24.06.2018, 08:57:34
Mourning Beloveth - The Sullen Sulcus (2002)
Tracklista:
1. The Words That Crawled 12:25
2. It Almost Looked Human 07:21
3. The Insolent Caul 10:08
4. Narcissistic Funeral 13:33
5. The Sullen Sulcus 11:23
6. Anger's Steaming Arrows 10:38
Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Doom/Death
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Darren Moore - śpiew
Frank Brennan - gitara
Brian Delaney - gitara
Adrian Butler - bas
Tim Johnson - perkusja
Ocena: 10/10
Tracklista:
1. The Words That Crawled 12:25
2. It Almost Looked Human 07:21
3. The Insolent Caul 10:08
4. Narcissistic Funeral 13:33
5. The Sullen Sulcus 11:23
6. Anger's Steaming Arrows 10:38
Rok wydania: 2002
Gatunek: Melodic Doom/Death
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Darren Moore - śpiew
Frank Brennan - gitara
Brian Delaney - gitara
Adrian Butler - bas
Tim Johnson - perkusja
Wiele zespołów grających ciężki klimatyczny metal po nagraniu pierwszej płyty rozpoczęło inne muzyczne poszukiwania i nie zawsze uwieńczone zostały one powodzeniem.
Irlandzki MOURNING BELOVETH od stylu i filozofii grania z kapitalnego debiutu "Dust" nie odszedł i na drugiej płycie zaserwował sześć kompozycji, po wysłuchaniu których trudno zebrać się z podłogi. Dołożony został ciężar i odrobina brutalności w brzmieniu co razem powoduje, że riffy mają moc baby, czyli opadającej części kafara. The Words That Crawled już na początku wbija w ziemię, przy czym ta pełna rozpaczy i melancholii muzyka podana w tak ciężkiej oprawie sprawia niesamowite wrażenie. Wciąż w tle towarzyszy płacząca gitara i te proste motywy są chwilami wręcz zniewalające swoim pięknem.
Najkrótszy na płycie It Almost Looked Human to dostojny marsz pogrzebowy, wzruszający i brutalny w swej prawdziwej rozpaczy. Przeszywające czyste wokale w części końcowej to kolejny ukłon w stronę brytyjskiego doom klasycznego. Takim jest też The Insolent Caul, rozpoczynający się długo i przez to jeszcze bardziej intrygujący. Bezwzględny i stanowczy utwór, gdzie długie wybrzmiewania mieszają się z ciętymi riffami. Do tego ponownie średniowieczny klimat tworzony przez czyste wokale w stylu SOLSTICE. Sola albumu są jednak miażdżące growle Moore'a, niepozostawiające złudzeń, że w tej kategorii należy on do najściślejszej czołówki. Spokojny, eteryczny początek Narcissistic Funeral to tylko wstęp do powolnego walcującego, a jednocześnie jakoś roztańczonego w smutnym tańcu utworu, gdzie zespół pokazuje jak w najcięższy z możliwych sposobów wyrazić coś głębszego od typowej death/doomowej melancholii. Tym razem niepostrzeżenie kompozycja nabiera cech monumentalnych, podkreślanych delikatnymi fragmentami powtarzanymi zaraz w przeszywających mocnych zagrywkach gitarowych i czystych partiach wokalnych.
My Sullen Sulcus jest złowieszczy i ponury, budzi lęk już samą gitarą i jej odmiennym tu nieco brzmieniem. Coś z tego grobowego funeral doom death jest w tej kompozycji toczącej się wolno i jakby leniwie, ale pokłady niepokoju pulsują tu cały czas i cały czas oczekuje się, że coś się wydarzy. Coś złego. Tymczasem świetliste czyste wokale nagle rozpraszają ten mrok i to jest najgenialniejsze z możliwych rozwiązań... i jakże przy tym nieoczekiwane. Mrok jednak w końcu powraca i nie pozostawia nadziei. Kapitalne.
Kapitalny jest także na koniec Anger's Steaming Arrows, mocno epicki rodzący się na początku jakby z kilku przeciwstawnych wątków w pewnym momencie połączonych po raz kolejny ciężkim growlem. Potem wyłania się melodia, przy czym ta płacząca gitar na drugim planie nie może się przebić przez pancerne riffy planu pierwszego i efekt jest niezwykły.
Jeśli debiutowi można było zarzucić, że jak na doom death jest chwilami "za lekki", to tutaj brzmienie jest po prostu przytłaczające. Gitara wbija wraz z growlem w ziemię tak mocno, ze nawet sekcja rytmiczna momentami traci tu znaczenie. Album oszczędny w sola, ale gitarowe smaczki w tle mają je tu zastąpić i zastępują perfekcyjnie.
