08.08.2018, 15:12:34
Luca Turilli's Rhapsody - Ascending To Infinity (2012)
tracklista:
1.Quantum X 02:26
2.Ascending to Infinity 06:15
3.Dante's Inferno 04:56
4.Excalibur 08:06
5.Tormento e passione 04:50
6.Dark Fate of Atlantis 06:30
7.Luna (Alessandro Safina cover) 04:18
8.Clash of the Titans 04:15
9.Of Michael the Archangel and Lucifer's Fall 16:02
rok wydania: 2012
gatunek: symphonic/power metal
kraj: Włochy
skład zespołu:
Alessandro Conti - śpiew
Luca Turilli - gitara, instrumenty klawiszowe
Dominique Leurquin - gitara
Patrice Guers - gitara basowa
Alex Holzwarth - perkusja
W roku 2011 tradycyjna nazwa RHAPSODY przeszła do historii. Giganci podzielili się nią sprawiedliwie i tak narodziły się zespoły RHAPSODY OF FIRE (Staropoli) i LUCA TURILLI'S RHAPSODY (Turilli). Trochę więcej ugrał chyba na tym Turilli, bo na tej pierwszej płycie jego nazwisko jest napisane małymi literkami, a RHAPSODY znacznie większymi i tradycji RHAPSODY stało się zadość.
Dwa lata wcześniej RHAPSODY wydało mini album "The Cold Embrace of Fear: A Dark Romantic Symphony" i można powiedzieć, że "Ascending To Infinity" przedstawiony przez Nuclear Blast w czerwcu 2012 to stylistyczna kontynuacja tego wydawnictwa. Turilli określił zresztą styl swojego nowego wcielenia RHAPSODY jako "metal filmowy" i taki film muzyczny tutaj nakręcił.
Nie do końca spójny, bo nie mamy tu, jak poprzednio, do czynienia z konceptem, ale na pewno widowiskowy. Wstęp jest wspaniały i zawiera wszystko chóry, gotycką strzelistość, orkiestracje, elementy orientalne. Niesamowita elegancja rozgrywania tego wszystkiego w neoklasycznej formie z chórami i ornamentacjami. Prawdziwa opera metalowa z naciskiem na opera. Bardzo się obawiałem, jak sobie poradzi tutaj Alessandro Conti. Absolutnie niesłuchalny jak dla mnie w bezsensownym TRICK OR TREAT, tu jest kapitalny i jego wysoki głos nie załamuje się ani razu. Po prostu bezbłędny występ i jego zasięg głosu jest niezwykły. Wspaniale góruje nawet nad orkiestracjami, nie będąc wcale sztucznie wysunięty na plan pierwszy. Chóry i wspomagające wokale żeńskie są wybitne i tak wysmakowanych trudno znaleźć gdzie indziej.
Kunszt i jeszcze raz kunszt w kompozycjach, które opisać trudno przez ich bogactwo wyrazu. Turilli wziął z RHAPSODY wszystko co było tam najlepsze, dołożył jeszcze więcej opery, teatru, narracji, patosu i pompatyczności. Dołożył więc jeszcze więcej tego, co wstrząsnęło wieloma fanami takiego grania przy okazji "The Cold Embrace of Fear: A Dark Romantic Symphony".
Każdemu może tu spodobać się bardziej inny utwór, ale to co zrobił w duecie Conti z niemiecką śpiewaczką Sabine Bernert w Tormento e passione, to po prostu jest niepodważalne mistrzostwo świata. To jest po prostu niewyobrażalne! Fantastyczny jest także bardziej klasyczny flower power metalowy Clash of the Titans, zamiatając pod dywan całą scenę włoską tego typu użyciem klawiszy i chórów.
Natomiast Of Michael the Archangel and Lucifer's Fall to arcydzieło i ku temu zmierzał cały ten album. Szesnaście minut geniuszu kompozytorskiego Turilli i mistrzowskiego wykonania.
Album został wyprodukowany niezwykle starannie, wycyzelowany do najdrobniejszego szczegółu i instrumenty brzmią przepięknie - od odpowiednio ustawionych gitar, poprzez mocny bas, aż do przestrzennej perkusji Alexa Holzwartha, który niestety opuścił zespół po nagraniu tej płyty, nie mogąc podołać obowiązkom grania w obu zespołach RHAPSODY. Liczba jednoczesnych planów trudna momentami do policzenia, a przecież nie ma tu ani grama chaosu. Mistrzowski mix Sebastiana Roedera, który pracował równolegle dla obydwu RHAPSODY.
Osobiście nie jestem fanem muzyki z kręgu RHAPSODY. Trzeba jednak powiedzieć, że Turilli stworzył tu dzieło wybitne, ponadczasowe dla gatunku, na nieosiągalnym dla innych poziomie wykonania i ogólnej realizacji.
Brylant światowego symphonic power metalu.
Ocena: 10/10
new 8.08.2018
Kunszt i jeszcze raz kunszt w kompozycjach, które opisać trudno przez ich bogactwo wyrazu. Turilli wziął z RHAPSODY wszystko co było tam najlepsze, dołożył jeszcze więcej opery, teatru, narracji, patosu i pompatyczności. Dołożył więc jeszcze więcej tego, co wstrząsnęło wieloma fanami takiego grania przy okazji "The Cold Embrace of Fear: A Dark Romantic Symphony".
Każdemu może tu spodobać się bardziej inny utwór, ale to co zrobił w duecie Conti z niemiecką śpiewaczką Sabine Bernert w Tormento e passione, to po prostu jest niepodważalne mistrzostwo świata. To jest po prostu niewyobrażalne! Fantastyczny jest także bardziej klasyczny flower power metalowy Clash of the Titans, zamiatając pod dywan całą scenę włoską tego typu użyciem klawiszy i chórów.
Natomiast Of Michael the Archangel and Lucifer's Fall to arcydzieło i ku temu zmierzał cały ten album. Szesnaście minut geniuszu kompozytorskiego Turilli i mistrzowskiego wykonania.
Album został wyprodukowany niezwykle starannie, wycyzelowany do najdrobniejszego szczegółu i instrumenty brzmią przepięknie - od odpowiednio ustawionych gitar, poprzez mocny bas, aż do przestrzennej perkusji Alexa Holzwartha, który niestety opuścił zespół po nagraniu tej płyty, nie mogąc podołać obowiązkom grania w obu zespołach RHAPSODY. Liczba jednoczesnych planów trudna momentami do policzenia, a przecież nie ma tu ani grama chaosu. Mistrzowski mix Sebastiana Roedera, który pracował równolegle dla obydwu RHAPSODY.
Osobiście nie jestem fanem muzyki z kręgu RHAPSODY. Trzeba jednak powiedzieć, że Turilli stworzył tu dzieło wybitne, ponadczasowe dla gatunku, na nieosiągalnym dla innych poziomie wykonania i ogólnej realizacji.
Brylant światowego symphonic power metalu.
Ocena: 10/10
new 8.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"