28.06.2018, 11:31:17
Valley's Eve - The Atmosphere of Silence (1999)
Tracklista:
1. Religion War 04:48
2. Room of Answers 04:02
3. My Last Breath 04:08
4. When Sun and Stars Refuse to Shine 05:57
5. A Raven Beside Me 06:11
6. Humans Load 06:03
7. Place of Nightmares 06:48
8. Close Your Eyes 02:59
9. Nostalgia 03:40
10. Power of Soul 04:34
11. My Inner Vision 05:49
Rok wydania: 1999
Gatunek: Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
R.D.Liapakis - śpiew
Mario Cavasin - gitara
Martin Albrecht - bas
Markus Krings - perkusja
Tony Mang - instrumenty klawiszowe
Ocena: 8/10
4.07.2009
Tracklista:
1. Religion War 04:48
2. Room of Answers 04:02
3. My Last Breath 04:08
4. When Sun and Stars Refuse to Shine 05:57
5. A Raven Beside Me 06:11
6. Humans Load 06:03
7. Place of Nightmares 06:48
8. Close Your Eyes 02:59
9. Nostalgia 03:40
10. Power of Soul 04:34
11. My Inner Vision 05:49
Rok wydania: 1999
Gatunek: Progressive Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
R.D.Liapakis - śpiew
Mario Cavasin - gitara
Martin Albrecht - bas
Markus Krings - perkusja
Tony Mang - instrumenty klawiszowe
R.D.Liapalis znany jest przede wszystkim jako wokalista grupy MYSTIC PROPHECY oraz producent i propagator greckiej sceny heavy i power metalowej.
Jednak jego muzyczna działalność sięga daleko w przeszłość i już w początkach lat 90-tych XX wieku prowadził on zespół VALLEY'S EVE w Bawarii. Grupa pozostała niezauważona po swoim debiucie "Prodigy" z 1996 o charakterze progresywnym i w zasadzie także drugi album, "The Atmosphere of Silence",wydany przez niemiecką B-Mind Records. nie przyniósł sławy i rozgłosu.
Zresztą, czy płyta z tak osobistą muzyką może stać się konkurencją dla skierowanych ku masom heavy power metalowym killerom?
Ten album należy do interesujących zjawisk w heavy metalu progresywnym za sprawą panującego tu klimatu i wokalu Liapakisa, który nigdy potem nie był tak niezwykle nasycony aktorskim przekazem. To album głębokich przemyśleń, którymi Liapakis dzieli się z każdym słuchaczem indywidualnie i trudno odnaleźć inna płytę, gdzie czuje się taką bezpośredniość kontaktu wokalisty i odbiorcy. Liapakis niepodzielnie dominuje na tej płycie, bez krzyku i wysokich zaśpiewów. Maluje nastroje duszy i stany umysłu jak w teatrze jednego aktora, gdzie ten skupia na sobie całą uwagę, hipnotyzuje i wprost przelewa swoje stany świadomości na słuchacza. Jesteśmy tu świadkami otworzenia się drugiego człowieka, tylko wobec nas i chęć zrozumienia jego stanów emocjonalnych jest przemożna i nie do przezwyciężenia. Ten człowiek ma do powiedzenia bardzo dużo, przeważnie rzeczy smutnych i wymuszających refleksję nad sobą także.
Nie jest to jednak płyta ze smętnym powielaniem wzorca piosenki aktorskiej.To heavy metal. Może nawet nie jest to heavy metal progresywny w rozumieniu progresji przez złożone aranżacje, wykorzystanie nietypowego zestawu instrumentów czy łączenie muzycznych gatunków. Tego tu nie ma, bo wszystko, co jest muzyką jest tłem, ilustracją, malowaną w odcieniach szarości, czasem tylko ołówkowym, nieśmiałym szkicem.
