Tygers of Pan Tang
#1
Tygers of Pan Tang - Wild Cat (1980)

[Obrazek: R-8822931-1537206649-8402.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Euthanasia 03:44
2. Slave to Freedom 05:55
3. Don't Touch Me There 02:58
4. Money 03:18
5. Killers 06:35
6. Fireclown 03:12
7. Wild Catz 03:06
8. Suzie Smiled 05:12
9. Badger Badger 04:10
10. Insanity 06:26

Rok wydania: 1980
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Jess Cox - śpiew
Robb Weir -gitara
Richard Laws - bas
Brian Dick - perkusja

"Wild Cat" z wokalistą Jess Coxem z roku 1980 to pierwszy album TYGERS OF PAN TANG, który zespół zdoła wydać przy nagłym wzroście zainteresowania wytwórni płytowych młodymi grupami brytyjskimi, grającymi heavy metal. Grupa, założona niespełna dwa lata wcześniej, w roku 1978 początkowo była związana z brytyjską wytwórnią Neat, jednak od razu zwróciła uwagę amerykańskiego potentata fonograficznego MCA Records to ta właśnie wytwórnia wydała ten LP. Był najprawdopodobniej także pierwszy album z NWOBHM wydany w Jugosławii w tym samym roku.

Płyta jest bardzo charakterystyczna dla początków NWOBHM, wypełniona prostymi, surowo brzmiącymi kompozycjami z chłodnym, beznamiętnym wokalem Coxa.
Nacisku na wielką melodyjność tu nie ma, są za dosyć staranne sola gitarowe i specyficzny klimat, jakiego na kolejnych płytach już nie było.
Do najciekawszych numerów należy tu rozbudowany "Killers" - słychać, że w takich dłuższych utworach potrafili zaciekawić słuchacza dobrym riffem i solem w tym numerze o nieco apokaliptycznym charakterze. Ta kompozycja przypomina nieco styl grup z okręgu Newcastle, takich jak SATAN czy BLITZKRIEG lub RAVEN.
Krótkie utwory zawierają sporo energii i pewne elementy embrionalnego thrashu, naturalnie w formie bardzo typowych riffów - z których większość pojawiła się także potem na wielu innych albumach innych zespołów nurtu. Tu na wyróżnienie zasługuje "Don't Touch Me There", podszyty rock'n'rollem. Dobra jest także gra sekcji rytmicznej, zwłaszcza perkusisty, Dicka, który gra prosto, ale z ogromnym wyczuciem. Bas jednak też ma dużo powiedzenia i najbardziej interesujące partie Laws rozgrywa w "Fireclown" z kąśliwymi zagrywkami gitarowymi i specyficznym, a tu szczególnie wyczuwalnym brakiem emocji w głosie Coxa. Absolutnie jakby dla niego stworzony "jest Wild Catz", oparty o jednostajny rytm i proste riffy, klasyczne dla NWOBHM. Takie też tworzą nieskomplikowane numery "Suzie Smiled". Trochę, ale tylko trochę, więcej melodii zawiera "Badger Badger". Mimo że grali bardzo chłodno, to w "Insanity" wytworzyli odrobinę niepokojącego klimatu i te zalążki szaleństwa są tu słyszalne nie tylko w wokalu Coxa, ale i zwolnieniach tempa z dawką efektów gitarowych. Warto zwrócić uwagę, że zespół na tej płycie nie dał żadnej ballady ani też kompozycji, jaka mogłaby pełnić rolę przeboju na radiowych listach BBC i innych stacji, które w tym czasie kreowały gusta muzyczne słuchaczy heavy metalu.

Płyta ma brzmienie surowe, ale dosyć staranne, z dużym naciskiem na czytelność i podkreślenie znaczenia sekcji rytmicznej. Mimo, że na dłuższą metę ta płyta może się wydawać monotonna i jednostajna, to jednak zawiera wszystkie elementy NWOBHM na bardzo dobrym poziomie.
Album został skierowany do zwolenników surowszego grania heavy metalu, był jednak jedyną taką propozycją grupy. Po jej nagraniu odszedł Cox, zastąpił go znacznie bardziej rockowo śpiewający Jon Deverill, a drugim gitarzystą został John Sykes i TYGERS OF PAN TANG przyjął łagodniejszą, nastawioną na melodie, heavymetalową orientację.


Ocena: 8/10


11.07.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Tygers of Pan Tang - przez Memorius - 27.06.2018, 21:58:46
RE: Tygers of Pan Tang - przez Memorius - 27.06.2018, 21:59:20
RE: Tygers of Pan Tang - przez Memorius - 05.05.2023, 11:12:54

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości