Sede Vacante
#1
Sede Vacante - Conium (2022)

[Obrazek: a3485683794_16.jpg]

Tracklista:
1. Furia 01:21   
2. Mistaken 05:25   
3. Dead New World 04:57   
4. Conium 05:23   
5. Raindrops 04:47   
6. Paint It Black 04:17   
7. Melancholy Bled 05:57   
8. Walk On A Lie 05:17   
9. The Bride 04:59   
10. Wheel Of Misfortune 04:58   
11. Tattoo 03:59

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Kraj: Finlandia/Grecja

Skład:
Stephanie Mazor - śpiew
Michael Tiko - gitara, śpiew
Nick Gkogkomitros - bas
Jannis K - perkusja


SEDE VACANTE założone zostało w 2015 roku przez gitarzystę Michaela Tiko niedługo po odejściu z RAGE OF ROMANCE. Skład zebrał szybko i ze wsparciem obecnie fińskiej wokalistki Stephanie Mazor nagrany został debiut w 2016 roku, ale to była mało interesująca muzyka eksperymentalna, niewiele mająca z metalem wspólnego.
Wydania drugiego albumu podjęło się Scarlet Records i premiera odbędzie się 21 października 2022 roku.

Dead New World, który promuje ten album może być w pewnym sensie mylący, bo to nie jest nowoczesny gothic metal w stylu takich grup jak AD INFINITUM czy DIMLIGHT i nacisk na orkiestracje nie jest aż tak duży. To słychać w bardziej progresywnym i surowym Mistaken, w którym ciekawie grają w stylu EVERGREY i refren jest tutaj absolutnie rewelacyjny i zapadający w pamięć. Stephanie Mazor ma głos dobry, wysoki i może nie wnosi nowej jakości do gatunku, ale nie można jej niczego zarzucić.
Michael Tiko to już inna historia i jest on dość typowym, fatalnym gatunkowym dodatkiem czystego wokalu męskiego, który nie tylko niewiele wnosi, ale brzmi bardzo sucho, manierycznie i kompletnie bez emocji i na szczęście nie ma go tutaj dużo. Progressive tutaj nie brakuje, ale ciężki i wolny Paint It Black to niestety kiepski przedstawiciel tego nurtu pojmowania progressive metalu. Kompozycje są raczej z tych powszednich i Melancholy Bled, Raindrops i tytułowy Conium niczym nie zaskakują, szczególnie Raindrops, który może i jest dobry, ale takie rzeczy słyszało się wielokrotnie lepiej nie tylko w EVERGREY.
Walk On A Lie we wstępie wskazuje na MOONLIGHT HAZE albo AMARANTHE, ostatecznie wychodzi DIMLIGHT ostatnich albumów, gdzie orkiestracje starają się przykryć płaskie refreny i ten utwór to jedna z większych zagadek z powodu bardzo płasko i jednoplanowego refrenu. The Bride jest tylko niezłe, ale taki nowoczesny gothic metal lepiej wypadł w BLACK HELLEBORE i po takim ataku poprawności bardzo dobrze prezentuje się Wheel Of Misfortune, bo jest tutaj kilka planów i każdy ciekawy i tutaj inspiracje DIMLIGHT wyszły jak najbardziej na plus.
Tattoo to bardzo standardowe zakończenie takich albumów przy samplach i głuchej, oddalonej perkusji i to typowy, radiowy gothic "hit".

Fotis Benardo zadbał o mocne, typowo greckie brzmienie perkusji i jest to brzmienie typowe dla niego, z miękkimi, rozmytymi gitarami i grzmiącą, selektywną sekcją. Przyjemnie i nie przytłaczająco, nowocześnie.
Debiut dla typowego słuchacza metalu był raczej muzyką poza kręgiem zainteresowań, tym razem SEDE VACANTE zagrało metal mocniejszy, ale przewidywalny i w większości standardowy gatunkowo, ale słychać nadal próby poszukiwań i nie jest to album spójny.
Kilka przebłysków, fantastyczny Mistaken, który na pewno zwróci uwagę na zespół, ale to raczej za mało, aby zdobyli salony.
Niemniej jest to krok w dobrą stronę i Scarlet Records przedstawiło dobrze rokującą grupę.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości