespół australijski poza LORD gra z taką energią? Fenomenalna praca gitarzystów w tym numerze! I na koniec coś co, się grało w Australii na przełomie wieków, co grał PEGAZUS i DUNGEON czyli pełen energii a zarazem delikatności power metal rycerski. Tu w duecie z Jono Barwickiem wokalistka Felicity Jayne. Partia instrumentalna z zabójczymi solami i wolnym fragmentem z gitarą akustyczną po prostu fenomenalna.

Świetna zespołowa robota. Tu każdy wie co w jakiej sekundzie ma robić, a śpiew przeobrażonego kompletnie Barwicka to ekstraklasa.
Doskonała produkcja. Gitary jak żylety z mięsistą głębią, blachy syczą, wokal ustawiony wybornie. Taki prawdziwy power metalowy sound, szkoły australijskiej, podobny do DUNGEON, co nie dziwi bo mastering robił Stu Marshall. Duże brawa za ten soczysty sound! 
Z nijakiego niby power metalowego zespołu TABERAH przeobraził się w groźnego potwora, zniewalającego praktycznie każdym aspektem swojej muzyki. Generalnie w power metalu australijskim na kilka lat zostało pozamiatane. 
TABERAH - Prawdziwy Diabeł Tasmański!


ocena: 9,5/10

new 9.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Taberah - przez Memorius - 27.06.2018, 17:53:16
RE: Taberah - przez Memorius - 09.10.2019, 14:21:16
RE: Taberah - przez Memorius - 17.10.2019, 17:29:57

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości