Slaverty
#1
Slaverty - Beyond Imagination (2021)

[Obrazek: 900569.jpg?1830]

Tracklista:
1. Dreamcatcher 05:55     
2. Fairyland 06:04     
3. The Biggest Mistake 04:59     
4. Dementia 05:22       
5. Be Free 03:57       
6. Appreciate 04:26     
7. So Close To Me 04:38     
8. The Beauty Of Life 04:28     
9. Unconscious Reality 03:09     
10. The Enchanted Forest 04:52

Rok wydania: 2021
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Chile

Skład:
Karin Montt - śpiew
Edgardo (Soco) - gitara
Juanjo Ulloa - gitara
Oz Silva - perkusja
Matías Schwartz - instrumenty klawiszowe



SLAVERTY z Santiago istnieje długo, ale realna aktywność zespołu zaczęła się w 2020 roku, kiedy to zespół swoimi singlami przyciągnął uwagę wytwórni WormHoleDeath. Debiut został wydany 24 listopada 2020 roku w wersji digital, a w wersji CD 7 maja 2021 roku.

Jeśli doszukiwać się analogii, to najprostszym opisem jest określenie NIGHTWISH jako fundamentu kompozycji czasami przeplatane przez power metalowe podejście SINERGY z drobnymi elementami masywności EPICA i lekkiej dozy przebojowości WITHIN TEMPTATION. Dreamcatcher to bardzo solidny wstęp, chociaż nie do końca oddający ducha całości. Tutaj mamy EPICA w zwrotkach w całej swojej ostrości i motywie ancient, jak i delikatność NIGHTWISH w refrenie, z partią solową bliską filozofii SINERGY.
Wspaniała jest lekkość Fairyland i to ciekawe, jak dobrze komponuje się mocny sound gitar z tą zwiewnością i delikatnym, ale bardzo wyraźnym planem klawiszowym. Za sound odpowiada tu mistrz Erick Martinez i w SINNER'S BLOOD jak i NASSON pokazał, że błędów nie popełnia. Znakomity, kiedy potrzeba ciepły sound gitary i pięknie on uwydatnia głos Karin Montt, która ma bardzo ciepłą barwę i jest ujmująca w romantycznym i delikatnym The Biggest Mistake.
Może Dementia to symphonic metal bez historii, a Be Free to dobra, ale niewyróżniająca się ballada, to na plus wyróżnia się So Close To Me z gościnnym występem Ivesa Gullé i jest to duet absolutnie bezbłędny i świetnie się tutaj uzupełniają. Może nie ma w tym takiej mocy i siły rażenia, jak w SERENITY, ale to nadal bardzo dobra kompozycja, która pomaga wyróżnić ten album na tle licznej konkurencji. Appreciate to NIGHTWISH w dobrej formie, podobnie jak refleksyjny, z bardzo wyrazistym planem symfonicznym The Beauty of Life. Przyzwoity w swojej przebojowości jest Unconscious Reality, ale w The Enchanted Forest plan symfoniczny jest bardzo nachalny. Może to i dobra kopia NIGHTWISH i zakończenie dobre, ale album jednak zaczynał się lepiej i zabrakło tutaj kropki nad i, prawdziwego zwieńczenia, czy to poruszającej ballady, albo masywnego ataku przebojowości. Tu jest gatunkowa poprawność i duet z Ivesem Gullé tutaj takiego wrażenia nie robi.

Dobry sound i wykonanie na solidnym poziomie, ale druga połowa LP jest znacznie słabsza i nie tak wyrazista, jak początek i stopniowo zaczyna się wycieczka do bardzo bezpiecznych i ogranych już rejonów w tym gatunku.
Niby konwencja narzuca tutaj pewne ograniczenia, ale wstęp albumu i single pozwalały przypuszczać, że będzie coś więcej.
Dobry debiut i na pewno ciekawszy od tego, co nagrało NIGHTWISH przez ostatnie lata. I tego się trzymajmy.


Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości