20.07.2022, 13:38:15
Adgar - Más allá del sol (2004)
tracklista:
1.Obertura nórdica 02:10
2.El ángel negro 04:35
3.Acero y sangre 05:54
4.Deprisa 05:47
5.En la noche 04:58
6.Como una estrella 04:16
7.Más allá del sol 05:00
8.El dios del metal 04:10
9.Vive en un sueño 03:18
10.Último atardecer 00:54
rok wydania: 2004
gatunek: power metal
kraj: Hiszpania
skład zespołu :
Ángel Rubin Revuelta - śpiew
Javier Ochoantesana Sánchez - gitara, śpiew
Armando De Pablo Lavín - gitara
Roberto Sanz - gitara basowa
Israel López Estelche - perkusja
ADGAR z kantabryjskiego Santoña to jeden z zespołów pierwszego power metalowego legionu przełomu stuleci, który za wzór wziął sobie estetykę niemiecką. Zadebiutował w marcu 2004 roku dzięki kontraktowi z prestiżową wytwórnią Santo Grial Records z Oviedo.
Te reminiscencje HELLOWEEN z czasów "Walls Of Jericho" wydają się w prostych riffowych odniesieniach (El ángel negro, Acero y sangre) zbyt nachalne i oczywiste, niemniej obudowane bardziej typowym dla stylu iberyjskiego układem szybkich zwrotek i nastawionych na eleganckie, heroiczne w stylu fantasy melodie refrenów nie budzą rozdrażnienia. Co więcej, grupa jednak potrafi dać coś zupełnie oryginalnego od siebie i może Deprisa lekko się sypie w pseudo progresywnej części instrumentalnej, ale zasadniczo zachwyca romantyczną melodią i karkołomnymi, gitarowymi ozdobnikami. Coś hiszpańskiego bez Kai Hansena w tle. Tu dwa słowa o wokaliście. Ángel Rubin Revuelta. Jego metalowa kariera rozpoczęła się właśnie od ADGAR, choć wcześniej terminował w lokalnych ekipach rockowych. Tu śpiewa bardzo dobrze, mimo to można odnieść wrażenie, że jest lekko stremowany i stać go na więcej, niż bycie tylko śpiewakiem power metalowym dolnych rejonów ekstraligi, bo potencjał miał tu wielki. No, może i ten mix, w rezultacie którego jest mocno wtopiony pomiędzy dwie gitary jakoś go tu przytłumia i przytłacza. Mimo to jego rola jest ogromna, ciągnie melodie w interesujący sposób nawet gdy same one są po prostu tylko dobre i archetypowe, jak w Más allá del sol, czy Como una estrella. Pewnym zaskoczeniem jest na tej płycie to, że dwóch fantastycznych gitarzystów z Javierem Ochoantesana na czele, tak mało wykorzystywało tu swój talent w budowaniu wzajemnych powiązań i partii instrumentalnych, z taką maestrią jak w przypadku właśnie Como una estrella. Maestria, ale ogólnie jest jej po prostu za mało. Ángel Rubin wydobywa i podkreśla piękno i romantyczny majestat w ciepłym, refleksyjnym szybkim En la noche z elementami neoklasycznymi i shredem oraz wokalnym wsparciem, w tym głosem żeńskim Ruth Suarez (wówczas DARNA). Jeden raz zbliżają się mieszanki estetyki metalowej z "Painkiller" JUDAS PRIEST w połączeniu z bardziej melodyjnym USPM i El dios del metal wypada w tej konwencji nawet okazale. Natomiast ogólny powrót na tereny niemieckie w refrenie szybkiego Vive en un sueño jest zupełnie nieudany, a szkoda, bo heroiczne iberyjskie zwrotki są w tej kategorii najlepsze na płycie.
Mix i mastering wykonał bardzo popularny w tym czasie hiszpański inżynier dźwięku Carlos "Kreator" Peña i potwierdza się opinia, że w tym co robił w owym czasie był nierówny. Ta realizacja jest przeciętna, płaska i obarczona błędem zepchnięcia wokalisty na plan równoległy z gitarami.
Zespół, złożony z utalentowanych muzyków nie wykorzystał tu w pełni swojego potencjału, ale na scenie iberyjskiej zyskał dosyć mocną pozycję, pozostając jednak w zasadzie nieznanym poza swoim krajem.
ocena: 7,9/10
new 20.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"