Po raz kolejny Irlandczycy bez uciekania się do chwytów wziętych z gothic metalu nagrali płytę przepełniona klimatem wytworzonym przez gitarową moc i siłę growla wspartego czasem czystym wokalem. Brutalny elegancki smutek i rozpacz.
Perfekcyjny album bez skazy i rysy.
Absolutna klasyka gatunku na poziomie niedostępnym dla większości grup parających się podobnym graniem.
Irlandzki MOURNING BELOVETH od stylu i filozofii grania z kapitalnego debiutu "Dust" nie odszedł i na drugiej płycie zaserwował sześć kompozycji, po wysłuchaniu których trudno zebrać się z podłogi. Dołożony został ciężar i odrobina brutalności w brzmieniu co razem powoduje, że riffy mają moc baby, czyli opadającej części kafara. The Words That Crawled już na początku wbija w ziemię, przy czym ta pełna rozpaczy i melancholii muzyka podana w tak ciężkiej oprawie sprawia niesamowite wrażenie. Wciąż w tle towarzyszy płacząca gitara i te proste motywy są chwilami wręcz zniewalające swoim pięknem.
Najkrótszy na płycie It Almost Looked Human to dostojny marsz pogrzebowy, wzruszający i brutalny w swej prawdziwej rozpaczy. Przeszywające czyste wokale w części końcowej to kolejny ukłon w stronę brytyjskiego doom klasycznego. Takim jest też The Insolent Caul, rozpoczynający się długo i przez to jeszcze bardziej intrygujący. Bezwzględny i stanowczy utwór, gdzie długie wybrzmiewania mieszają się z ciętymi riffami. Do tego ponownie średniowieczny klimat tworzony przez czyste wokale w stylu SOLSTICE. Sola albumu są jednak miażdżące growle Moore'a, niepozostawiające złudzeń, że w tej kategorii należy on do najściślejszej czołówki. Spokojny, eteryczny początek Narcissistic Funeral to tylko wstęp do powolnego walcującego, a jednocześnie jakoś roztańczonego w smutnym tańcu utworu, gdzie zespół pokazuje jak w najcięższy z możliwych sposobów wyrazić coś głębszego od typowej death/doomowej melancholii. Tym razem niepostrzeżenie kompozycja nabiera cech monumentalnych, podkreślanych delikatnymi fragmentami powtarzanymi zaraz w przeszywających mocnych zagrywkach gitarowych i czystych partiach wokalnych.
My Sullen Sulcus jest złowieszczy i ponury, budzi lęk już samą gitarą i jej odmiennym tu nieco brzmieniem. Coś z tego grobowego funeral doom death jest w tej kompozycji toczącej się wolno i jakby leniwie, ale pokłady niepokoju pulsują tu cały czas i cały czas oczekuje się, że coś się wydarzy. Coś złego. Tymczasem świetliste czyste wokale nagle rozpraszają ten mrok i to jest najgenialniejsze z możliwych rozwiązań... i jakże przy tym nieoczekiwane. Mrok jednak w końcu powraca i nie pozostawia nadziei. Kapitalne.
Kapitalny jest także na koniec Anger's Steaming Arrows, mocno epicki rodzący się na początku jakby z kilku przeciwstawnych wątków w pewnym momencie połączonych po raz kolejny ciężkim growlem. Potem wyłania się melodia, przy czym ta płacząca gitar na drugim planie nie może się przebić przez pancerne riffy planu pierwszego i efekt jest niezwykły.
Jeśli debiutowi można było zarzucić, że jak na doom death jest chwilami "za lekki", to tutaj brzmienie jest po prostu przytłaczające. Gitara wbija wraz z growlem w ziemię tak mocno, ze nawet sekcja rytmiczna momentami traci tu znaczenie. Album oszczędny w sola, ale gitarowe smaczki w tle mają je tu zastąpić i zastępują perfekcyjnie.
Po raz kolejny Irlandczycy bez uciekania się do chwytów wziętych z gothic metalu nagrali płytę przepełniona klimatem wytworzonym przez gitarową moc i siłę growla wspartego czasem czystym wokalem. Brutalny elegancki smutek i rozpacz.
Perfekcyjny album bez skazy i rysy.
Absolutna klasyka gatunku na poziomie niedostępnym dla większości grup parających się podobnym graniem.
Ocena: 10/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"