Liapakis jest otoczony przez muzyków dyskretnych i oszczędnych w środkach wyrazu, warto jednak poświęcić czas i odrywając się od wokalu sięgnąć głębiej, do gitar, do pastelowych solówek i tego, jak gra sekcja rytmiczna, szczególnie bas, tworzący nietypowy podkład pod przekaz Liapakisa. Poszczególne kompozycje łącza się, uzupełniają, wynikają jedne z drugich, czasem powraca jakiś motyw, który już pojawiał się wcześniej, tworząc atmosferę niepokoju, niepewności, czasem przesyconego bólem i rezygnacją... Ponieważ każdy człowiek jest inny, więc i każdy tę muzykę odbierać będzie inaczej. To także ewenement, nie mający swojego odpowiednika. Jest tu i cisza, i atmosfera i metal, mający swoje źródło w najgłębszych stanach świadomości, a przecież nie będący w żadnym stopniu psychodelicznym.
Nawet jeśli w pewnych fragmentach czy momentach ta muzyka wydaje się subiektywnie mniej interesująca, to nie ma to znaczenia wobec indywidualnego odbioru przez innych.
Liapakis rozmawia tu z każdym z osobna.
Jednak jego muzyczna działalność sięga daleko w przeszłość i już w początkach lat 90-tych XX wieku prowadził on zespół VALLEY'S EVE w Bawarii. Grupa pozostała niezauważona po swoim debiucie "Prodigy" z 1996 o charakterze progresywnym i w zasadzie także drugi album, "The Atmosphere of Silence",wydany przez niemiecką B-Mind Records. nie przyniósł sławy i rozgłosu.
Zresztą, czy płyta z tak osobistą muzyką może stać się konkurencją dla skierowanych ku masom heavy power metalowym killerom?
Ten album należy do interesujących zjawisk w heavy metalu progresywnym za sprawą panującego tu klimatu i wokalu Liapakisa, który nigdy potem nie był tak niezwykle nasycony aktorskim przekazem. To album głębokich przemyśleń, którymi Liapakis dzieli się z każdym słuchaczem indywidualnie i trudno odnaleźć inna płytę, gdzie czuje się taką bezpośredniość kontaktu wokalisty i odbiorcy. Liapakis niepodzielnie dominuje na tej płycie, bez krzyku i wysokich zaśpiewów. Maluje nastroje duszy i stany umysłu jak w teatrze jednego aktora, gdzie ten skupia na sobie całą uwagę, hipnotyzuje i wprost przelewa swoje stany świadomości na słuchacza. Jesteśmy tu świadkami otworzenia się drugiego człowieka, tylko wobec nas i chęć zrozumienia jego stanów emocjonalnych jest przemożna i nie do przezwyciężenia. Ten człowiek ma do powiedzenia bardzo dużo, przeważnie rzeczy smutnych i wymuszających refleksję nad sobą także.
Nie jest to jednak płyta ze smętnym powielaniem wzorca piosenki aktorskiej.To heavy metal. Może nawet nie jest to heavy metal progresywny w rozumieniu progresji przez złożone aranżacje, wykorzystanie nietypowego zestawu instrumentów czy łączenie muzycznych gatunków. Tego tu nie ma, bo wszystko, co jest muzyką jest tłem, ilustracją, malowaną w odcieniach szarości, czasem tylko ołówkowym, nieśmiałym szkicem.
Liapakis jest otoczony przez muzyków dyskretnych i oszczędnych w środkach wyrazu, warto jednak poświęcić czas i odrywając się od wokalu sięgnąć głębiej, do gitar, do pastelowych solówek i tego, jak gra sekcja rytmiczna, szczególnie bas, tworzący nietypowy podkład pod przekaz Liapakisa. Poszczególne kompozycje łącza się, uzupełniają, wynikają jedne z drugich, czasem powraca jakiś motyw, który już pojawiał się wcześniej, tworząc atmosferę niepokoju, niepewności, czasem przesyconego bólem i rezygnacją... Ponieważ każdy człowiek jest inny, więc i każdy tę muzykę odbierać będzie inaczej. To także ewenement, nie mający swojego odpowiednika. Jest tu i cisza, i atmosfera i metal, mający swoje źródło w najgłębszych stanach świadomości, a przecież nie będący w żadnym stopniu psychodelicznym.
Nawet jeśli w pewnych fragmentach czy momentach ta muzyka wydaje się subiektywnie mniej interesująca, to nie ma to znaczenia wobec indywidualnego odbioru przez innych.
Liapakis rozmawia tu z każdym z osobna.
Ocena: 8/10
4.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"